Chcą służyć ludziom, jako ktoś najbliższy. Dlatego oddali swoje życie Jezusowi i "chcą być prostymi braćmi o rękach pracowitych i bliskich tym wszystkim, którzy dzień za dniem trudzą się w pocie czoła" - jak mówi brat Mariusz.
Choć na co dzień są prawie niewidoczni, pracując w kuchni czy pralni, bez ich służby niemożliwe byłoby funkcjonowanie misji, domów czy wspólnot zakonnych.
Brat Artur Głąb, brat Mariusz Pelak i brat Jan Mężyk są misjonarzami św. Antoniego Marii Klareta. Wykonywali różne zajęcia. Znają pracę ogrodnika, zakrystianina, bibliotekarza, katechety. W Polsce, we Włoszech, na Wybrzeżu Kości Słoniowej są zawsze tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy, dobrego słowa, obecności.
Będąc zawsze do dyspozycji, swoją pracą pomagają kapłanom w głoszeniu Ewangelii. "Synod - czytamy w Vita consecrata - wyraził głęboki szacunek dla życia konsekrowanego, w ramach którego bracia zakonni pełnią różnorakie i cenne posługi uczestnicząc w ten sposób w misji głoszenia Dobrej Nowiny".
Powołanie brata zakonnego nie jest rezygnacją z kapłaństwa, ale inną i równie pełną odpowiedzią na zaproszenie Jezusa do konsekracji. Może dlatego w Kościele obecnie na nowo je odkryto, o czym świadczy coraz częstszy wybór tej właśnie drogi przez ludzi już dojrzałych i wykształconych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.