Ludzie nazywają ich braciszkami. O sobie mówią, że są duchowymi synami św. Franciszka – franciszkanie od św. Maksymiliana Kolbego z Niepokalanowa, od wieków obecni w Wyszogrodzie.
– Mówi się o nas: konwentualni, czyli żyjący we wspólnocie. To jest nasze powołanie i forma życia, której jesteśmy wierni – mówi o. Sławomir Nita, gwardian klasztoru w Wyszogrodzie. Wspólnota jest niewielka, liczy zaledwie dwóch ojców i jednego brata. Główne zadania to sprawowanie Eucharystii, posługa w konfesjonale i głoszenie rekolekcji. Zakonnicy mają również kawałek ziemi uprawnej i ogród.
– Praca fizyczna, obok modlitwy, wypełnia czas. Pracujemy w kościele i ogrodzie. Choć zakonnik studiował teologię, nie jest dla niego ujmą wzięcie do ręki szpadla, grabi czy miotły... Ostatnio do klasztoru puka coraz więcej osób w poszukiwaniu ciszy, miejsca na modlitwę, czy franciszkańskich świętych: Maksymiliana, Antoniego, Franciszka. – Tego domaga się nasza franciszkańska gościnność. W ten sposób możemy powiedzieć ludziom o naszym charyzmacie, którym jest odbudowa Kościoła: przez świadectwo życia, posługę biednym, bycie tam, gdzie jest potrzeba – mówi gwardian o. Sławomir.
Jeden krok
W tym roku wakacje w Wyszogrodzie spędzał brat Aleksander Juchniewicz. Pochodzi z Białorusi. Obecnie studiuje w seminarium franciszkańskim w Łodzi. Na początku lat 90. do jego miejscowości przyjechali franciszkanie. Po latach komunizmu, kiedy nie było księży, jego dziadkowie i rodzice mogli wreszcie wziąć ślub w kościele.
– Kiedy przyjechali zakonnicy do naszej miejscowości, mogłem przyjąć I Komunię św. Później wszystko potoczyło się szybko. W wieku 17 lat, jakby nagle, pomyślałem, aby pójść do franciszkanów. To był jeden zdecydowany krok: wtedy w parafii były rekolekcje. Gwardian wołał wszystkich chłopaków, aby przyszli na naukę. Ja nie chciałem, bo pracowałem z ojcem w zakładzie samochodowym i to mi bardziej odpowiadało. Ale gdy poszedłem, nie wiem jak, ale w ciągu dwóch miesięcy zdecydowałem o pójściu do franciszkanów, mimo sprzeciwu ojca – mówi brat Aleksander.
Jubileusz
Franciszkanie konwentualni noszą czarne habity. Są związani z Niepokalanowem i ze św. Maksymilianem Kolbem. W Polsce mają trzy prowincje. W warszawskiej, do której należy klasztor w Wyszogrodzie, jest blisko 500 zakonników. W diecezji płockiej przez wieki pracowali oni w Dobrzyniu nad Wisłą i w Wyszogrodzie. Tu ich historia sięga początków XV w., kiedy ufundowano kościół i klasztor. Jak mówi podanie, w XVII w. w kościele franciszkanów był czczony cudowny obraz Matki Bożej. Wrzucony do Wisły, został cudownie wyłowiony w Kępie Polskiej, gdzie do dziś jest otoczony kultem wiernych. Od początku XIX w. przez prawie 150 lat kościół zajmowali protestanci, a franciszkanie wrócili do niego w 1945 r. 2 sierpnia obchodzą największy odpust ku czci Matki Bożej Anielskiej, patronki kościoła. W tym roku połączony jest on z jubileuszem 800-lecia powstania zakonu.
Został franciszkaninem
Ojciec Tomasz Ludwiczak OFM wspomina: - Franciszkanów poznałem na letnich rekolekcjach oazowych. Później na pieszej pielgrzymce w intencji trzeźwości do Niepokalanowa zdobyłem adres zakonnika odpowiedzialnego za powołania i tak się zaczęła moja przygoda ze św. Franciszkiem z Asyżu. Przez 2 lata jeździłem na rekolekcje powołaniowe do Niepokalanowa. Wstąpiłem do postulatu, później był nowicjat i studia w seminarium. Po 8 latach formacji zostałem księdzem, a teraz pracuję w jednym z łódzkich klasztorów. Tu zajmuję się pomocą osobom uzależnionym i ich bliskim, uczę w szkole, prowadzę duszpasterstwo młodzieżowe - w tym jestem odpowiedzialny za Ruch Światło-Życie i ministrantów, z których szeregów się wywodzę. Gdybym jeszcze raz miał możliwość zastanowienia się nad moją drogą życia z pewnością wybrał bym tą samą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.