Formacja liturgiczna

xwl

Po Soborze opublikowano wiele instrukcji, dyrektoriów i listów. Mimo to stan liturgii jest jaki jest.

Reklama

Dominik Dubiel SJ na Twitterze:

Zdanie wzięte w cudzysłów. Znaczy cytat. Prawdopodobnie zasłyszane podczas wykładu. Rozpalającej umysły dyskusji, podobnej do towarzyszącej publikacji Traditionis custodes nie było. Na szczęście, bo te z reguły przypominają sąd nad liturgią mniej lub bardziej świętą, budująca Kościół lub prowadzącą do jego upadku. Ta natomiast była okazją do zwrócenia uwagi na to, co w tej dziedzinie mamy już w Polsce. A mamy dużo.

Zatem najpierw Bartłomiej Parys SVD przypomniał o wykonanej przez Księdza Blachnickiego pracy u podstaw.

Rzeczywiście, prowadzona na II stopniu Oazy Nowego Życia szkoła liturgii, kontynuowana w ciągu roku podczas kręgów biblijnych i liturgicznych, daje jej uczestnikom solidne podstawy, pozwalając wejść w głąb celebracji i uczynić ją piękną. Mało kto wie, że ten cykl formacyjny kończy się przeżywanym we wspólnocie rekolekcyjnej Triduum Paschalnym. Katechezy doń wprowadzające opublikowane są, dzięki życzliwości Wydawnictwa Światło-Życie, w naszym serwisie liturgicznym.

Wyżej podpisany zauważył zaś, że wypowiedź – jak się sam określa – Jezuity Muzykanta – zbiegła się z wywiadem, jaki Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów udzielił hiszpańskiemu portalowi Omnes. Jego omówienie opublikowaliśmy na wiara.pl przed dwoma dniami. Abp Artur Roche zapowiada w nim między innymi dokument, prawdopodobnie w postaci listu, na temat ważności formacji liturgicznej. Ma być skierowany do biskupów, kapłanów i – co ważne – także do świeckich.

Pytanie na ile zmieni on podejście, zarówno odpowiedzialnych za liturgię, jak i świeckich, do przygotowania celebracji i uczestnictwa w niej w sposób świadomy, czynni i pełny. Po Soborze opublikowano wiele instrukcji, dyrektoriów i listów. Mimo to stan liturgii jest jaki jest. Czego przykładem może być dysonans między Musicam sacram a doborem śpiewów na poziomie parafii (choćby słynne Alleluja Leonarda Cohena) czy zawirowania wokół Listu o świętowaniu Wielkanocy. Gdyby ostatni przyswojono i pogłębiono przez katechezę, dziś nie bylibyśmy świadkami żenującej niekiedy dyskusji między zwolennikami plastikowej rury i domagającymi się, zgodnie z przepisami liturgicznymi, woskowego paschału. (Zwolennikom pierwszej sugeruję zamianę mówiącej o owocu pracy pszczelego roju frazy Orędzia paschalnego na owoc pracy Petrochemii płockiej. Bonus za reklamę gwarantowany.) Nie pytano by także, czy ostatniego można używać kilka lat (oszczędność!), zmieniając na nim tylko datę. Wniosek jest jeden. Formacji liturgicznej potrzebują wszyscy. Przewodniczący celebracji i jej uczestnicy. Będący, co podkreśla Katechizm Kościoła Katolickiego, także jej celebransami. „Liturgię celebruje cała wspólnota, Ciało Chrystusa zjednoczone ze swoją głową” (KKK 1140). Konsekwencją jest podział funkcji i posług. „Wszyscy więc, czy to wyświęceni szafarze, czy to świeccy wierni, pełniący swój urząd posługi lub swoją funkcję, winni wykonywać tylko to wszystko, co do nich należy” (OWMR 91). Dlatego potrzebują formacji liturgicznej.

Co w niej jest najważniejsze. Wbrew pozorom nie tylko przepisy. Jeżeli nie zrozumiemy ich ducha, znaczenia słowa i znaku, zawsze będziemy mieli problemy z wiernością i korzystali z każdej okazji, by dać upust tak zwanej radosnej twórczości. Dlatego – co podkreślił w wywiadzie abp Roche – potrzebujemy katechezy mistagogicznej. Tego, co robili Ojcowie Kościoła. Co tak bardzo mocno związane jest z okresem wielkanocnym. Gdy liturgia niedzielna wprowadza nas w najważniejsze tematy życia chrześcijańskiego: chrzest, życie w Duchu, Eucharystia, życie wieczne. „Jak wielki jest chrzest (…) Jak potężny jest Duch (…) Jak cenna jest Krew”. Kościół w swojej mądrości daje nam na zgłębienie tej tajemnicy i zachwycenie się nią aż pięćdziesiąt dni. Zatem cały czas, zarówno przygotowania paschalnego, jak i pięćdziesięciu dni radości, jest kapitalną okazją do głoszenia katechez mistagogicznych. Dlaczego mamy z nimi problem?

Ksiądz Przemysław Szewczyk, tłumacz paschalnych homilii Ojców Kościoła, w wywiadzie udzielonym przed dwoma laty redaktorowi Gościa Niedzielnego, zauważył: „Homilie ojców chyba trafniej niż współczesne ujmują sedno misterium chrześcijańskiego. Mam wrażenie, że obecnie dużo bardziej nas interesuje szybkie przełożenie orędzia ewangelicznego na konkret życia, przez co współczesne homilie są bardzo społeczne i etyczne. Ojcowie kontemplują misterium, dłużej się przy nim zatrzymują i próbują zarazić słuchacza swoją miłością do niego”.

Kontemplacja misterium i miłość do niego. O to chodzi w katechezie „bez pouczeń”. Bez niej stajemy się bezdusznymi wykonawcami przepisów, a miejsce kontemplacji i miłości zastępuje rutyna i przyzwyczajenie. Jak zauważył przed laty Ksiądz Blachnicki – najwięksi wrogowie liturgii.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama