Konia z rzędem temu, kto choć raz nie westchnął z niejaką ulgą: „Uff! …i po świętach!”.
Jest, przyznajmy, coś dziwnie krzepiącego w powrotach do utartych kolein codzienności. Ta swojskość naszych okresów zwykłych, może i bez fajerwerków, ale za to kojąco znajoma, jest jak powrót do domu po dalekiej podróży.
Takiej zwyczajności jest zresztą chyba w naszym życiu najwięcej. Oczywiście chcemy, by było w niej lepiej, głębiej czy choćby inaczej, jednak już sama w sobie jest ona wartościowa, czyż nie? Krzątanie wokół codziennych spraw, obowiązków pozwala nam na skupienie się na życiu takim, jakie ono jest.
Chwytamy chwile wytchnienia pośród tego, co cokolwiek nużące, możemy odpoczywać na swój własny sposób, nasza pracowitość wybrzmiewa, modlitwa zapuszcza korzenie w porządku dni, zaradność i wytrwałość przynoszą owoce, okna lśnią, rozmaite „dzieci” idą na swoje… Czegóż chcieć więcej? Szarość, rutyna, codzienne „z deszczu pod rynnę”? Tak, zapewne tak. Ale co to dla nas, przekonanych, że Bóg złożył nasze własne życie w nasze ręce i troszczy się o nas codziennie?
Pisze św. Teresa od Dzieciątka Jezus: „Najwięcej lubię świętych, którzy niczego się nie boją, jak św. Cecylia, która nie lękała się zgodzić na zamążpójście, chociaż miała inne pragnienia”. O, jakże często nasza codzienność w ten sposób nas testuje: to znaczy zderzając pragnienia z rzeczywistością, wyobrażoną miłość z konkretem bliźniego, zamiary i tak zwane okoliczności! Wychodzimy z tego starcia mocniejsi? Szczęśliwsi? Pokorniejsi? Dobre i to!
Pewnie, że w obliczu wielu zwykłych zdarzeń wzdychamy tylko: „Za pokutę!” (albo: „Za jakie grzechy!”), jednak czy nie warto cieszyć się tym wszystkim? Okazać choć trochę wdzięczności, że ta zwykłość jest naszym udziałem? I to nie jedynie tej najważniejszej wdzięczności – Bogu, ale i tej horyzontalnej, międzyludzkiej. Kto jak kto, my wiemy przecież najlepiej, ile zwyczajnego zaangażowania potrzeba, żeby bliźni dobrze się miał.
Nasze okresy zwykłe wymagają wiele. Czasami baardzo, naprawdę baaardzo wiele. Jednak nie warto ich lekceważyć. Jak mówi chińskie przysłowie: „Jeśli będę strzegł w mym sercu zielonej gałązki, śpiewający ptak przybędzie, aby na niej spocząć”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.