Porwany przed trzema tygodniami w Mali ks. Léon Douyon odzyskał przedwczoraj wolność. Lokalne źródła informują, że kapłan ma się dobrze i dziękuje wszystkim za modlitwę w jego intencji. Czworo wiernych, których wraz z nim uprowadzono, zwolniono kilka dni zaraz po porwaniu. Kościelne źródła informują, że za zdarzeniem stoją islamscy fundamentaliści.
Z uwolnionym kapłanem, który powrócił na swą parafię spotkał się ks. Fernand Koulibaly, odpowiedzialny w episkopacie Mali za media. W rozmowie z Radiem Watykańskim podkreśla on, że sytuacja w tym afrykańskim kraju staje się coraz bardziej niebezpieczna, za co odpowiadają dżihadyści, którzy umacniają się w kolejnych krajach Sahelu.
„Niestety porwanie ks. Léona nie było pierwszym. Ponad cztery lata temu została uprowadzona siostra Gloria, która wciąż jest w rękach islamistów. Porwaniom nie ma końca zarówno w Burkina Faso, jak i Mali. Jest to dla nas niepokojące – mówi papieskiej rozgłośni ks. Koulibaly. – Nie wiemy, która grupa to robi i jakie są jej motywy, zastanawiamy się, dlaczego porywają księży i zakonnice. Kościół jest mocno obecny, wspierany przez wszystkich i doceniany. Działalność społeczna Kościoła w Mali jest ogromna. Pracujemy w duchu encykliki Fratelli tutti, aby chrześcijanie i muzułmanie wyciągnęli do siebie ręce. Kościół malijski promuje to od początku swej obecności w tym kraju. Porwania naruszają istniejącą między nami harmonię. Dziś coraz więcej ludzi jest wobec siebie podejrzliwych. To nie jest normalne.“
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.