Abba Pojmen miał wielu uczniów. Kiedyś zarzucono mu, że za mało od nich wymaga.
Przed niemalże dwudziestu laty, w krakowskim Wydawnictwie M, ukazała się książka Krzysztofa Peczko „Drogocenna perła. Zbiór przypowieści Środkowego Wschodu stosowanych w psychoterapii”. Dla ciągle jeszcze młodego nauczyciela religii, jakim wówczas byłem, okazała się świetnym wsparciem w pracy z tak zwaną młodzieżą trudną. Nie tyle ze względu na same przypowieści. Po lekturze kilku książek de Mello i kolejnego tomu Apoftegmatów Ojców Pustyni, nie były one wielkim odkryciem. Tym, co sprawiło, że pochłonęła mnie lektura był wstęp. Autor, na kilku stronach, wyjaśniał czym jest w psychoterapii oddziaływanie wielopoziomowe. Każdy z nas, argumentował, nosi w sobie wiele zranień, lęków, ograniczeń, ulokowanych na różnych poziomach świadomości bądź podświadomości. Psychoterapeuta nie zawsze może je zlokalizować. Tym, co do tych pokładów dociera, jest właśnie przypowieść. Przy czym bardzo ważne jest, by jej nie wyjaśniać. Osobę poddaną terapii zostawić z nią samą. Opowiadana historia sama dotrze do chorego miejsca i je uzdrowi.
Taką terapeutyczną rolę pełnią wspomniane wyżej Apoftegmaty. Na okoliczność nerwowych dyskusji i narastającej agresji wybrałem trzy. Być może nie są wiernym cytatem. Odtwarzam z pamięci.
Abba Antoni Pustelnik odwiedzał niekiedy w Aleksandrii szewca. Jego pracownia znajdowała się przy ulicy, gdzie często spotkać można było panie lekkich obyczajów i mieściła się w piwnicy. Patrząc na obnażone nogi święty podzielił się swoim smutkiem.
Abba Agaton dowiedział się kiedyś od innych mnichów, że jeden ze starców obcuje w swojej pustelni z kobietą. Postanowiono udać się do starca, upomnieć go, a gdyby upomnienia nie przyjął, ukarać sprawiedliwie. Ten, widząc nadchodzących starców ukrył kobietę w beczce. Ale Abba Agaton miał dar rozeznawania duchów. Gdy weszli do celi natychmiast usiadł na beczce i kazał mieszkanie mnicha przeszukać. Nikt jednak nie miał odwagi, by prosić Agatona o zejście z beczki. Ten, gdy zakończono poszukiwania rzekł: rzuciliście na niego fałszywe oskarżenie, musicie go teraz przeprosić. A gdy już wszyscy opuścili celę zszedł z beczki, położył rękę na ramieniu mnicha i powiedział: Bracie kochany, pamiętaj o wielkim miłosierdziu Bożym i nawróć się…
Abba Pojmen miał wielu uczniów. Kiedyś zarzucono mu, że za mało od nich wymaga. Starzec kazał przynieść łuk i napiąć go. Mocniej – zwrócił się do trzymającego łuk w rękach. Jeszcze mocniej… Ten odparł: mocniej nie można, bo pęknie. Tak jest – wyjaśnił Abba Pojmen – z moimi uczniami. Nie mogę nakładać na nich zbyt wielkich trudów, bo nie wytrzymają. Jak ten łuk.
Siłę sprawczą przypowieści wykorzystałem w praktyce. Pierwsza lekcja w jednej z trudniejszych szkół. „Jeden wytrzymał z nami dwa miesiące. Drugi dwa tygodnie. Ciekawe ile ten wytrzyma” – usłyszałem na dzień dobry. Potem było dziesięć minut rumoru. Odczekałem cierpliwie wiedząc, że póki lider nie uciszy klasy, moje wysiłki będą daremne. Wreszcie usłyszałem: dajcie mu mówić.
Rzuciłem pytanie i wbrew obowiązującym w szkole zasadom poszedłem do pokoju nauczycielskiego na kawę. A w szkole…? Wytrzymałem cztery lata.
Przypowieści, jak pisał we wspomnianym wstępie pan Benedykt Peczko, nie należy wyjaśniać. Dlatego zostawię szanownych Czytelników z czterema opowieściami i... pójdę na kawę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.