– Wojna jest niesprawiedliwa. To świat, w którym jedni umierają, aby inni mogli żyć – mówiła pracująca z uchodźcami ukraińska psycholog i psychoterapeutka Irena Dunayevska w Poznaniu podczas konferencji „77: zranienie, krzywda, wybaczenie”.
Spotkanie z cyklu „Duchowość do Poznania” zostało zorganizowane przez jezuicką Fundację Vinea oraz JRS Poland.
Irena Dunayewska mówiła na temat „Przebaczenie bez granic czy granice przebaczenia. Trudności, możliwości, szanse. Refleksja wokół krzywdy wojennej”. Ukraińska terapeutka pracuje w poradni psychologiczno-duchowej Vinea Poznań m.in. z uchodźcami wojennymi.
Jak podkreślała prelegentka, Ukraińcy żyją w sytuacji nieustannego zagrożenia. – To się dzieje cały czas, jest w naszych głowach – mówiła, prezentując aplikację informującą jej rodaków o tym, gdzie aktualnie trwają bombardowania. – Żyjemy w tym, szukamy sensu i próbujemy robić swoje. Ale powstaje pytanie: co będzie dalej – relacjonowała.
Zdaniem Dunayewskiej, musi dojść do przebaczenia, bo ono oczyszcza i daje przestrzeń do życia. – Ale do tego jeszcze daleko, bo wojna wciąż trwa, wciąż doświadczamy zagrożenia – zastrzegła, dodając że droga do przebaczenia zostanie otwarta, gdy minie trauma wojny, ale już teraz trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, by przebaczenie było możliwe w przyszłości.
– Jeśli skupimy się na zagrożeniu wojną, ulegniemy filozofii „oko za oko”, a ta czyni świat ślepym – przekonywała, powołując się na słynne słowa Mahatmy Gandhiego. – Nie wybieramy czasu, w jakim żyjemy, ale możemy wybrać, jak żyć w tym czasie – dodała, podkreślając że wojna przyniosła również wielu ludziom doświadczenie wsparcia i opieki.
– Wojna jest czymś wyjątkowym. Większość naszych żołnierzy, lekarzy, pedagogów wyrastała w czasie pokoju, nie znali tej rzeczywistości. Jeszcze 1,5 roku temu była ona czymś odległym, co nie ma prawa się wydarzyć – zauważyła. Jej zdaniem, przed wojną w społeczeństwie ukraińskim panował większy strach. Teraz poziom lęku się zmniejsza, bo nasi wschodni sąsiedzi wiedzą już, że dają sobie radę z wojennymi doświadczeniami.
Opisując je, wskazywała, że norma czasu wojny jest sprzeczna z normą zwykłego czasu, inne są emocje, strach, poziom wytrzymałości. – Wojna zmieniła też poziom prywatności. Przyzwyczajamy się, że zdjęcia pogrzebowe stają się obiektami w mediach, nieustannie konsumujemy ból innych ludzi i rzadko potrafimy ukryć własny – mówiła. Jej zdaniem, dzisiaj kształtuje się nowa etyka interakcji między ludźmi i nie da się przed tym ukryć, czemu sprzyjają środki społecznego przekazu, ale również ludzka potrzeba wiedzy o tym, co się aktualnie dzieje.
– Wojna wymusza też decyzje. Wybieramy, jak walczyć, jakimi sposobami pomagać, czy wyjeżdżać z kraju, czy w nim pozostać – wymieniała. Jak podkreśliła, trzeba zadeklarować jednoznacznie swoje podejście do kryzysu wojennego. – Trzeba jasno o tym mówić, nie milczeć, gdy dzieje się przemoc czy niesprawiedliwość – zaznaczyła.
Zdaniem ukraińskiej psycholog, wojna – jak każde katastrofalne wydarzenie – powoduje regres społeczny, wysuwając na pierwszy plan archaiczną potrzebę nagrody i kary, sprawiedliwości i równości. – Ludzie, którzy zostali bezpośrednio dotknięci wojną: uchodźcy, mieszkańcy linii frontu, żony i dzieci rannych i poległych – każdy z nich ma inne rozumienie sprawiedliwości – mówiła, zastrzegając, że taka sprawiedliwość nie istnieje, bo nie jest ona kategorią matematyczną. – Wojna jest niesprawiedliwa. To świat, w którym jedni umierają, aby inni mogli żyć – zauważyła prelegentka.
– Co ja zrobię z tym, że ktoś zginął, a ja żyję? – zapytywała Dunayewska. Jej zdaniem, każdy powinien szukać możliwości, jak odwdzięczyć się za życie, które jest często „wybierane dla nas przez innych kosztem własnego życia”. Podkreślała, że dzięki tej świadomości w ogóle można ruszać dalej, odbudowywać swoje życie i życie społeczne po wojennej traumie.
– Ważne jest rozwijanie idei pamięci. Jesteśmy włączeni do wspólnoty na tyle, na ile pamiętamy jej traumy i szanujemy jej ofiary – wskazywała terapeutka, opisując niejednoznaczną sytuację ofiar wojny. – Obiektywnie jesteśmy ofiarami wojny. Ale zachować się jak ofiara, to pułapka, bo ofiary nie zwyciężają. Aby wygrać, musimy zachować jasny umysł i zrozumieć motywy i uczucia innych narodów i ich rządów – wyjaśniała.
- Ofiary nie przebaczają. Ofiary cierpią. Przebaczenie to inne spojrzenie na sytuację, spojrzenie nie tylko na siebie – podkreśliła Ukrainka.
Komentując stosunek świata zachodniego do rozgrywającego się w jej ojczyźnie konfliktu, zauważyła, że hasło „Nigdy więcej wojny”, wyrosłe z doświadczeń dwóch wojen światowych i przerażenia siłą własnej destrukcji, może być rozumiane na różne sposoby. – W rzeczywistości zbiorowa świadomość ludzi zaczęła kształtować się wokół idei pokoju i niemożliwości kolejnej wojny światowej, bo zło nie może zwyciężyć. Ale to samo hasło może też oznaczać: nie będziemy się wtrącać, zachowamy neutralność, by nie dotknąć tego, co może wywołać eskalację – opisywała. – Ale wojna nie jest neutralna – dodała.
Mówiąc o przebaczeniu, zaznaczyła ponadto, że jest to trudny proces, bo prowadzi przez stratę, śmierć i smutek. – Żaden czyn nie może być bardziej hojny i pełen miłości niż zgoda na przeżycie żalu w imię przebaczenia – oceniła, podkreślając, że to wciąż są rozważania teoretyczne, bo Ukraina musi się skupić na obronie i walce. – Przebaczenie to zgoda na nowe, odwaga i wiara, że to nowe ma sens – podsumowała.
Iryna Dunaevska jest psychologiem i psychoterapeutką, koordynatorką ukraińskiego poradnictwa psychologiczno-duchowego, realizowanego pod pieczą Jezuickiej Służby Uchodźcom JRS w Poznaniu.
Doświadczenie zdobywała od 1997 roku, kiedy to rozpoczęła pracę na miejskiej infolinii i utworzyła młodzieżowy klub psychologiczny. Następnie pracowała jako konsultantka dla ofiar przemocy w rodzinie, w schronisku dla nieletnich, ośrodku rozwoju dzieci i młodzieży, prowadząc grupy wzajemnego wsparcia dla kobiet i mężczyzn, doradzając osobom uzależnionym oraz ich bliskim i przyjaciołom.
Przez ostatnie 12 lat zdobywała doświadczenie w dużych ukraińskich i międzynarodowych firmach jako trener biznesu i menadżer szkoleń.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).