Jeśli Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. A jeśli wydaje mi się, że czegoś mi brak, to…
„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.”[1] Te słowa tak zdałoby się dobrze znane i znajome, powtarzane po tysiąckroć w pieśniach, piosenkach, w psalmie responsoryjnym podczas liturgii, widziane na obrazkach, obrazach czy plakatach, słyszane w kazaniach, katechezach i na modlitwach…
A jednak odkrywam je dziś na nowo, dociera do mnie ukryta w nich moc, prawdziwy dynamit zdolny rozwalić w proch i w pył i na strzępki rozerwać moje zaaferowanie samym sobą.
Jeśli Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. A jeśli wydaje mi się, że czegoś mi brak, to… no właśnie: wydaje mi się, ten brak jest iluzją, bezpodstawną imaginacją.
Jeśli Pan jest faktycznie moim pasterzem, nie brak mi niczego, co byłoby ważne, znaczące, istotne. A jeśli odczuwam jakiś deficyt – obojętnie: materialny, osobisty czy duchowy – to jest to ułuda i najwyższa pora uznać jego obiekt, jako to, czym prawdziwie jest: marność nad marnościami, wszystko marność[2].
Jeśli tylko Pan jest moim pasterzem, niczego tak naprawdę nie może mi brakować, niczego, co jest prawdziwe; nie jestem wybrakowany, lecz mam życie w obfitości[3], w nadmiarze, w stopniu przekraczającym wszystko, czego mógłbym się spodziewać lub sobie wyobrazić[4] i mogę już teraz żyć pełnią życia, bo On sam mnie do tego uzdalnia i oczekiwać życia wiecznego w przyszłym świecie, bo On sam mi to obiecuje[5]. A jeśli Pan nie jest moim pasterzem? O tak, wtedy rzeczywiście czegoś mi brakuje, a właściwie nie czegoś, lecz Kogoś: Jego samego, Boga żywego.
„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.” Te słowa potraktowane na poważnie są wstrząsające, otwierające oczy, a równocześnie wyzwalające i dające pokój (bo poznanie prawdy prowadzi do wyzwolenia[6], a zaprzestanie pogoni za wypełnieniem rzekomych niby-braków wprowadza ład i spokój do mojej duszy[7]). Nie muszę się już o nic zbytnio troszczyć[8], o nic zabiegać, Bóg sam wystarczy[9].
Panie wspomóż mnie, bym zawsze, gdy ogarnie mnie zniechęcenie, poczucie pustki czy osamotnienia, gdy nadejdzie mnie pokusa porównywania się z innymi, użalania nad sobą lub utyskiwania na niedogodności, gdy wreszcie zapędzę się w kozi róg, zapamiętale dążąc do niekoniecznego i próbując osiągnąć przemijające, przypominał sobie te słowa i był gotów żyć według nich:
„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Nie brak mi niczego!
NICZEGO!”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).