Dwaj zaprzyjaźnieni wykładowcy, pracujący na co dzień w odległych od siebie dziedzinach, połączyli siły i stworzyli niezwykłe oblicze Chrystusa. A właściwie to ono ciągle się tworzy.
Nazwanie tego efektem doświadczenia naukowego jest wysoce niewystarczające. Określenie mianem dzieła sztuki stanowczo nie wyczerpuje tematu. W tym działaniu przenikają się trzy bardzo ważne płaszczyzny: nauka, sztuka i duchowość, która jakby wszystko spaja, a jednocześnie stanowi o wartości pomysłu. Zapewne nie byłoby nic nadzwyczajnego w wizerunku Jezusa na przezroczystym tworzywie szkła akrylowego, gdyby nie zupełnie wyjątkowy proces powstawania, który idealnie wpisuje się w czas Wielkiego Postu.
Nie tylko efekt końcowy
Być może dr Grzegorz Niemyjski z Akademii Sztuk Pięknych i prof. Andrzej Sikora z Politechniki Wrocławskiej odkryją i spopularyzują nowy horyzont w sztuce. Może otworzą nowe drzwi dla artystów, których prace nie będą jedynie doznaniem chwilowym, lecz przeżyciem rozciągniętym w czasie. Dla obu wykładowców akademickich wiara ma w życiu bardzo ważne znaczenie. Stąd naukowe poszukiwanie zostaje tu wykorzystane przez sztukę plastyczną, a wszystko służy nadrzędnemu celowi. – Mandylion to znany z ikonografii wizerunek odbicia twarzy Chrystusa na chuście. Do tej pory poszukiwałem Jego oblicza w rysunku i kamieniu. Planowałem też wykorzystywać inne materiały: metal, papier, drewno. Kiedyś Andrzej opowiedział mi o swoich doświadczeniach ze światłem. Zaproponował, bym spróbował tworzyć w pleksi – opowiada dr G. Niemyjski z Wydziału Malarstwa i Rzeźby wrocławskiej ASP. Szkło akrylowe, czyli PMMA, jest stosunkowo rzadko wykorzystywanym materiałem w dziedzinie sztuk plastycznych.
– Podczas jednego z naszych spotkań towarzyskich przyszło mi do głowy, że element polimetakrylanu metylu może być dla Grzegorza interesujący. I nie chodzi tylko o końcowy efekt, lecz o sam proces powstawania. Samo pojawianie się obrazu ma przecież zastosowanie artystyczne – uzasadnia prof. A. Sikora z Instytutu Eletrotechniki Politechniki Wrocławskiej. Powstaje więc wspólna praca dwóch uznanych w swoich dziedzinach profesjonalistów. Jeden trzyma pieczę od strony artystycznej, drugi od naukowej. A łączy ich… cudowne oblicze Chrystusa, które ostatecznie ma pojawić się w pełni w okresie Świąt Wielkanocnych. Co to dokładnie oznacza?
Duchowa plastyka
Zaczęło się od wykonania przez Grzegorz Niemyjskiego specjalnego szablonu na płycie pleksi. Składa się on z tła, które formuje kontur twarzy Chrystusa, natomiast druga część tworzy samą aureolę. Artysta zaniósł gotowy projekt do Oddziału Technologii i Materiałoznawstwa Elektrotechnicznego, gdzie pracuje jego przyjaciel. Profesor Andrzej Sikora, specjalista w swoich fachu, doskonale wiedział, co z tym zrobić. – Grzegorz przyniósł mi maski-szablony do naświetlania już z gotową wizją, że powstanie całego mandylionu może się idealnie wpisać w okres Wielkiego Postu. Idziemy na żywioł, ale bardzo mi się podoba, że tak dynamicznie połączyliśmy nasze dziedziny – uśmiecha się wykładowca Politechniki Wrocławskiej. Dysponując odpowiednią lampą, poddał płytę ciągłemu naświetlaniu promieniowaniem ultrafioletowym przez 72 godziny. – Wiedziałem, że po takim czasie energia została zaabsorbowana i proces powstawania pęknięć został zainicjowany – oświadcza prof. Sikora.
Jednak nie jest to działanie jednorazowe czy przebiegające natychmiastowo np. w ciągu kilku minut lub godzin. Trwa ono tygodniami. Spękania na powierzchni płytki tworzą się w czasie nieregularnie. – Ten efekt w praktyce jest przecież wysoce niepożądany, bo przeprowadzamy degradację materiału. Nikt w codziennym życiu nie chce mieć rys na pleksi. Wręcz odwrotnie. Ich uzyskiwanie nie jest celem samym w sobie od strony naukowej, robimy to w ujęciu artystycznym – opowiada pracownik Instytutu Elektrotechniki. Na przestrzeni paru tygodni zagęszczenie linii będzie się rozrastać dość dynamicznie. Tam, gdzie materiał zawiera naturalne defekty, tam też częstotliwość pęknięć się zwiększa. Proces w pewnym momencie się wysyci i przestanie ewoluować, czyli nie utworzą się nowe spękania. Według szacunków mandylion z widocznymi konturami głowy Chrystusa i aureolą (różnica czasu naświetlania odróżni te elementy) będzie widoczny w okresie świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Każda rysa wiele zmienia
Konsekwentne pojawianie się wizerunku Jezusa na płycie nadaje wspólnej pracy dodatkowy wymiar i idealnie wpisuje się w czas Wielkiego Postu. – Jako katolicy trwamy teraz w okresie przygotowania do świąt Wielkiejnocy. To czas, gdy światło wychodzi z ciemności, i tak samo jest z tą pracą, którą buduje się właśnie poprzez intensywne światło – mówi dr Niemyjski. Powstaje w rezultacie siateczka małych rys, subtelny ślad oddziaływania energii. Rodzi to skojarzenie z płótnem pozostawionym w grobie po zmartwychwstaniu. Obraz powstaje sam, w czasie kilkudziesięciu dni. I to właśnie światło oraz czas kreują ten wizerunek. Rola odbiorcy-widza ewoluuje, ponieważ staje się on świadkiem niejako samotworzenia się dzieła. A dodatkową głębię odnajdzie osoba wierząca świadoma wyjątkowości wielkopostnego czasu.
– Wyobraźmy sobie, jak bardzo taki mandylion może przemawiać do uczestników liturgii, którzy pojawiają się w kościele co tydzień i obserwują zmiany na płycie – stwierdza prof. Sikora. – Twarz, którą zaprojektowałem, nie ma widocznych rysów. Tylko kontur jest wyraźny, natomiast wnętrze zbudowane z mikropęknięć będzie nieregularne. Każdy zobaczy w nim Chrystusa, jakiego wykreuje jego wyobrażenie, jego dusza. Bo my ciągle Jezusa poszukujemy – dodaje dr Niemyjski.
Wzrokowy post
Mandylion Chrystusa na szkle akrylowym wpisuje się w termin zaczerpnięty z teologii ikony, który mówi o „poszczeniu oczami”. Ikonografia pragnie w sposób jak najbardziej doskonały połączyć treść ewangeliczną z formą plastyczną. Odrzucając to, co wizualnie zbędne, a skupiając się na tym, co przekazuje istotę treści. – I ten motyw poszczenia oczami może się rozciągnąć na nasze życie. Chodzi o wyrzeczenie się nadmiernych bodźców wizualnych, które powodują chaos. Za dużo informacji dociera do mózgu przez nasze oczy. Kiedy je dozujemy, wyciszamy i dopuszczamy jedynie najistotniejsze przekazy, zostawiamy wówczas przestrzeń dla Boga, żeby mógł w nas działać – tłumaczy Grzegorz Niemyjski. Analogicznie do postu żywieniowego czy różnego rodzaju wyrzeczeń, tu także odrzucamy bodźce, które zaśmiecają nasze wnętrze. To mogą być ekspresyjne filmy, seriale, gry komputerowe itp. Rezygnujemy z niepotrzebnego, nadmiernego śledzenia mediów społecznościowych, nie przeglądamy tak często stron internetowych. – Wówczas uspokajamy się, aby otworzyć się na przestrzeń duchową i głębiej odbierać rzeczywistość. Wtedy ten ukazujący się w czasie mandylion dzięki działaniu światła powstaje trochę w nas – podsumowuje uznany dolnośląski artysta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.