Co jest lepsze?

Najbliższe dni zadumy nad śmiercią i życiem, ta radość przemijania budząca się dzięki świadomości, że dołączymy do Boga, do swoich bliskich – to są wspaniałe rzeczy!

Miły głos w telefonie oznajmia mi radośnie, że w kilka chwil mogę uruchomić dodatkowe środki „w razie W”. Ulotka tłumaczy opornym: karta kredytowa stosowana z rozsądkiem nic nie kosztuje, a ułatwić może wiele.

W sklepowej gazetce napisano, że przy zakupie trzech cena spada o 30 procent. Trzeba czasem nadłożyć drogi, odstać swoje w kolejce i móc włożyć do koszyka dodatkowy produkt. To wszystko są zachęty do oszczędzania, czy wydawania?

Przezorność, uważanie na każdym kroku, kontrola wydatków – w jakiej mierze tego rzeczywiście potrzebujemy, a w jakiej jest to jakaś sztucznie napompowana rozwaga? (W sensie: jeśli nie masz w komodzie zapasu pościeli na 30 lat, to nie musisz sprawdzać, czy ci jej mole nie zjadły…)

Przede wszystkim ciekawe, czy w innych sferach też tak mamy? To znaczy czy to, co generalnie ma nam służyć i służy (jak przezorność i zapobiegliwość), nie doprowadza nas niekiedy w jakieś przestrzenie absurdu, nadmiernej kontroli, przeciążeń?

Choćby na takiej modlitwie. Jak największa ilość i jak najlepsza jakość – zawsze! Odnosi się czasem wrażenie, że się któryś święty niemal obrazi, jeśli zostanie pominięty w naszych aktach strzelistych (albo nie daj Boże, pomylimy, który to jaką dziedzinę ma w swojej pieczy!). Nasze wyśrubowane standardy raz po raz odbijają się czkawką, bo jak tu na przykład w takim październiku pomieścić i różaniec, i koronkę, gdy tu jeszcze na jakąś nowennę mamy chrapkę?

Albo listopadowe podróże w odległe zakątki, znicze, kwiaty, wypominki – tak, bo tak trzeba, nie szczędząc sił. Jednak msza, komunia ofiarowana za zmarłych – zawsze jakoś w ostatniej kolejności. Nie u wszystkich zapewne, ale jednak.

Brakuje nam czasu, aby na spokojnie posiedzieć u krewnych, poświęcić im uwagę – musimy wracać do pracy, to zrozumiałe. Ale czy – z kalkulatorem w ręku – ten dodatkowy dzień nawet bezpłatnego urlopu drożej nam wyjdzie niż te zakupione na szybko kawo-kosmetyko-czekoladki, którymi co roku uszczęśliwiamy starą ciotkę?U brata szybka kawa, bo jeszcze przecież dzisiaj na trzeci cmentarz trzeba zdążyć…?

Wierzę w dobre chęci. Naprawdę wierzę w dobre chęci – tyle że my nie mamy zazwyczaj głowy, aby odetchnąć głębiej i pomyśleć: co zrobić, czego zaniechać, co pominąć, w co się zaangażować. Rzeczy dobrych, inicjatyw do zrealizowania, inspiracji, czynów wartych wysiłku – tego wszystkiego wokół nas nie brakuje. Tylko co jest lepsze? Dla mnie, teraz, tutaj – co jest lepsze?

Najbliższe dni zadumy nad śmiercią i życiem, ta radość przemijania budząca się dzięki świadomości, że dołączymy do Boga, do swoich bliskich –to są wspaniałe rzeczy! Okazje! Punkty zwrotne! Tak jakby całe niebo, cały świat chciał nam to właśnie powiedzieć: nie bój się, człowieku, decyduj, żyj wreszcie!

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8