Opętania w Zambii zdarzają się na porządku dziennym. Jeżeli w Europie jest to ewenement, to w Zambii należy do spraw ogólnie spotykanych.
Problem satanizmu jest skomplikowany. Nie można dać nań odpowiedzi w kilku słowach. Do 1990 nikt w Zambii nie używał słowa - satanizm. Używano słowa „czary, magia czy też opętanie”. Natomiast od 1990 słowa satanizm używa się często w celu zastąpienia nim słów: magia, czary czy opętanie.
Słowo satanizm w Zambii ma inne znaczenie niż w kulturze zachodniej, gdzie często kojarzone jest z ugrupowaniami satanistycznymi, jak kościół szatana, lucyferianie. Satanizm w Zambii rozumiany jest raczej jako mimowolny rodzaj. Ludzie czują się zniewoleni przez kogoś, często w snach. Większość nie chce być pod wpływem tych sił, ale czują się manipulowani przez innych ludzi lub siły nadprzyrodzone i wprowadzani w inny świat. Mówią też o ofiarach z ludzi, inicjacji innych ludzi, ale najważniejszą cechą tego zjawiska w Zambii jest to, ze satanizm jest mimowolny, niechciany.
Budzi on wiele lęku zwłaszcza wśród uczniów, wśród studentów mieszkających w internatach, gdzie młodzi ludzie przebywają z dala od rodzin, w nowym i nieznanym otoczeniu, bez kontaktu z krewnymi, gdzie często muszą polegać na sąsiadach, z którymi zmuszeni są dzielić życie.
Znam szkoły, gdzie wszyscy studenci odmówili przyjmowania posiłków, bo słyszeli, że jedzenie jest skażone przez pewnych satanistów. Niektórzy studenci stracili przytomność i musieli być nawet odwiezieni do szpitala. W innej szkole studenci spalili swoje ubrania wierząc, że poprzez ich ubrania sataniści mogą nimi zawładnąć.
Co ciekawe, w niektórych szkołach dziwne rzeczy miały miejsce, jak na przykład jeden ze studentów wchodzi do Sali, a innych 5-ciu lub 10-ciu powstaje nie wiedząc dlaczego. Tłumaczą to tym, że ten jeden mini zawładnął. Nie mogą odpowiedzieć dlaczego i w jaki sposób nimi zawładnął. Studenci obawiają sie, że w ten sposób inni mogą nimi manipulować wbrew ich woli. I to zjawisko jest nazywane w Zambii satanizmem.
Zjawisko to wydaje się być coraz powszechniejsze. Biskupi prosili, aby nasz instytut „FENZA” zajął się tą sprawą. Jest to przedmiotem naszych spotkań z księżmi i siostrami, jak i z różnymi pracownikami socjalnymi, którzy z tym zjawiskiem mają do czynienia. Nie mamy jeszcze odpowiedzi na dręczące nas pytania, lecz poprzez wymianę doświadczeń próbujemy zrozumieć sposoby zachowania się ludzi. Jedną sprawą, którą rozumiemy, jest fakt, że dotknięci tym doświadczeniem przechodzą przez koszmarne doświadczenia.
Udają się do wielu Kościołów prosząc o modlitwę nad nimi, czasami zdarzają się uzdrowienia w czasie modlitwy wstawienniczej, czasami ich doświadczenia się uzewnętrzniają w czasie tych modlitw.
Na przykład na naszym osiedlu Bawleni (czytaj: Bałleni) mamy 83 różne Kościoły. Większość z nich to zielonoświątkowcy różnej maści. Te kościoły są atrakcyjne ze względu na nabożeństwa uzdrawiania. Chorzy i opętani tam właśnie idą z nadzieją na uzdrowienie. W tych kościołach prowadzą egzorcyzmy prawie w każdą niedzielę, niekiedy i w ciągu tygodnia. Ich nabożeństwa są bardzo żywe, a ludzie uważają, że ich oczekiwania są zaspokojone.
My też podkreślamy wartość modlitwy, która uzdrawia i umacnia, dodaje wiary w siebie. Jeśli Chrystus jest z nimi, Bóg jest z nimi, któż jest przeciw nim?
Ale w Kościele katolickim ludzie niechętnie przystają na tego rodzaju praktyki, być może w związku z wydarzeniami związanymi z arcybiskupem Milingo, który przed wyjazdem z Zambii był mocno zaangażowany w wyrzucanie złych duchów. Wielu ludzi przychodziło do niego. Ale sprawiało to też wiele kłopotów. W pewnym momencie został on odwołany ze stanowiska Abpa Lusaki i wezwany do Rzymu.
Ze względu na to, Kościół katolicki bardziej ostrożnie podchodzi do całej sprawy uzdrowień. Wielu księży, zwłaszcza tych, którzy mieli do czynienia z kulturą zachodnią, adresuje problem opętania jako problem natury psychologicznej. Mają też obawy by nie akceptować dawnych zwyczajów afrykańskich. A przecież Afryka jest bogata w doświadczenia uzdrawiania. Ponieważ Kościół katolicki nie potrafi właściwie odpowiedzieć i zaradzić na ludzkie problemy, ludzie idą z nimi do innych Kościołów.
Zwracamy też uwagę na sytuacje w rodzinie, na problemy z jakimi się borykają, jak gwałt, odrzucenie przez rodzinę, choroba AIDS i skutek tej choroby , jakim jest wzrastająca liczba sierot. Tych, którzy wierzą, że stali się częścią innej rzeczywistości staramy się sprowadzić na nowo do rodziny, pogodzić z rodziną, mówić o tym w rodzinach. W wielu wypadkach, a w sumie mieliśmy ich ponad czterdzieści, nasza akcja była owocna.
wysłuchał Adam Cytrynowski MAfr
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).