“Przywykliśmy do sytuacji podziału w chrześcijaństwie i to jest być może jednym z największych naszych grzechów” – przestrzegał swego czasu ks. prof. Wacław Hryniewicz.
Przy podziałach w Kościele dużą rolę odgrywały także ludzkie ambicje. Przypominano o tym 7 grudnia br. w 40 rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II (1965) i usunięcia z pamięci Kościoła ekskomunik z 1054 roku. Anatemy kardynała Humberta i patriarchy Michała Cerulariusza rzucone zostały pod wpływem osobistych ambicji, bezpodstawnych oskarżeń i odniesień do spraw zgoła drugorzędnych. Obydwie strony zdradzały wiele ignorancji, niekonsekwencji i wzajemnej niechęci.
KAI: I ludzkie ułomności…
– Nie tylko. Podział jest na ogół procesem długotrwałym. Wynika ze wzajemnego niezrozumienia i wyobcowania. Jeśli popatrzymy na dzieje Reformacji, dostrzeżemy pragnienie wewnętrznej odnowy Kościoła i obrony ducha Ewangelii. Nie była to niestety epoka dialogu. Logika potępień wyznaczyła nowy bieg wydarzeń, które prowadziły siłą rzeczy do powstania odrębnych Kościołów.
Wielu ludzi nie rozumie procesu rozbicia chrześcijaństwa i sensu podziałów. Skoro wierzycie w jednego Boga, to dlaczego wciąż tak się kłócicie? Plemię chrześcijan jest kłótliwe, to prawda! Konsekwencją jest dawanie światu antyświadectwa i zgorszenie. Ciągle się nam o tym przypomina, a sytuacja podziałów trwa nadal. Ludzie poszukujący, zwłaszcza młodzi, zniechęcają się i oddalają od chrześcijaństwa. Inni wędrują z jednego Kościoła do drugiego. Jeśli ktoś znajduje sens bycia w innym Kościele to przecież nie staje się ateistą. Nadal wierzy w tego samego Boga i Jezusa Chrystusa. Nie można go traktować jako zdrajcy. Bądźmy bardziej konsekwentni! Jeśli ktoś przychodzi do nas z innego Kościoła, to cieszymy się i nie widzimy w tym żadnej zdrady. Wręcz przeciwnie, traktujemy to jako wydarzenie nawrócenia i dojścia do prawdy.
Często Kościoły traktują ludzi jak swoją własność. Kościół nie jest po to, aby rekrutować jak największą liczbę wiernych dla samego siebie, lecz żeby pokazywać ludziom Dobrą Nowinę. Niech zobaczą Chrystusowe przesłanie w całym jego uniwersalizmie! O tym mówi soborowa Konstytucja dogmatyczna o Kościele “Lumen Gentium”. “Światłością narodów” jest Chrystus. To On ma zajaśnieć w Kościele. To On jest najważniejszą Osobą, ku której Kościół ma prowadzić wierzących. Ludzie należą do Boga. Nie są kościelnym folwarkiem.
KAI: Mamy wiele przykładów wspólnot, w których pokolenia katolików, protestantów i prawosławnych żyją razem, zawierają małżeństwa, tworzą jedną rodzinę, Można z tego wysnuć wniosek, że brak jedności Kościołów w dużym stopniu jest problemem hierarchii…
– Sąd historii i samego Boga w największym stopniu będzie dotyczył ludzi najbardziej odpowiedzialnych za Kościół. Tak bywało, że najwyższe instancje przyczyniały się najbardziej do utwierdzania podziałów. Wrogość była ludziom wszczepiana odgórnie. Niektórzy potrafili opierać się jej dzięki zdrowemu instynktowi chrześcijańskiemu. Widać to do dzisiaj w różnych środowiskach czy parafiach, gdzie żyją obok siebie ludzie różnych wyznań. Potrafią wspólnie czcić Boga bez względu na to, według jakiego kalendarza, czy rytu dane święto jest obchodzone.
KAI: Jak zatem wychowywać młodych ludzi do ekumenizmu? Tym bardziej, że większość dokumentów na ten temat jest napisana, mówiąc delikatnie, niestrawnym językiem.
– Dokumenty ekumeniczne są rzeczywiście napisane dosyć hermetycznym językiem kompromisu, trudnym w odbiorze. Każde zdanie jest cedzone i wielokrotnie poprawiane. Przez 25 lat pracując w różnych gremiach ekumenicznych wiem od podszewki, jak tego rodzaju dokumenty powstają. Często była mowa o tym, aby te teksty pisać zgoła innym językiem, bardziej przystępnym i zrozumiałym. Nie wiem doprawdy, kto miałby to robić i jak je przekładać na język czytelny, zwłaszcza dla młodych.
Same dokumenty nie nauczą młodych ludzi ekumenicznej postawy. Najważniejsze jest nasze wzajemne świadectwo. Młodzi ludzie muszą widzieć, że na pojednaniu Kościołów zależy ich duszpasterzom. Jeżeli hierarcha pokaże, że sprawa ekumenii w jego diecezji jest traktowana poważnie i życzliwie, to za nim pójdą inni: duchowieństwo i wierni. W naszym kraju ekumenia nie zeszła jeszcze na poziom parafii. Jest to dla polskiego Kościoła wciąż wielkie zadanie. Musimy dorastać do słów Jana Pawła II, który w swojej encyklice “Ut unum sint” pisał o ekumenii jako “jednym z priorytetów duszpasterskich Kościoła” oraz “imperatywie chrześcijańskiego sumienia”. Czy duchowni w Polsce znają treść tej encykliki? Ilu księży naprawdę ją przestudiowało i wzięło sobie do serca? Ilu dzieliło się i nadal dzieli treściami ekumenicznymi z młodymi ludźmi? Mam nadzieję, że młodzi ludzie będą w przyszłości w większym stopniu przyczyniać się do pogłębiania ducha ekumenii także i w naszym kraju.
KAI: Co zatem robić, aby przekonać młodych ludzi do ekumenii?
– Dzięki ekumenii nasze chrześcijaństwo może być pełniejsze. Nie staję się uboższym katolikiem przez to, że otwieram się na ludzi innego wyznania, że potrafię przyjąć i asymilować wartości, którymi ktoś inny żyje bardziej intensywnie w swojej relacji do Boga i ludzi. Dzięki ekumenii wzbogacam się wewnętrzne. Ważne jest świadectwo naszego życia. Wtedy młodym ludziom będzie łatwiej przekonać się do ekumenii. Popatrzą innym okiem na trudne dzieło pojednania Kościołów. Nie będzie to indoktrynacja, lecz siła zwyczajnego promieniowania postawy otwartości i wrażliwości na innych. Człowiek zapala się od człowieka tak, jak zapala się światło świecy od świecy w Noc Paschalną. Bogu dzięki, że obecnie w chrześcijaństwie bardziej akcentuje się wartość osobistego świadectwa niż samą rolę nauczania. W dobie dewaluacji słowa pisanego i mówionego, także magisterium Kościoła powinno uważniej słuchać ludzi i od nich się uczyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).