Fragment książki o. Macieja Zięby OP, "Pontyfikat na czasy zamętu. Jan Paweł II wobec wyzwań Kościoła i świata"
Zarazem każdy, kto choć trochę zna nauczanie Jana Pawła II wie, że jego magisterium pontificium stanowi szansę twórczego i nośnego społecznie szukania odpowiedzi na wymienione powyżej wyzwania. Są w nim zawarte mądry opis chrześcijańskiej rzeczywistości oraz głęboka wizja posłannictwa Kościoła. Dotyczy to odkrywania piękna liturgii oraz życia sakramentami, relacji nauki i wiary, sensu powołania chrześcijańskiego, ale dotyczy także chrześcijańskiego feminizmu i dzisiejszego zamieszania wokół gender oraz wyzwań ekologicznych; dotyczy problemów z naszą obecnością w Unii Europejskiej, kwestii uchodźców, problemów z patriotyzmem i nacjonalizmem. I aż wstyd przypominać, że wobec wszelkich podziałów, zarówno między Polakami, jak i w relacjach z Ukraińcami, Żydami, Niemcami czy Litwinami Jan Paweł II jest wielkim budowniczym mostów. Nawet wobec najtrudniejszych historycznych doświadczeń. Jak powiedział dyrektor Yad Vashem: „Jan Paweł II buduje mosty nad rzekami krwi”.
Nasz kraj stoi wobec poważnych problemów wewnętrznych i międzynarodowych. Przyszłość świata nie tylko z powodów pandemii nie rysuje się w jasnych barwach. Kościół w Polsce – który tak stracił na wiarygodności – stoi wobec bardzo poważnych wyzwań. I naprawdę potrzebujemy odnowy duchowej i odbudowy polifonicznej wspólnoty, wyzwolenia pokładów dobrej energii w sercach milionów Polaków. Wymaga to modlitwy i odnowy liturgii oraz pogłębienia formacji i nowych, rozlicznych społecznych zaangażowań inspirowanych przez wiarę. Wobec otaczających nas niewesołych realiów brzmi to może jak naiwne wishful thinking, ale innej drogi po prostu nie ma.
Może więc warto się zastanowić, jak głębiej zainspirować własne życie, życie naszych parafii, nasze życie społeczne i kulturowe myślą i nauczaniem, którym przez blisko 30 lat swojego pontyfikatu dzielił się z nami Jan Paweł II. Jeśli liderzy Kościoła nie podejmują skutecznie tego zadania, to może sami spróbujmy małych konkretów, działań na naszą miarę. Małe naprawdę jest piękne. A nawet więcej: jest bezcenne.
Dziesięć papieskich lekcji
Na swój własny użytek spisałem sobie dziesięć takich konkretnych lekcji, których udzielił nam Jan Paweł II.
1. Modlitwa
Pierwsza z nich to lekcja modlitwy. Warto wspomnieć choćby brewiarz, który Jan Paweł II odmówił w katedrze na Wawelu w 2002 roku podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Trwał przez kilkadziesiąt minut w milczeniu, głęboko zanurzony w tajemnicę Obecności. Papież złamał wtedy wszystkie reguły światowych mediów i wszelkie limity tak cennego dla nich ściśle wyliczonego wcześniej czasu. Nigdy w historii naszego globu telewizje nie transmitowały tak długiego okresu ciszy. A Jan Paweł II był po prostu autentyczny, wierny swoim słowom wypowiedzianym 20 lat wcześniej w rozmowie z André Frossardem: „nie prowadząc życia wedle reguły kontemplacyjnej, mam świadomość, że owa gleba modlitwy, z której wyrasta każdy dzień, ma w sobie wiele elementów i momentów kontemplacyjnych – i że modlitwy te posiadają szczególną wartość dla całej mojej posługi”.
A w tym samym mieście, w 1997 roku, podczas kanonizacji królowej Jadwigi mówił: Uczcie się w szkole św. Jadwigi, wybitnej władczyni, która – mimo młodego wieku – była znakomitym politykiem, była też niezwykle zaangażowana w dzieła miłosierdzia i – jak mało kto – rozumiała rolę nauki i kultury. Ale – podkreślał Papież – ta jej „głęboka mądrość i szeroka aktywność płynęły z kontemplacji – z osobistej więzi z Ukrzyżowanym. Contemplatio et vita activa tu zyskiwały słuszną równowagę”.
2. Bezinteresowny dar z siebie samego
Druga lekcja Jana Pawła II to przypominanie w niezliczonych wręcz przemówieniach i dokumentach nauczania soborowego o tym, że człowiek „nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego” (GS 24). Jan Paweł II naucza i pokazuje, że przez ten dar z siebie samego, swych talentów, czasu i majątku, z siebie jako osoby najpiękniej realizuje się nasza wolność i urzeczywistnia się miłość. A także, że takie odczytanie swojego życia, swojego powołania daje wielką – nieporównaną z niczym radość.
Niezmiernie to aktualna lekcja w świecie, w którym zabijana jest bezinteresowność – skalkulowano już koszty pandemii, a także każdej operacji i interwencji medycznej, koszty każdego dnia wychowywania dziecka, każdej godziny pracy sądu oraz szkoły, koszt dotarcia do słuchacza lub widza, awansu w rozgrywkach sportowych, cenę głosu oddanego w wyborach. I wszystko dziś robi się „po coś”: aby zwiększyć efektywność, obniżyć koszty, przyśpieszyć sukces, zmniejszyć kaloryczność, wydłużyć spodziewany czas życia. Także jeżeli czegoś nie robimy, to też musimy to uzasadnić korzyściami – tym, że jest to niezdrowe, że trwoni nasz czas lub marnuje pieniądze, że zmniejsza szanse na awans. Kto nie optymalizuje, ten przegrywa. Ale tam, gdzie światem rządzi jedynie reguła optymalizacji, usychają i prawda, i piękno. Płowieje też pogoda ducha i poczucie humoru, zanika spontaniczność i bezinteresowność. W świecie, w którym umiera bezinteresowność, nieuchronnie umiera też miłość.
3. Być człowiekiem sumienia
Trzecia lekcja, którą warto przypomnieć, to wezwanie Jana Pawła II, by być człowiekiem sumienia. A to oznacza, że mamy się uczyć niekoniunkturalnych zachowań, umieć przekroczyć swoje wahania i lęki, by być wiernym prawdzie i dobru oraz nieść dobro innym ludziom. Przypominał nam o tym Jan Paweł II wielokrotnie, a najzwięźlej ujął to w 1987 roku w Gdańsku, mówiąc: „Każdy znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować”. Ten temat rozwinął Papież już w wolnej Polsce, w 1995 roku w Skoczowie: „być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności”. Zmieniają się okoliczności, płyną kolejne lata, ale te słowa nie utraciły nic ze swej aktualności.
4. Rodzina: kochać i być kochanym
Czwarta lekcja to lekcja życia rodzinnego. Dla Jana Pawła II najważniejszym i podstawowym miejscem kształtowania naszego człowieczeństwa jest rodzina. Oznacza to, że jest ona spotkaniem osób, które wymaga wierności i duchowej pracy, spotkaniem, które „buduje na duchowej dojrzałości ludzi. Bo przecież wiadomo, że gdy tego zabraknie, mężczyzna i kobieta mogą widzieć w tej nierozerwalnej jedności tylko przymus, od którego chcieliby się uwolnić”.
Rodzina jest najważniejszą wspólnotą, gdyż jest miejscem – jak Papież napisał w jednej z encyklik – „w którym człowiek otrzymuje pierwsze i decydujące wyobrażenia związane z prawdą i dobrem, uczy się, co znaczy kochać i być kochanym, a więc co konkretnie znaczy być osobą” (CA 39). A w innym ze swoich tekstów wyrazi tę prawdę a contrario: „jak bez miłości rodzina nie jest wspólnotą osób, tak samo bez miłości nie może ona żyć, wzrastać i doskonalić się jako wspólnota osób” (FC 18).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).