Rozmowa z ks. Piotrem Prieto, wikariuszem regionalnym Prałatury Personalnej Świętego Krzyża i Opus Dei w Polsce
- Opus Dei znane jest z angażowania się w działalność społeczną, naukową i dydaktyczną. Wspieracie także służbę zdrowia w wielu krajach. Czy to jest część waszej misji w świecie?
- Staramy się apostołować we wszystkich środowiskach. Ewangelizacja obejmuje także kwestie społeczne. Obecnie na Mazowszu organizujemy ośrodek dla kobiet z terenów wiejskich, w którym będą podnosić swoje kwalifikacje w zakresie uprawy, nowoczesnych metod hodowli, agroturystyki i zarządzania gospodarstwem. W Hiszpanii, Meksyku i w Rzymie prowadzimy uniwersytety. Są szkoły i szpitale założone przez ludzi z Opus Dei. Nie skupiamy się na jednej formie działalności. Jednocześnie dbamy, aby to, co robimy, miało wysoki poziom naukowy i profesjonalny. Nie wystarczy narzekać, że wokół panuje kultura śmierci, że aborcja, że laicyzacja. Trzeba być przygotowanym na dialog ze współczesnymi prądami. Jeśli wzywa do tego Papież, a my poza narzekaniem nie robimy nic, to tak naprawdę go nie słuchamy.
- Wśród członków Prałatury Personalnej Opus Dei są głównie ludzie wolnych zawodów, osoby związane z kręgami gospodarczymi, politycy. Nadreprezentacja klasy średniej i wyższej to częsty zarzut formułowany pod waszym adresem. Z niego wynikają następne - sugerujące, że Opus Dei zależy na wpływach. Dlaczego skupiacie się na działalności w tych środowiskach?
- Nie przesadzajmy z tą oceną. Około 40 proc. członków Opus Dei w Polsce to intelektualiści, inteligencja i studenci. Pozostałe 60 proc stanowią gospodynie domowe, pracownicy fizyczni i osoby ze średnim wykształceniem. Ale prawdą jest także to, że gdy rozpoczynamy gdzieś działalność, zaczynamy od studentów i środowisk intelektualnych.
- Skąd zatem bierze się ten element „czarnej legendy” Opus Dei?
- Zestaw podejrzeń, że prowadzimy infiltrację w tych kręgach oraz że pozyskujemy w nich członków dla powiększenia wpływów, powracał jak bumerang w wielu krajach. Zarzuty wynikają z naszego sposobu apostolstwa. Wychodzimy z założenia, że najpierw trzeba pracować z inteligencją, bo to trudne środowisko. Zwykle bardziej antyklerykalne, oporne na ewangelizację, nastawione polemicznie do Kościoła i prawd wiary. Wydaje mi się jednak, że zarzuty te należą już raczej do przeszłości.
- Nacisk na dążenie do świętości. Formowanie postaw ewangelicznych w pracy. Wsparcie zawodowe w trudnych warunkach. Czy nie obawia się ksiądz, że formujecie ludzi mało przystosowanych do życia w drapieżnej współczesności?
- Wręcz przeciwnie. Kładziemy duży nacisk na racjonalizm i wyzwalanie zaradności. One nie kłócą się z postawą ewangeliczną w pracy, w domu i w życiu społecznym. Nasze przedsięwzięcia zwykle nie pozostają „własnością” Opus Dei. Działalność szkoleniową czy formację traktujemy tylko jako narzędzia. Dbamy o to, aby nie stawały się celem, nie przesłaniały trudów codziennego życia. Dajemy je do ręki jak instrumenty, niech ludzie wykorzystują je, jak potrafią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.