Zaczęło się od serdecznej rozmowy z Kameruńczykiem, który miał odwagę powiedzieć głośno o torturach, jakie cierpią uchodźcy w Libii. Po ponad godzinnym spotkaniu Papież Franciszek, patrząc na ocalonego Afrykańczyka, poprosił, żeby ten wyciągnął telefon. Chciał skierować swoje przesłanie do młodych Włochów jadących na Światowe Dni Młodzieży. „Tak, zróbmy to, bo chcę powiedzieć kilka rzeczy” – powiedział Ojciec Święty.
Bentolo uciekł z Kamerunu w 2020 r., został pojmany przez handlarzy, a potem sprzedany. Będąc w obozie, skontaktował się z ks. Mattią Ferrarim. Poprosił go o „słowo pocieszenia dla umierających braci”. Kapłan o całej historii doniósł Papieżowi, który zapragnął spotkania z odważnym Afrykańczykiem. Doszło do niego w zeszłym tygodniu. Franciszek, zainspirowany jego historią, powiedział wtedy do młodych Włochów:
Życie to wyruszanie w drogę
„Wam młodym, którzy wyruszacie do Lizbony na Dzień Młodzieży, życzę dobrej drogi i dotarcia z radością na to spotkanie. Udać się w tę podróż oznacza wyruszyć w drogę. Tym właśnie jest życie, wyruszaniem w drogę. Oto powołanie ludzi młodych: wyruszyć w drogę. Idźcie naprzód z odwagą, zawsze patrząc tam, dokąd chcecie dojść. [Idźcie] w tej mistyce drogi, w której jest się blisko innych i nigdy samemu. Niech Bóg wam błogosławi i bardzo dziękuję za wasz wysiłek oraz waszą pracę.“
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.