"Ponad 30 mln Brazylijczyków nie ma dostępu do wody i sanitariatów".
Episkopat Brazylii prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akcję pomocy najuboższym ofiarom koronawirusa w tym kraju. Jest to konieczne, ponieważ miliony ludzi na co dzień są tam wykluczone z opieki medycznej. „Ponad 30 mln Brazylijczyków nie ma dostępu do wody i sanitariatów, to potencjalne ofiary zarażenia” – alarmuje ks. Renato Chiera. Włoski misjonarz od lat pracuje wśród dzieci ulicy w Rio de Janeiro, obecnie drugim, co do liczby zakażeń mieście Brazylii.
Episkopat ściśle współpracuje z Caritas, która od początku epidemii koordynuje rozdzielanie pomocy. Do wydawanej codziennie żywności teraz doszły jeszcze środki do odkażania i maseczki. W wielu miejscach montowane są dodatkowe ujęcia wody, a także otwierane lotne punkty medyczne. „W tym jednym z największych państw świata praktycznie, co trzeci mieszkaniec potrzebuje pomocy” – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Chiera.
Najubożsi nie obawiają się wirusa, oni i tak codziennie umierają
„To są naprawdę tragiczne realia. 70 mln Brazylijczyków potrzebuje konkretnego wsparcia władz. 30 mln ludzi nie ma dostępu do wody i sanitariatów więc nie ma szans, by się nie zarazili. Mamy 13 mln prawdziwych nędzarzy, którzy nie zarabiają więcej niż 60 złotych miesięcznie. Do minimum przeżycia trzeba sto razy więcej – mówi papieskiej rozgłośni ks. Chiera. – Władza nie ma żadnych planów i nie wiadomo, jak rozpowszechni się wirus w dzielnicach nędzy, gdzie już dotarł. Tylko w Rio w Fawelach mieszkają 2 mln ludzi. Jak mają śledzić zasady sanitarne, skoro woda, mydło, czy żel odkażający, to dla nich towar prawdziwie luksusowy. Mieszkają zmasowani w jednym, dwóch pokoikach, nie ma mowy o izolacji, zawsze są razem. Wielu by przetrwać musi iść do pracy. Zresztą najubożsi nie obawiają się wirusa, oni i tak codziennie umierają.“
Misjonarz podkreśla, że bez działań podejmowanych przez Kościół miliony ludzi zostałoby pozostawionych na pastwę losu. „Na szczęście solidarność nie umarła wraz z epidemią, koronawirus wzbudza jej ogromne pokłady” – podkreśla ks. Chiera, który w czasie epidemii otworzył w Rio dwa dodatkowe domy dla dzieci ulicy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.