Arcybiskup Romuald Jałbrzykowski był jednym z najważniejszych polskich biskupów XX wieku. Internowany przez Niemców, uwięziony i deportowany przez Sowietów, na wygnaniu stworzył prowizoryczną strukturę, której rangę dostrzega się dopiero z perspektywy czasu.
W okresie międzywojennym stał na czele największej polskiej struktury kościelnej, metropolii wileńskiej, którą poza archidiecezją wileńską tworzyły także diecezje pińska i łomżyńska. Obejmowała tę część Wielkiego Księstwa Litewskiego, która po odrodzeniu państwa polskiego znalazła się w jego granicach.
Arcybiskup Jałbrzykowski urodził się w 1876 r. w okolicach Łomży. Pochodził z drobnej szlachty. Jałbrzykowscy byli herbu Grabie i metropolita wileński z dumą umieścił grabie w swoim herbie biskupim. Do Wilna przyszedł w 1926 r. Wiedział, że nie jest to łatwy teren, gdyż jego poprzednik, Jerzy Matulewicz (obecnie błogosławiony) zrzekł się urzędu, zraniony narastającymi konfliktami między Polakami i Litwinami.
Stosunki między Polską a Litwą były wtedy fatalne. Niepodległa Litwa nie zaakceptowała przyłączenia Wilna do państwa polskiego. Abp Jałbrzykowski stanął więc wobec trudnego zadania, jak organizować duszpasterstwo w diecezji targanej podziałami i namiętnościami narodowymi. Do tego dochodził problem powrotu do Kościoła katolickiego zrusyfikowanych unitów, głównie Białorusinów przymusowo wcielonych do rosyjskiego prawosławia w czasach zaborów. Ważną częścią religijnej panoramy Wileńszczyzny były też liczne skupiska ludności żydowskiej. Nowy arcybiskup miał z nimi dobre relacje. Władał językiem hebrajskim, co było przez ortodoksyjnych Żydów bardzo cenione. Wybitny litewski poeta Tomas Venclova pisze, że „podzielał poglądy endecji”. Ta ocena nie wydaje się sprawiedliwa. Arcybiskup starał się być pasterzem wszystkich grup narodowych. Kiedy spotykał się z Litwinami, rozmawiał z nimi w ich języku. Znał go dobrze i jego naukę zalecał swoim kapłanom. Jednak w sytuacji kiedy między Wileńszczyzną a Litwą Kowieńską wyrósł mur niechęci i uprzedzeń, żaden hierarcha nie sprostałby żądaniom drugiej strony, uważającej się za skrzywdzoną. Piękny portret arcybiskupa z tamtego okresu jego posługi nakreślił ks. Walerian Meysztowicz. Przez dwa lata był jego kapelanem. „Rzadko biskup jest wielki w oczach swego kapelana”, pisał. Wielkość abp. Jałbrzykowskiego musiała jednak być niepospolita, skoro ks. Meysztowicz podkreślał: „nawet ja, kapelan, o niej wiem i pamiętam”.
Internowanie i deportacja
W czasie wojny archidiecezja wileńska doświadczyła terroru ze strony obu okupantów. 18 września 1939 r. Wilno zajęły wojska sowieckie. Jednak w wyniku porozumienia sowiecko-litewskiego, zawartego 10 października 1939 r., miasto zostało przekazane Litwie. Abp Jałbrzykowski od początku popadł w ostry konflikt z nowymi władzami, które w ramach polityki lituanizacji chciały doprowadzić do zmian w kurii metropolitalnej oraz naciskały na wprowadzenie języka litewskiego do wszystkich kościołów. Z Wilna usuwało się polskich zakonników, a z seminarium kleryków narodowości polskiej, choć stanowili 81 proc. ogółu alumnów.
Sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy 16 lutego 1940 r. umarł biskup pomocniczy Kazimierz Michalkiewicz. Na jego miejsce Stolica Apostolska w wyniku starań władz litewskich mianowała dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji wyłkowyskiej Mečislovasa Reinysa. Otrzymał on godność arcybiskupa tytularnego, co było rzeczą niezwykłą przy nominacjach sufraganów. Zastanawiał także brak konsultacji w sprawie tej nominacji z urzędującym metropolitą oraz władzami RP, chociaż nadal obowiązywał konkordat z 1925 r. Jednocześnie po włączeniu w listopadzie 1939 r. Zachodniej Białorusi do Związku Sowieckiego położone tam dekanaty archidiecezji wileńskiej stały się częścią Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. W tym czasie zaś południowa część archidiecezji z centrum w Białymstoku znajdowała się pod okupacją niemiecką. Ten stan zmienił się w czerwcu 1940 r., kiedy Związek Sowiecki okupował republiki bałtyckie, a wojska sowieckie ponownie zajęły Wilno. Rok później, po agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki, cała archidiecezja była pod okupacją niemiecką.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.