Konferencja naukowa zorganizowana przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych.
Ekstremalne poświęcenie, które wielu przyjęło z miłości do Chrystusa w historii Kościoła, będzie omawiane podczas konferencji naukowej: „Nie ma większej miłości. Męczeństwo i ofiara z życia”, zorganizowanej przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych w Instytucie Patrystycznym Augustinianum. Audiencja u Papieża Franciszka zaplanowana na czwartek 14 listopada stanowi zwieńczenie obrad.
Czy jesteśmy dziś gotowi oddać życie za Jezusa? To pytanie nie może nas nie niepokoić, jeśli przez chwilę pomyślimy o tym, co dzieje się z milionami chrześcijan w różnych częściach świata, od Nigerii po Pakistan, od Nikaragui po niektóre kraje Bliskiego Wschodu czy Azji. Nie może to nie dotknąć, nie ukłuć sumienia każdego z nas.
Męczeństwo i miłość
Po modlitwie na rozpoczęcie obrad kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, przedstawiając treść konferencji, skupił się w szczególności na dogłębnej analizie znaczenia tytułu, zaczerpniętego z Ewangelii św. Jana, której fragment został odczytany na początku. Po przeanalizowaniu obrazów, za pomocą których w całej historii chrześcijaństwa przedstawiano postać męczennika – „pogarda dla bólu cielesnego, wewnętrzny spokój w obliczu śmierci, gotowość stawienia czoła męczeństwu, odważne zachowanie męczennika” – kardynał potwierdził, że „koncepcja męczeństwa jako wyrazu doskonałej miłości jest aspektem, który ma pierwszeństwo przed wszystkimi innymi”. Dlatego też „ostatecznym kryterium autentyczności” męczeństwa jest „miłość”, jak napisał św. Augustyn: „Prawdziwym męczennikiem jest tylko ten, w którym miłość jest nagradzana”.
Chrystus wzorem
Jeśli chodzi o pojęcie męczeństwa, kardynał podkreślił, że istnieje „tendencja do jego rozszerzania”, co według historyków można znaleźć w historii św. Tomasza Becketa, który „nie został zabity z powodu wiary, ale w obronie wolności Kościoła zagrożonej konfliktem między władzą polityczną a instytucją kościelną”. Trzeba jednak powiedzieć, że „nie każda dobrowolna śmierć, niezależnie od przyczyny, dla której została poniesiona, może być, z katolickiej perspektywy teologicznej, nazwana męczeństwem”. Po drugie, jak napisał Benedykt XVI w 2006 r., „jeśli powód, który napędza męczeństwo, pozostaje niezmienny, mając w Chrystusie źródło i wzór, kulturowe konteksty męczeństwa i strategie” ze strony prześladowcy, „który coraz mniej stara się wyraźnie podkreślać swoją niechęć do wiary chrześcijańskiej lub do zachowań związanych z cnotami chrześcijańskimi, ale dodaje inne motywy, na przykład o charakterze politycznym lub społecznym”. Konieczne jest, „aby «odium fidei» prześladowcy ujawniło się bezpośrednio lub pośrednio”.
Męczeństwo poprzedzone dobrym życiem
Jeśli chodzi o wyjaśnienie „ofiarowania życia”, prefekt odwołał się do „teorii biegunowej opozycji” teologa Romana Guardiniego, która odnosi się do „współodczuwania w rozróżnieniu, a zatem implikuje otwartość”. Ponadto, nawiązując do słów Papieża Franciszka z listu apostolskiego w formie motu proprio „Maiorem hac dilectionem”, wyjaśnił, że ma na myśli „tych chrześcijan, którzy najściślej idąc śladami i za nauczaniem Pana Jezusa, ofiarowali z własnej woli i w sposób wolny życie za innych i wytrwali w tym postanowieniu aż do śmierci. Nie ulega wątpliwości, że heroiczne ofiarowanie życia, podyktowane i wspierane przez miłość, jest wyrazem prawdziwego, pełnego i przykładnego naśladowania Chrystusa”. Chociaż brakuje w niej „osoby, która zabija w «odium fidei», to jednak jej wspólną cechą jest „heroiczny akt miłości jako podstawa”. Z drugiej strony, jeśli prawdą jest, że „akceptacja męczeństwa rodzi się w chrześcijaninie na ogół w oparciu o cnotliwe życie”, to trzeba przyznać, że „między trzema typologiami oficjalnego uznania przez Kościół istnieje rodzaj wzajemnego przyciągania”.
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.