Jak rozumieć popularną modlitwę ks. Dolindo Ruotolo? I jak nią się modlić?
Stara sutanna
Podczas dnia skupienia w neapolitańskiej katedrze 24 czerwca 1911 r. ks. Dolindo zauważył, że jego sutanna jest bardzo sfatygowana. Pomyślał: „Jezu, mnie pasuje taki ubogi strój, lecz jeśli według Ciebie nie powinno tak być, Ty się tym zajmij!”. Po Mszy na miejscu swego starego kapelusza znalazł nowy. Rektor katedry powiedział mu, że pewna pobożna dusza postanowiła sprawić mu nowe ubranie. Dwa miesiące później ks. Dolindo otrzymał pismo od Kapituły Katedralnej, zobowiązujące go do sprawienia sobie na ich koszt nowej sutanny i nowych butów.
Grazia Ruotolo, bratanica ks. Dolindo, opowiada, że gdy przychodziła do wuja z trudną sprawą, ten wznosił oczy ku górze i wołał: „Jezu, Ty się tym zajmij, ja nie mam siły, nie potrafię”. Miał niezwykle bezpośrednią relację z Jezusem. Rozmawiali ze sobą jak przyjaciele. Nieraz się przekomarzał: „To Twoja sprawa, nie zrzucaj jej na mnie. Ty się tym zajmij!”.
Uczył ludzi intymnej komunii z Chrystusem i całkowitego zaufania: „Ludzie nie widzą Boga – mawiał – bo Mu nie ufają. Zaledwie obdarzą Go ufnością, zaraz dostrzegą ślady Jego działania”. Potrzeba postawy spokojnego zamknięcia oczu, podobnej do dziecka uśpionego w objęciach matki. To zamienia niepokój w modlitwę. „Sprzeczne z oddaniem się Jemu jest zamartwianie się, niepokój i chęć rozmyślania o konsekwencjach”. Jesteśmy nieraz jak „dzieci, które domagają się, aby mama troszczyła się o ich potrzeby, a jednocześnie wszystko chcą robić po swojemu” albo też przypominamy chorego, który w drodze do lekarza usiłuje sam sobie pomóc. „Chcecie, abym to Ja podążał za wami i bym to Ja dostosowywał się do waszych planów”. Wołanie ks. Dolindo jest w gruncie rzeczy rozwinięciem prośby wyrażanej modlitwą „Ojcze nasz”: „bądź wola Twoja!”. Ważne, by była ona wypowiadana z miłością.
Lekcja spychologii?
Czasem ktoś wyraża obiekcję względem modlitwy ks. Dolindo, że jest za bardzo impertynencka albo że uczy „spychologii”: Ty się zajmuj, Panie Boże, moimi sprawami, bo sam nie mam na to ochoty. Ty działaj, a ja poczekam na efekty z założonymi rękami. Tego typu zastrzeżenie zgłosiła ks. Dolindo jedna z jego duchowych córek. Oto, co usłyszała w odpowiedzi: „Powiedziałaś: »Utrzymuje ksiądz, że trzeba dać się poprowadzić woli Bożej, podążać za wydarzeniami, wyzbyć się własnej woli i zaufać Panu. Ale czy w ten sposób nie staniemy się fatalistami, niczego nieświadomymi i bez inicjatywy? Czy dałoby się dokonać jakiegokolwiek odkrycia naukowego, czy byłby możliwy postęp w jakiejś dziedzinie, gdyby człowiek bardzo mocno tego nie chciał? A jeśli przyzwyczajalibyśmy dzieci od małego, żeby się nie zastanawiały, nie sądziły, nie wyrabiały sobie praktycznego zmysłu do działania, to na jakich ludzi by wyrosły?«. Wychodzisz z fałszywego założenia: uważasz, że związek z wolą Bożą to element doskonałości, a tymczasem jest on jej ukoronowaniem, najwyższym wyrazem. Co nas skłania do działania? Wola. I jeżeli angażujesz się do spółki z czyjąś wolą bardziej prawą, silniejszą niż Twoja, to czy nie działasz przez to bardziej aktywnie? (…) Jeżeli w miejsce swojej możesz postawić mądrą i silną wolę, która nie odbiera Ci inicjatywy, ale Ci jej dodaje, ponieważ posługuje się Tobą w przedsięwzięciach, których samodzielnie nie jesteś w stanie przeprowadzić, to nie tracisz, a zyskujesz”.
Argumentom ks. Dolindo odpowiada logika postępowania Pana Boga ze swym ludem. Gdy wojska Moabitów i Ammonitów nacierały na Jerozolimę, ich potęga wydawała się miażdżąca. Król judzki zwołał ludzi na modlitwę do świątyni. Tam prorok Jachazjel powiedział: „Nie bójcie się i nie lękajcie tego wielkiego mnóstwa, albowiem nie wy będziecie walczyć, lecz Bóg. Jednakże stawcie się, zajmijcie stanowisko, a zobaczycie ocalenie dla was od Pana... Jutro wyruszcie im na spotkanie, a Jahwe będzie z wami” (2 Krn 20,17). Bóg zniszczył przeciwników i przezwyciężył trudności, lecz Izraelitów wezwał do mężnego pójścia za swym Wybawicielem: Ja będę walczył za ciebie, ale ty zajmij stanowisko! Skuteczność działania Bożego nie wyklucza człowieka ani go nie wyręcza z uczestnictwa w zbawczym zmaganiu. „Wyrzeczenie się własnej woli i osądu nie oznacza, że straciliśmy rozum, bo wyrzekamy się przecież znikomości, żeby mieć wszystko. Czy szkoła nie polega na wyrzeczeniach? Gdyby zrezygnować z kierowania dziećmi i zostawić im wszelką inicjatywę, to co by zrobiły? Harmider, rozbite głowy, prześwietlenia złamań, krzyki… Tak by to wyglądało! (...) Pełniąc wolę Boga, nie jesteśmy nieświadomi, za to stajemy się ostrożni, przezorni, szukamy Bożej rady, a nasze własne pomysły, nieraz zadufane i złudne, poddajemy Bożej mądrości”.
W modlitwie zaproponowanej przez ks. Dolindo chodzi o postawienie Pana Boga na czele własnych decyzji i poczynań. Działa On, angażując nasze siły i uzdolnienia. Ważne, by nie ulegać zniechęceniu. „Kiedy modlisz się i nie widzisz skutków modlitwy – uczył ks. Dolindo – przylgnij mocniej do Jezusa, zaufaj bardziej, wpraw Go, że tak powiem, w zakłopotanie jeszcze większą wiarą”. Modlitwa wymaga wiary, „że się wypłynie, chociaż w pierwszej chwili czujesz, że idziesz pod wodę”. Taka ufność jest aktem uwielbienia Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.