Wychowawca ludzi wolnych

Odkąd w celi śmierci nawrócił się i przyjął Jezusa jako swego Pana, czuł się człowiekiem wyzwolonym. Nie zmieniły tego ani więzienne kraty, ani szykany władz komunistycznych, które ks. Franciszka Blachnickiego dotykały całe życie.

Reklama

Z wiary wypływa życie

Wiedząc, że najwyższą wolnością jest przyjęcie Chrystusa i pójście za Nim, w swojej pracy duszpasterskiej kapłan zwracał uwagę na formowanie grup elitarnych wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Zaczął organizować spotkania dla ministrantów, prowadzić dla nich rekolekcje. Podobne możliwości formacji chciały mieć także dziewczęta i dorośli. Tak powoli zaczął tworzyć się Ruch Światło−Życie, zwany oazą, którego zadaniem było formowanie dojrzałych chrześcijan, zaangażowanych w codzienne życie. Jego członkowie mieli wnosić w życie wartości płynące z Ewangelii.

Świadomość bycia dzieckiem Bożym dawała też poczucie wolności i siłę do walki z różnymi zniewoleniami. Jednym z nich był wówczas alkoholizm. Widząc to, w 1958 roku ks. Blachnicki stworzył Krucjatę Wstrzemięźliwości, która zachęcała do całkowitej abstynencji i codziennej modlitwy w intencji trzeźwości narodu. W ciągu trzech lat w szeregi krucjaty wstąpiło ponad 100 tys. osób. Już wtedy, zwracając się do wiernych, ojciec Franciszek mówił, że przezwyciężanie lęku i strachu jest kluczową kwestią w całym problemie wyzwolenia człowieka. Zapisał słowa będące wciąż aktualne: „W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, tradycyjny, a nawet tak zwany »głębszy«, intelektualny, ale paktujący ze światem. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony – taki, jaki ukazują listy św. Pawła”.

Działalność młodego księdza nie podobała się władzom komunistycznym. Zlikwidowały więc krucjatę, zakazując jej działalności, a kapłana aresztowano. Po opuszczeniu więzienia i zakazie działalności na Śląsku ks. Franciszek wybrał się na studia na KUL i kolejne lata swego życia związał z Lublinem.

Weryfikacja

Ojciec Franciszek nie zamierzał studiować dla stopni naukowych, ale dla skonfrontowania ze współczesnymi osiągnięciami nauki wewnętrznej wizji urzeczywistniania królestwa Bożego we współczesnym świecie. Dlatego najpierw poddał ocenie naukowej wypracowaną przez siebie metodę rekolekcji przeżyciowych. To, co proponował – poczynając od ministrantów, na małżonkach skończywszy – było nie tylko jego wizją wypływającą z doświadczenia wiary, ale i zweryfikowaną naukowo metodą pracy i formacji chrześcijańskiej. Nic dziwnego, że na rekolekcje oazowe garnęło się coraz więcej ludzi – dawały one możliwość odnowienia swojej relacji z Bogiem, czyniąc ją czymś bliskim i naturalnym.

Takie doświadczenie niosło też poczucie wolności i szczęścia w czasach, gdy o wolności nie było mowy, a otaczająca rzeczywistość PRL nic z pięknem nie miała wspólnego. Myśli kapłana i postrzeganie Kościoła jako wspólnoty, za którą odpowiedzialni są też ludzie świeccy, było w tamtych czasach rewolucyjne. Jako jeden z pierwszych w Lublinie ks. Blachnicki wprowadzał w życie postanowienia Soboru Watykańskiego II. W jednym ze swych tekstów pisał: „W samym centrum parafii jako wspólnoty musi być żywa komórka. Nie proboszcz jako jedyny podmiot, który ma do pomocy urzędników wykonujących jego dyrektywy, ale grupa ludzi intensywnie przeżywających świadomość »my« w relacji do całej wspólnoty lokalnej, za którą czują się odpowiedzialni. Grupa ta powinna razem się modlić i razem omawiać działanie. (…) Osoby o takiej świadomości formują się w małych wspólnotach, gdzie możliwe jest przeżywanie podstawowych relacji międzyosobowych”.

Nawiązywaniu takich zależności i pogłębianiu wiary służyły rekolekcje. Ks. Blachnicki stosował zasadę „najpierw przeżyć, potem szerzyć”.

Z myślą o Polsce i świecie

Jego działalność w Polsce przerwał niespodziewanie stan wojenny. W grudniu 1981 roku kapłan wyjechał na konferencję do Rzymu i nie mógł już wrócić do kraju. Sytuację tę odczytał jako wezwanie Boże, które trzeba podjąć. Zaczął organizować pomoc dla Polski, przede wszystkim duchową. Powołał w Rzymie Komitet Założycielski Chrześcijańskiej Służby Pomocy Polsce oraz rozpoczął wydawanie biuletynu „Prawda, Krzyż, Wyzwolenie”, stanowiącego pomoc moralną dla braci w kraju. Wkrótce nowe możliwości posługi Polakom oraz Ruchowi Światło–Życie otworzyły się wraz z przejęciem przez ks. Franciszka ośrodka Marianum w Carlsbergu w Niemczech Zachodnich, który stał się Międzynarodowym Centrum Ruchu Światło−Życie i miejscem przybywania polskich emigrantów. W miarę skromnych możliwości ośrodek włączył się w organizowanie pomocy dla Polski, wysyłając lekarstwa, odzież i żywność.

Na miejscu ks. Franciszek prowadził też rekolekcje dla dzieci, młodzieży i całych rodzin. Powstało także wydawnictwo. Do końca swoich dni kapłan pracował na rzecz ojczyzny. Zmarł niespodziewanie 27 lutego 1987 roku. Mimo że były to jeszcze czasy komuny, ks. Blachnicki przewidywał szybki upadek ZSRR. Do słuchających go mówił: „Już teraz trzeba myśleć poważnie o pojałtańskim ładzie Europy, szczególnie środkowo-wschodniej, już teraz trzeba przygotować porządek, który nastanie po załamaniu się i rozpadnięciu ostatniego kolonialnego imperium świata – Związku Sowieckiego”.

Z perspektywy czasu jeszcze mocniej zdumiewają rozwiązania proponowane przez ojca Franciszka i trafność jego oceny sytuacji. Książka „Wychowawca wolnych ludzi” jest więc nie tylko spojrzeniem w przeszłość – prezentuje też treści wybiegające w przyszłość. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny założyciela oazy.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama