Czym jest prawda? Zgodnością rzeczy i intelektu, jak chcieli starożytni? Czy raczej jest nią taka cegiełka, która pasuje do całości układanki? Albo jeszcze inaczej: może prawdziwe jest to, co sprawdza się w praktyce?
I słusznie. Bo trudno domagać się, by w imię prawdy mówić oprawcy, gdzie ukryła się jego ofiara. Czasem jednak sprawy są bardziej skomplikowane. Czy ujawniać, jak to zrobił portal WikiLeaks, informacje dotyczące szczegółów działań wojsk amerykańskich w Iraku? Z jednej strony jest prawo do prawdziwej informacji na temat zbrodni i zaniechań żołnierzy. Podczas wojny zresztą nieuniknionych. Po to, by w przyszłości wojny unikać. Z drugiej – zapewne życie tych, którzy liczyli na dyskrecję strony, z którą współpracowali. Co jest większym dobrem?
Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, choć życie ludzkie wydaje się ważniejsze niż walka z krętactwami polityków. „Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję” - czytamy w KKK 2489. A na koniec tego punktu dodano jeszcze: „Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać”.
Bo człowieka czasem najnormalniej w świecie obowiązuje zachowanie sekretu. Nie tylko księdza na spowiedzi, nie tylko żołnierza, lekarza, adwokata czy dziennikarza (o którym gdzie indziej w katechizmie napisano, że ma służyć zarówno prawdzie, jak i miłości) . Każdego, kto wszedł w posiadanie informacji, które mogą przynieść szkodę drugiemu człowiekowi. I wolno je ujawniać jedynie wtedy, gdy istnieje przyczyna poważna i proporcjonalna do zła, jakim jest wyjawienie tajemnicy (KKK 2490-2492).
„Kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd” - definiują autorzy Katechizmu i przypominają; „Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości” (2483 -2484). Gdy chodzi o niewinny żart, zła praktycznie wcale nie ma. Podobnie wtedy, gdy drobnym kłamstwem na pytanie o makijaż czy nową sukienkę ktoś stara się utrzymać dobre samopoczucie bliźniego. Bo w ósmym przykazaniu nie o abstrakcyjną prawdę chodzi, ale o prawdę w kontekście miłości bliźniego.
Dlatego wśród grzechów przeciwko temu przykazaniu na pierwszym miejscy wymienione jest fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo. Potem, bliskie im oszczerstwo, w którym człowiek mówi kłamliwie źle o drugim człowieku. Wymieniono też pochlebstwo i służalczość, utwierdzające drugiego człowieka w złośliwych czynach i w przewrotności postępowania. Nie zapomniano o próżności i samochwalstwie. Ale autorzy katechizmu przypomnieli też, że złem jest również przyjmowanie cudzych fałszywych sądów i fałszywych oskarżeń, a nawet … mówienie prawdy. Z drugim mamy do czynienia w wypadku obmowy, polegającej na ujawnianiu wad i błędów bliźniego bez poważnej przyczyny. Z pierwszym w przypadku pochopnego sądu, gdy ktoś bez dostatecznej podstawy uznaje moralną winę bliźniego. Nie wystarczy usprawiedliwiać się, że ludzie mówią, czy w gazecie napisali. Trzeba jeszcze zapytać o wiarygodność tego źródła. Więcej, katechizm nakazuje „zatroszczyć się, by - w takiej mierze, w jakiej to możliwe - interpretować w pozytywnym sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego” (KKK 2478).
Warto pamiętać o jeszcze jednej formie kłamstwa. Obłudzie. Zazwyczaj mówi się o niej wtedy, gdy ktoś co innego głosi, a inaczej żyje. A to pewne uproszczenie. Stawia ono w trudnej sytuacji tych, którzy świadomi własnej grzeszności mają jednak jakieś ideały i dążą do poprawy. Czy są obłudnikami? Czy lepiej by zrobili, gdyby porzucili ideały, a jako normę postępowania przyjęli życie, jakie dziś prowadzą? Z tego punktu widzenia cyniczny bandyta byłby lepszy od chrześcijanina, któremu zdarza się okazywać bliźniemu zniecierpliwienie. Nijak ma się to do uczciwego osądu sprawy. A największa obłuda polega chyba na tym, by te same czyny u jednego pochwalić, a drugiemu wytykać. W zależności od tego, czy chodzi o swojego, czy o przeciwnika.
Prawda ma wielką wartość. Czasem trzeba dla niej nawet poświęcić życie. Ale ważne też jest, czemu służy. Jeśli dobru – wszystko jest w porządku. Gdy mogłaby posłużyć złu, trzeba się mocno zastanowić, zanim się ją ujawnieni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).