Leki czy iPhone?

– Tworzymy świat, w którym dla najsłabszych nie ma miejsca – diagnozuje s. Małgorzata Chmielewska.

Reklama

Założycielka wspólnoty Chleb Życia gościła w Opolu na zaproszenie Jezuickiego Ośrodka Formacji i Kultury „Xaverianum”. W cyklu „Życiowe inspiracje” dzieliła się tym, jak chrześcijanie mają postrzegać i traktować bezdomnych, chorych, niepełnosprawnych, uchodźców. Odpowiedzialność za najsłabszych połączyła z trzema „adresami”, pod którymi spotkamy Chrystusa: w Eucharystii, w Kościele, w drugim człowieku.

Bracia i siostry

– Święty Paweł pisze, że Chrystus przyszedł na świat, aby pojednać świat ze sobą, a posługę jednania zlecił nam. Powinno się ono zaczynać od naszego wewnętrznego jednania z Bogiem. Ale na tym się nie kończy – podkreślała s. Małgorzata. Z nauczania Pawła Apostoła przywołała też prawdę, że jesteśmy jednym ciałem Chrystusa. – Co to znaczy? Jeżeli jakiś chrześcijan w tej chwili robi świństwo, to boli ono cały Kościół, czyli i mnie, i każdego z nas. Jeżeli ktoś we wspólnocie trędowatych właśnie podaje człowiekowi w ciężkim stanie szklankę wody w imię Chrystusa, to dobro, które czyni, jest moim dobrem, jest naszym wspólnym dobrem – wyjaśniała.

Siostra Małgorzata podkreślała, że jako chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni jedni za drugich. – Wszyscy mówimy: „Ojcze nasz”, więc jesteśmy braćmi i siostrami. A w każdej normalnie rodzinie, jeżeli jedno z dzieci jest chore i potrzebuje leków, a drugie z dzieci ma ochotę na iPhone’a, to rodzic, który nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby jednocześnie zapłacić za leki i kupić urządzenie, co wybierze? Oczywiście, że leki. A my w Kościele co wybieramy? – postawiła pytanie.

Punktowała też zapisy prawne, które nie stają po stronie bezdomnych, chorych, niepełnosprawnych, a także mówiła o bierności chrześcijan.

– Kto z tu obecnych w jakikolwiek sposób – modlitwą, życzliwym słowem, wyjaśnieniem innym ludziom – wsparł protest ludzi niepełnosprawnych w ubiegłym roku? 604 zł wówczas, 645 zł obecnie wynosi stały zasiłek dla osoby niepełnosprawnej, nie mającej prawa do renty. Spróbujcie przeżyć za tyle, płacąc za leki, prąd, ubranie, jedzenie. Jest to możliwe? Niemożliwe – podkreślała.

– Mam 33-letniego przybranego syna, autystyka, niepełnosprawnego intelektualnie, z ciężką lekooporną padaczką. Ma rentę w wysokości trochę ponad 800 zł. Spróbujcie przeżyć. Oczywiście, on nigdy nie będzie prowadził samochodu, nie będzie studiował czy pracował, nie umie czytać ani pisać. Śmieć ludzki. Dać tyle, żeby nie umarł z głodu, bo to jeszcze wstyd w Polsce, ale nie więcej – opowiadała. – Tak wygląda nasza troska w rodzinie chrześcijańskiej, katolickiej. Bo przecież jesteśmy krajem katolickim – mówiła. I dodała: – Taki jest nasz świat. Mnie osobiście taki świat się nie podoba.

Cerowanie świata

– Na moim blogu możecie zobaczyć zdjęcie zrobione przez pewną siostrę zakonną, która do mnie zadzwoniła. Nie napisałam, jakiego miasta to dotyczy, ale chodziło o Opole. W zagrzybionym pokoju, na zagnojonym materacu leży 81-letni człowiek, który jedzenie dostawał, jak się komu przypomniało – tak raz na trzy dni. To noclegownia dla bezdomnych, a problem polegał na tym, że ten mężczyzna, który już prawie nie chodzi, nie jest z Opola, dlatego nie należy mu się miejsce w schronisku. Gmina, z której pochodzi, płaciła za niego 700 zł – opowiadała s. Chmielewska. – Grupa młodych ludzi wyciągnęła tego człowieka z tej noclegowni i przewiozła do naszego domu dla chorych i bezdomnych w Warszawie, gdzie wbrew przepisom przyjęliśmy go – kontynuowała. I zadała pytanie, czy właśnie takiego świata chcemy…

– Moja przygoda z ludźmi bezdomnymi zaczęła się od tego, że ja i moja najbliższa przyjaciółka i współpracownica zauważyłyśmy bezdomne kobiety wychodzące po ostatniej Mszy św. w kościele jezuitów na Starym Mieście w Warszawie. My szłyśmy do swoich ciepłych domów, a one na dworzec albo na klatki schodowe. To był początek. W tej chwili mamy dziewięć domów, z których rocznie korzysta około tysiąca osób – dzieliła się, wspominając o różnych formach „cerowania” świata.

– W każdym człowieku żyje Chrystus, choć Jego oblicze może być zdeformowane przez cierpienie, uzależnienie, nędzę, brak poczucia własnej wartości, pogardę. Naszą rolą jest pomóc człowiekowi, aby przez jego twarz, jego oczy było widać oblicze Chrystusa. Po prostu trzeba zakasać rękawy, inaczej się nie da. Oczywiście należy zachować rozsądek. Nie znaczy to, że mamy bezdomnego człowieka zaprosić od razu do domu, zwłaszcza jeśli jesteśmy młodą kobietą, samotnie mieszkającą. Ale trzeba zrobić wszystko, żeby temu człowiekowi podać rękę i pomóc mu przywrócić oblicze dziecka Bożego – utwierdzała słuchaczy. I tłumaczyła, jak ważne jest pojednanie pomiędzy tymi, którzy są silniejsi, a tymi, którzy są słabsi.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama