Kard: Krajewski: Kłaniamy się nie temu Bogu

O dylematach chrześcijan Strefy Gazy, ludzkiej niemocy w niesieniu wsparcia potrzebującym i wiernej obecności Franciszka przy cierpiących z powodu wojny mówi kard. Konrad Krajewski, który na prośbę papieża spędził Boże Narodzenie w ogarniętej wojną ojczyźnie Jezusa.

Reklama

Beata Zajączkowska: Jaki był najtrudniejszy moment tej pielgrzymki pokoju?

Kard. Konrad Krajewski: Najtrudniejsze było spotkanie z tymi ludźmi, którym udało się uciec z Gazy i którzy opowiadali o tym, co się tam dzieje. Drugie to doświadczenie niemocy, bo mamy pieniądze, mamy umiejętności organizacyjne, mamy żywność i leki, czyli wszystko, żeby tym ludziom pomóc i jesteśmy od nich zaledwie parę kilometrów, a sytuacja polityczna jest taka, że nie można do nich dotrzeć. Są przecież państwa mocniejsze od Izraela, mocniejsze od tej całej sytuacji, jednak nie wymuszają tej pomocy. Wydawało mi się, że na Ukrainie widziałem już wszystko, ale to, co przeżywałem w Ziemi Świętej, po prostu powaliło mnie na kolana. Modliłem się: „Jezu, Ty się tym zajmij. Jezu, my już nie potrafimy, jesteśmy bezradni”. I podczas naszego wigilijnego spotkania z Palestyńczykami w Betlejem, przyszła informacja, że z helikoptera zrzucono żywność i leki do parafii w Gazie. Stało się to możliwe dzięki decyzji króla Jordanii. A mieliśmy informacje, że wśród 50 rannych w tej parafii są osoby, które bez otrzymania pomocy w ciągu kilku dni umrą. Więc to było dla mnie takie bardzo trudne: bezsilność świata. I tu nagle taki piękny promień nadziei, bo takie malutkie królestwo potrafiło wbrew wszystkim dokonać najbardziej potrzebnej rzeczy w tamtym momencie.

Czym dzielili się ludzie, których Ksiądz Kardynał spotkał?

- Mówili mi o tym, że są w wielkim dylemacie, bo przecież ta wojna nie będzie trwała wiecznie. W Gazie zbombardowane są szkoły, zniszczone szpitale, ośrodki parafialne, cała infrastruktura leży w gruzach. Niektórych domów w ogóle nie ma, zostały zrównane z ziemią. Ich dylemat polega na tym, czy powinni tam zostać, czy powinni uciekać? To jest ich ziemia, to jest ich dom i oni są tam chrześcijanami pośród wcale niesprzyjającej aury wokół. I chcą świadczyć o tym, że są chrześcijanami. Nie chcą stamtąd uciekać, ale cała ekonomia życia mówi im, że powinni stamtąd czym prędzej odejść. Jeśli odejdą, nie będzie tam chrześcijan. Jest to nieprawdopodobny dylemat: dylemat wiary, dylemat patriotyzmu, dylemat tego, co ważniejsze - ratować rodzinę i wyjechać do innego kraju, który zaoferuje ludzkie warunki życia, czy zostać i odbudowywać od samego początku.

Jak w tym dylemacie towarzyszy im Kościół?

- W dzień Bożego Narodzenia byłem na spotkaniu łacińskiego patriarchy Jerozolimy z dwudziestoma Palestyńczykami. Ci, którym udało się uciec są przecież w stałym kontakcie z bliskimi, którzy zostali w piekle Gazy. Kard. Pizzaballa powiedział im: „uszanujemy każdą waszą decyzję; kto będzie chciał wyjechać, postaramy się o wizę, kupimy bilet; kto będzie chciał zostać, pomożemy mu się odbudowa; kto będzie chciał się przemieścić na inne tereny też mu pomożemy”. Myślę, że jest to piękna postawa, bardzo chrześcijańska, kardynała, który nie narzucał im decyzji, tylko zapewnił o bliskości i pomocy Kościoła. Dla mnie to była piękna postawa pasterza szanującego wybór tych ludzi. Ten wybór łączy się z niesamowitymi konsekwencjami ekonomicznymi i patriotycznymi a także w sferze wiary.

Mijają trzy miesiące od wybuchu wojny w Strefie Gazy. Papież cały czas apeluje o zakończenie przemocy. Na ile ta pamięć jest dla nich ważna?

Ojciec Święty nie czerpie informacji o sytuacji w Gazie z mediów czy sprawozdań dyplomatycznych, ale ma je z pierwszej ręki. Codziennie dzwoni do zastępcy proboszcza, jak oni mówią, rozmawia z siostrami, z poszczególnymi ludźmi. Przez trzy dni nie miał z nimi kontaktu przed świętami, bo internet był wyłączony a linie telefoniczne były uszkodzone. Zadzwonił więc do mnie zaniepokojony pytając, co się stało. Gdy tylko dostał nowy numer od razu zadzwonił i połączył się z nimi też wideo. To było w dzień Bożego Narodzenia. Więc oni wiedzą, jak papieżowi bardzo zależy. Wiedzą, że uruchomia całą dyplomację, by im pomóc. Tyle że dyplomacja watykańska polega na tym, że o podejmowanych działaniach głośno sią nie mówi. Ojciec Święty naprawdę zna ich cierpienia i myślę, że jest to niesamowite. Przypomina mi to sytuację ewangeliczną. Papież jakby zostawia cały świat, a zajmuje się tymi, którzy najbardziej cierpią. To jest to, co mówi Jezus, że trzeba zostawić 99 owiec, które dobrze się mają, i zająć się tą jedną owcą, która potrzebuje pomocy. I papież tak robi. Tak robił, kiedy byłem na Ukrainie, dzwonił non stop, i to samo robi teraz w Gazie. Od pierwszego dnia wojny papież jest tam obecny. I nie interesuje go czy to się podoba tym, którzy prowadzą tą wojnę, czy protestują przeciw temu, że dzwoni do ofiar tej wojny. Bardzo mnie poruszyło to, że gdy rozmawiałem z chrześcijanami z Gazy, to mówili mi, jak ich papież kocha.

Gdy wybuchła wojna na Ukrainie od raz było głośno o pomocy humanitarnej niesionej przez Watykan. W wypadku Gazy nie ma takich informacji, dlaczego?

- Pomagamy od samego początku. Natomiast nie jest to pomoc taka, jaka mogła być na Ukrainie, gdzie można było wysyłać ciężarówki z pomocą humanitarną. Gaza jest otoczona i nikt nie ma tam dostępu. Natomiast są inne możliwości pomocy. I ta pomoc jest udzielana i kiedyś o tym będziemy mogli mówić głośno. Obecnie nie jest to możliwe, bo osoby, które tę pomoc dostarczają narażałoby swoje życie. Zapewniam, że kiedy tylko uchyla się jakakolwiek najmniejsza nawet furtka, to pomoc natychmiast jest przez nas przekazywana. Poruszyło mnie, że mimo ogromnego cierpienia w tych ludziach jest nadzieja. I my jesteśmy strażnikami tej nadziei, robiąc wszystko, by im pomóc pod względem wiary, pod względem przyjaźni i pod względem materialnym.

A co najmocniej w czasie tej pielgrzymki poruszyło serce papieskiego jałmużnika?

- Najbardziej uderzył mnie podział, jaki jest w Ziemi Świętej, że są wielkie mury oddzielających jednych od drugich, Są niewolnicy miast, tak jak chociażby Palestyńczycy w Betlejem. 150 tysięcy z nich straciło pracę, bo nie mogą wyjechać z miasta. Ten podział jest tam niesamowity na tych, którzy mają prawa i którzy tych praw są pozbawieni i ograniczeni są na terenie swojej ziemi, bo to są przecież ziemie okupowane. Głęboko poruszyło mnie świadectwo kapłanów i sióstr pracujących na tej trudnej ziemi. Spotkałem się z misjonarkami miłości, których współsiostry dobrowolnie zostały z niepełnosprawnymi dziećmi w Gazie. Patrząc na ich posługę często mówimy o jakimś bohaterstwie, a to jest czysta Ewangelia. To, co robią siostry, co robią franciszkanie, co robią księża, co robią wierzący na terenie Palestyny i Izraela, to jest czysta Ewangelia. Bardzo to przeżyłem.

Dlaczego w ojczyźnie Księcia Pokoju ludzie wciąż się zabijają, jest tyle cierpienia i zła?

- Myślałem o tym w Betlejem, a potem na Mszy w Bazylice Grobu Bożego: dlaczego nawet w czasie Bożego Narodzenia, ludzie się zabijają, bo nie przerwano walk? Po odpowiedź musimy udać się do grobu Jezusa i do miejsca Jego zmartwychwstania. Żeby tam wejść trzeba się bardzo głęboko pokłonić, praktycznie wejść na kolanach. Może dlatego, że świat dzisiaj przestał się pochylać nad tajemnicą Boga, nad tajemnicą miłości, miłosierdzia; używa logiki swojej, nie logiki Ewangelii. Kłaniamy się nie temu Bogu. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, na drugim jest mój bliźni, drugi człowiek, a ja jestem na trzecim, to wszystko jest zgodnie z Ewangelią. Kiedy człowiek rujnuje ten porządek to wtedy mamy wojny: na Ukrainie, w Syrii, w Afryce, w Ziemi Świętej. Wojna zawsze jest brakiem miłości. Mało tego. Tam, gdzie jest wojna, nie ma miejsca na miłosierdzie. A przecież miłosierdzie jest drugim imieniem Boga. Bóg jest Miłością, ale i Miłosierdziem. Tam, gdzie nie ma miłosierdzia, tam naprawdę zły duch robi, co chce. Mamy jednak najlepszą broń, by mu sią przeciwstawić: oręż modlitwy. Stąd moja obecność w Betlejem, Jerozolimie, Nazarecie i na Górze Błogosławieństw była przede wszystkim błaganiem o pokój. Współdzieliłem cierpienie, słuchałem ofiar i otwierałem szczeliny, przez które można nieść pomoc.

 

 

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7