Mija dziewięć lat od wypędzenia irackich chrześcijan z Równiny Niniwy. Na wieść o zbliżaniu się wojsk Państwa Islamskiego, ludzie porzucali swe domy, często pośród nocy, nie zabierając nic ze sobą.
Desperacko poszukiwali transportu na bezpieczne tereny, a docierały do nich informacje o kolejnych miastach zdobytych przez islamistów. Szacuje się, że uciekło wówczas ok. 120 tys. irackich chrześcijan. Powróciła jedynie część, lecz są oni wielkim znakiem nadziei i determinacji.
Chrześcijaństwo jest obecne w Iraku od czasów apostolskich. Jednak ostatnie dziesięciolecia to pasmo kolejnych klęsk – dyktatura Husajna, dwie wojny w Zatoce Perskiej, potem terror Państwa Islamskiego. Mając za sobą takie przejścia, niełatwo o zachowanie nadziei na przyszłość. Mimo to część chrześcijan powróciła na Równinę Niniwy. To był wielki wysiłek, gdyż w większości przypadków zastali zrujnowane domy – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Renato Sacco, koordyantor Pax Christi Italia.
„To był powrót po tragedii okupacji; ogromny wysiłek, ale chrześcijanie wrócili z wielką nadzieją. W powrocie pomógł im bardzo Kościół. Uważam, że największym wysiłkiem jest utrzymanie nadziei przy życiu. Dlatego podróż Papieża z 2021 r. była tak ważna. Można bowiem mieć niewiele do jedzenia, można mieć zrujnowany dom, ale ważne jest, żeby wrócić z nadzieją na przyszłość we własnej ziemi, na współpracę ze wszystkimi innymi ludźmi. Myślę, że to wspaniałe przesłanie, które nam niosą: przesłanie braterstwa, ekumenizmu, współpracy międzyreligijnej, prawdziwej miłości między braćmi i siostrami. Przykładowo, muzułmanie pomagali w odbudowie domów chrześcijan. Tak bardzo cierpieli jazydzi – wiele ich kobiet zostało porwanych i uczynionych niewolnicami seksualnymi. Dziś w ich imieniu przemawia Nadia Murad, laureatka pokojowej Nagrody Nobla – mówi duchowny. - Widzimy więc tych wszystkich ludzi podejmujących ogromny wysiłek i oni potrzebowali wsparcia materialnego, ale także dania im nadziei. Duże znaczenie miała wizyta Franciszka. To jedyny przywódca z Zachodu, który zechciał tu przybyć. Spotkał przywódców muzułmańskich, pojechał do Ur, do Mosulu, do Karakosz, miasta-symbolu bólu i cierpienia. To pocieszyło chrześcijan. Powiedziałbym nawet, że w ogóle poruszyło cały kraj, bo ta obecność Papieża była znakiem nadziei dla wszystkich.“
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.