Tysiące chrześcijan musiało wczoraj porzucić domy i ratować się ucieczką w pakistańskim mieście Jaranwala.
Rozwścieczony tłum wdarł się do ich domów i kościołów. Demolowali wszystko, wynosili urządzenia czy meble i palili przed świątyniami. Nie oszczędzili także Biblii. Zamieszki wybuchły, bo w mieście zaczęła krążyć wieść o bluźnierczym potraktowaniu Koranu.
Jak tłumaczy Radiu Watykańskiemu Paul Bhatti, chrześcijański polityk i były pakistański minister ds. mniejszości, w mieście pojawił się obraźliwy tekst, w którym także zawarto wyrwane strony świętej księgi muzułmanów. Choć nie widziano sprawców, zidentyfikowano ich po imieniu i stwierdzono, że są chrześcijanami. To sprawiło, iż niektórzy zaczęli gorąco nawoływać, także w meczetach, do protestu przeciw wyznawcom Chrystusa. Na takie wezwanie tysiące ludzi wyszły na ulice – mówi Paul Bhatti.
To bardzo bolesne: ci ubodzy ludzie musieli zostawić wszystko i uciekać
W wyniku zamieszek zdemolowano sześć kościołów, w tym jeden katolicki. Pakistański premier potępił to wydarzenie, a policja w nocy ogłosiła, że aresztowano ponad 100 osób w związku z atakiem na społeczność chrześcijańską.
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.