Dlaczego Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy, obywatele RPA odwiedzają Łambinowice?
- Przyjechałem tu z pielgrzymką, by upamiętnić mojego ojca Johannesa Stephanusa Momberga. Wojna była ważną częścią jego życia. Kiedy wrócił z niewoli po wojnie, w szpitalu w Pretorii przez rok dochodził do siebie. Tak był wycieńczony, m.in. z powodu dyzenterii. Ale dał radę, był mocnym człowiekiem. Dożył 89 lat! - mówi Johan Momberg z Republiki Południowej Afryki.
Wraz z grupą kilkudziesięciu innych potomków dawnych brytyjskich jeńców wojennych 11 września odwiedził tereny dawnego obozu jenieckiego Lamsdorf, a dokładniej mówiąc - Stalagu VIII B (344). W pielgrzymce Johannowi Mombergowi towarzyszył syn Christiaan Momberg, mieszkający obecnie w Irlandii.
To naprawdę jest pielgrzymka. Około 30 ludzi z różnych krajów świata - należących w czasie II wojny światowej do Wspólnoty Brytyjskiej - od momentu kiedy wysiedli w Sowinie przy dawnej stacji kolejowej, dokąd docierali transportami jeńcy brytyjscy przeznaczeni do stalagu Lamsdorf - zachowuje się z ogromnym pietyzmem wobec tej ziemi.
Choć ze stacji kolejowej został tylko budynek - dziś będący w rękach prywatnych, i choć dawnych torów już nie ma - stają na budowanym torowisku, fotografują dwa dawne drewniane wagony dziś służące za garaż, zbierają grudki ziemi.
W wolnym pochodzie idą kilkaset metrów na stary cmentarz jeniecki w Sowinie. Opowiadają sobie wzajemnie szczegóły historii swoich ojców, dziadków. Żołnierzy z Australii, Kanady, Nowej Zelandii, RPA, którzy spędzili kilka lat w Lamsdorf. Niektórzy zabierają stąd kamyczki, szyszki.
Joan Gautier z Vancouver (Kanada) kładzie obozowe zdjęcie swojego ojca Williama Tuckera przy brukowanej alei kasztanowej. Fotografuje je. - Mój tata spędził tu całe pięć lat, ale przeżył i przetrwał „marsz śmierci” - mówi pani Gautier. Ta aleja to właściwie jedyna dostępna pozostałość wielkiego stalagu. Resztki fundamentów zabudowań obozowych porosły krzakami, drzewami. Aleja kasztanowa była główną drogą , którą wprowadzani byli jeńcy do obozu.
- To naprawdę poruszające, jak głęboko potomkowie jeńców przeżywają przyjazd tutaj - mówi dr Anna Wickiewicz, kierownik Działu Edukacji i Wystaw Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach. Towarzyszy gościom, oprowadza, odpowiada na wiele pytań, które zadają. Przy okazji niektórzy z wizytujących przekazują muzeum dokumenty wojenne, zdjęcia swoich przodków.
- Te pielgrzymki zaczęły się dzięki mojemu przyjacielowi Charlesowi Saundersowi, który był jeńcem w Lamsdorf. To on poprosił mnie, żebym zorganizował pierwszy wyjazd do Łambinowic w 2005 r. Żyje do dzisiaj, w ubiegłym roku obchodził setną rocznicę urodzin! Od niego wzięło się i zaczęło to ogromne zainteresowanie rodzin losami swoich ojców i dziadków, jeńców Lamsdorf - tłumaczy Philip Baker, organizator wycieczek - pielgrzymek.
W Stalagu VIII B Lamsdorf w czasie II wojny światowej uwięzionych było ok. 50 tysięcy jeńców różnej narodowości służących w brytyjskiej armii. To niemal jedna trzecia wszystkich jeńców w brytyjskich mundurach wziętych do niewoli przez Wehrmacht.
Więcej na ten temat w "Gościu Opolskim" 30 września.
Andrzej Kerner /Foto Gość
Christiaan Momberg i Johan Momberg przekazują dr Annie Wickiewicz dokumenty związane z ich dziadkiem i ojcem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W wypadku Newmana droga życiowych poszukiwań byłą bardzo długa.
Pielgrzymka Pokoju ma na celu przesłanie przeciwko utrzymującemu się zagrożeniu nuklearnemu.
Homilia abp. Adriana Galbasa wygłoszona podczas Mszy św. pogrzebowej śp. Anatola Czaplickiego.
Papież przestrzegł przed uleganiem pozornie atrakcyjnym, ale płytkim ideologiom.