Cuda Generalnego Wykonawcy

O budowie Domu Chłopaków w Broniszewicach i graniu w Bożego totka opowiada s. Eliza Myk, dominikanka.

Reklama

Pluszowe pingwiny w dłoniach s. Elizy Myk to nieprzypadkowy rekwizyt. Dominikanki z Broniszewic zasłynęły zabawnym filmem, w którym udają... pingwiny.   AREK DRYGAS Pluszowe pingwiny w dłoniach s. Elizy Myk to nieprzypadkowy rekwizyt. Dominikanki z Broniszewic zasłynęły zabawnym filmem, w którym udają... pingwiny.
Cudem jakimś się posłużył?

Cuda są siłą napędową w pokonywaniu różnych trudności. Doświadczyłyśmy ich podczas budowy: wiele razy zbliżał się termin zapłaty za coś ważnego, a my nie miałyśmy pieniędzy. Byłyśmy kompletnie bezradne. I nagle pieniądze – dokładnie tyle, ile było trzeba – zjawiały się na koncie. Cudem jest i sama budowa, bo nie miałyśmy generalnego wykonawcy, a zapraszałyśmy do współpracy różne firmy. Przy wielkiej budowie, bez synchronizacji czasowej, to szaleństwo. Wiele razy miałyśmy spory problem z dograniem terminów, aż tu nagle wszystko zaczęło się układać. Ktoś to układał z góry.

Czyli pojawił się Generalny Wykonawca!

O tak! (śmiech) Ta budowa to profesjonalne działanie Generalnego Wykonawcy.

Chłopcy czekają na nowy dom?

Bardzo! Wiedzą, gdzie będą ich pokoje, więc gdy nagle znikają, można ich znaleźć siedzących na nowym łóżku. Chłopcy, którzy zwykle gubią się w nowych miejscach, w tym domu znają już topografię, a pomagają im w tym spersonalizowane, pięknie urządzone wnętrza. Oni nie rozróżniają miesięcy, a z radością czekają na sierpień, bo wiedzą, że wtedy będzie przeprowadzka. Czekają na ten swój dom marzeń – z pięknymi meblami, akwarium... Miałam obawy, czy darczyńcy zrozumieją, że chcemy zapewnić chłopcom to, co najlepsze, a nie konieczne minimum. Zrozumieli…

Ile pieniędzy dostałyście?

Około 7 mln zł pochłonęły budowa, wyposażenie, otoczenie domu, sprzęty rehabilitacyjne… Niedawno niewierzący znajomy stwierdził: „Ktoś wam musiał zbudować ten dom. Bo to po ludzku nierealne”. Miał rację. Swoją drogą to fenomen: nawet niewierzący w naszym domu widzą działanie Boga.

A Wy musiałyście stać się celebrytkami. Jak się z tym żyje?

Nie stałyśmy się celebrytkami, ale faktycznie nasza działalność publiczna dała efekt sporej rozpoznawalności. Dociera to do nas z zewnątrz i nie mam z tym problemu: chcę, by ta nasza popularność działała dla dobra dzieci niepełnosprawnych.

Czym jest ten czas dla Ciebie jako kobiety?

Mocnym doświadczeniem, że dla matki nie ma rzeczy niemożliwych. I aby zatrzymać dziecko przy sobie, kobieta może dużo znieść. Chłopcy to nasze dzieci, nasi synowie. Biologiczna matka rodzi w bólach, a potem doświadcza wielkiej radości. My nie rodzimy fizycznie, ale trudności, których doświadczałyśmy, mają podobny wymiar. Cieszę się też, bo widzę, że Bóg nas, słabych kobiet, po ludzku zupełnie niegotowych do prowadzenia wielkiej budowy, nie zostawił w opresji.

Poczułaś się silniejsza jako człowiek?

Mogę zaświadczyć, że jeśli zaufa się Bogu, to nie ma rzeczy niemożliwych. Chłopaki należą do Niego, nie do nas. Najsłabsi okazali się dla Niego bardzo ważni. On naprawdę ma upodobanie w słabych i odrzuconych.

A „siostry – pingwiny” weszły do klasyki fundraisingu. Wiesz, że mówią o Was na szkoleniach?

Nie my reżyserowałyśmy to wszystko i nie my byłyśmy fundraiserkami. Reżyserem był Bóg, a my byłyśmy otwarte na wszelkie działania i pomysły, np. filmiki z pingwinami, i grałyśmy w tego Bożego totka.

A w prawdziwego totka zagrałaś?

Grałyśmy. (śmiech) Nigdy jednak nic nie wygrałyśmy. Ale to dobrze, bo nie spotkałybyśmy ludzi, a najważniejsze są relacje i ludzie. 7 mln zł, które udało się zebrać, to środki. Celem jest dom, ale i osoby, które poznałyśmy podczas budowy, ludzie dla nas ważni i potrzebni. Dzięki nim jeszcze bardziej chcemy okazywać wdzięczność i nieść dobro dalej. Bo to tak jest: otrzymujesz dobro, przekazujesz dobro. Niejako dziękujesz za nie, ale często innym, potrzebującym ludziom.

Co będziesz robić, gdy nowy dom ruszy?

Najpierw odpocznę. A potem chciałabym więcej czasu ofiarować chłopakom. Zostanie też do wyremontowania miejsce, w którym obecnie chłopcy mieszkają. Będzie tam kaplica i przestrzeń na warsztaty terapii zajęciowej. Ciągnie mnie do ludzi wykluczonych, chorych, biednych. Te „ciągoty” z pewnością nasz Generalny Wykonawca dobrze wykorzysta.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama