Beatyfikacyjna Msza św. odbędzie się w sobotę w bazylice Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Wydarzenie to zakończy Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej.
Msza św., podczas której ks. Michał Rapacz zostanie wyniesiony na ołtarze, rozpocznie się o godz. 11.00, a przewodniczyć jej będzie kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. Eucharystię poprzedzi modlitewne czuwanie, które trwać będzie w bazylice od godz. 10.00.
- Gdy w pierwszą niedziele Adwentu metropolita krakowski ogłaszał Kongres Eucharystyczny, nikt nie spodziewał się, że zakończy go Msza św. beatyfikacyjna sł. Bożego ks. Michała Rapacza. Ta wiadomość przyszła w styczniu i dziś można powiedzieć, że jest to niesamowita klamra, która spina kongres. Ks. Michał Rapacz, zamordowany w 1946 r. przez komunistów, dla współczesnych duchownych może być wzorem Dobrego Pasterza dla powierzonych nam owiec - mówi ks. Ireneusz Okarmus z Komitetu Organizacyjnego Kongresu Eucharystycznego Archidiecezji Krakowskiej i dodaje: - On był gotowy ponieść śmierć, ale nie wycofać się z głoszenia Ewangelii i był to owoc tego, że ks. Michał spędzał na modlitwie adoracyjnej wieczorne godziny. Parafianie widzieli, że każdego wieczoru szedł do kościoła by odprawiać adorację albo Drogę Krzyżową, modląc się w intencji konkretnej rodziny z parafii. A trzeba pamiętać, że parafia Płoki była bardzo trudna - dużo było tam zatwardziałych ateistów, komunistów, wrogów Kościoła. A on ich powierzał Bogu! Co więcej, gdy został ostrzeżony, że jest przygotowywany zamach na jego życie, mógł uciec, ale on pozostał, bo nie chciał zostawić swojej parafii. Ta beatyfikacja przypomni nam, że człowiek jest zdolny do heroicznych czynów, jeśli wierzy, że Jezus jest obecny w Najświętszym Sakramencie.
Ks. Andrzej Scąber, referent ds. kanonizacyjnych archidiecezji krakowskiej, delegat arcybiskupa krakowskiego w procesie beatyfikacyjnym sł. Bożego ks. Michała Rapacza, przekonuje z kolei, że będzie on "błogosławionym na nasze czasy". - Aby to dostrzec, trzeba znać historię, która tworzyła i tworzy nas, jako naród polski. Niestety, młode pokolenie ma z tym problem, a bez znajomości trudnych czasów, w których zginął ks. Rapacz, może być ciężko zrozumieć, co się stało w nocy z 11 na 12 maja 1946 r. Podczas II wojny światowej jednoczyło nas pragnienie oswobodzenia się spod niemieckiej i rosyjskiej okupacji. Po wojnie nastąpił zaś tragiczny w skutkach podział - Polacy stanęli naprzeciw siebie, mając dwie różne wizje przyszłości naszego kraju. Jedni uważali, że zmiany społeczno-polityczne powinny dokonywać się w oparciu o system komunistyczny, socjalistyczny. Drudzy stanowczo się temu sprzeciwiali, mówiąc, że Polska ma być wolna, co oznaczało odcięcie się od wpływów zewnętrznych (m.in. Rosji) - zauważa ks. Scąber.
Do tych "drugich" należał ks. Rapacz, który nauczał, iż nie ma wolnej Polski bez Boga i Kościoła Katolickiego. - Był proboszczem w Płokach, małej miejscowości, która po wojnie opowiedziała się za komunistycznymi wartościami, a on mówił temu zdecydowane "nie". Jednocześnie ci, którzy chcieli Polski komunistycznej, nie byli dla niego wrogami! Ks. Michał w każdym widział przede wszystkim człowieka, który został mu powierzony przez Boga, i za którego ma się modlić. Gdy zginął, powszechnie mówiło się, że został zamordowany święty kapłan, bo to promieniowanie jego świętości było dla wielu wręcz namacalne. Nie bez powodu, gdy rozeszła się wiadomość o śmierci tego księdza, wiele osób pobiegło na miejsce zbrodni, by zamoczyć chusteczkę w jego krwi - przypomina ks. Andrzej.
Ówczesne władze miały jednak kłopot z tym "promieniowaniem świętości", jak również z tym, aby głośno przyznać, że ks. Rapacza zabili komuniści - Polacy, i że część z nich była parafianami ks. Michała. Zmaganie o kształt Polski trwało długie lata, dlatego rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym było możliwe dopiero w roku 1993. - Osobiście widzę palec Boży w tym, iż wszystko kończy się właśnie teraz, w roku 2024, ponieważ Bóg daje nam człowieka, który może być patronem spraw wymagających pojednania i przebaczenia. Daje nam go w momencie, w którym - blisko 80 lat od śmierci ks. Rapacza - niejako wróciliśmy do punktu wyjścia. Dziś, po ostatnich wyborach parlamentarnych, znów trwa zmagania o kształt Polski, która kolejny raz w swojej historii jest mocno podzielona. Podziały się pogłębiają, a my jesteśmy nimi coraz bardziej zmęczeni. Na tyle, że powinniśmy w końcu powiedzieć: "już dość, pojednajmy się, przestańmy skakać sobie do oczu". Wierzę, że Pan Bóg daje nam różne znaki, a człowiek może je przyjąć, albo odrzucić. Wierzę również, że właśnie po to Bóg daje nam dzisiaj w darze zgodę na beatyfikację ks. Rapacza. Powtórzę więc: to jest błogosławiony na "nasze czasy", takich postaci nam trzeba. Trudno jest mi natomiast uwierzyć, że Polacy będą umieli ten dar docenić, zrozumieć wezwanie do pojednania i usłyszeć, jak ks. Michał do nas przemawia - zamyśla się ks. A. Scąber.
Warto dodać, że podczas beatyfikacyjnej Mszy św. usłyszymy premierowe wykonanie pieśni ku czci bł. ks. Michała Rapacza - tekst do niej napisał ks. Artur Czepiel, a muzykę skomponował ks. Grzegorz Lenart. Utwór "Błogosławiony Księże Michale" przypomina biografię ks. Rapacza, podkreśla jego męczeństwo, to że oddał życie za swoją owczarnię, oraz kilka faktów charakterystycznych dla jego kapłańskiej posługi: wyniesiony z domu rodzinnego kult Matki Bożej, gorliwość i rozważanie Drogi Krzyżowej.
Szczegóły organizacyjne beatyfikacyjnej Mszy św., przydatne dla wiernych i kapłanów, można znaleźć TUTAJ.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).