Siedmiu na jednego? Ładnie to tak? Ładnie. Siedem osób w Margaretce otacza księdza modlitwa nawet po jego śmierci. Siostry w Rybnie padają na kolana w sytuacjach podbramkowych, a najpopularniejsi święci XXI wieku wołają: Koniecznie módlcie się za kapłanów!
Stają między niebem a ziemią. – Może dlatego zły duch bardzo często demonstracyjnie ujawnia w naszej kaplicy swą nienawiść do kapłanów? – zastanawia się siostra w czerwonym welonie. Malutkie, skromne ściany starej plebanii słyszały już niejedno. – Pamiętam, jak kiedyś demon zaczął krzyczeć: Nienawidzę kapłanów, bo jesteście tak bardzo podobni do Niego! (mówił o Jezusie) – wspomina. – Innym razem, przyparty do muru, wołał: Macie potężny arsenał. Jaki? – pytał kapłan. Demon nie chciał odpowiedzieć. – O jakiej broni mówisz? – pytał dalej egzorcysta. Zły duch wskazał na dłonie. Namaszczone przez Ducha.
Rybno jest dla wielu księży ostatnią deską ratunku. – Wielu z nich przeżywa tu odrodzenie swego kapłaństwa. Dlaczego modlitwa za kapłanów jest charyzmatem naszego zgromadzenia? Bo prosił o nią sam Jezus w „Dzienniczku” – opowiada s. Gertruda. – Modlimy się nie tylko za poszczególnych księży „na granicy”, ale za wszystkich kapłanów. Do zainicjowanego w Rybnie Kręgu Miłosierdzia zapisało się już… 120 księży! Mamy mocne doświadczenie: modlitwa mnoży się przez dzielenie. Im więcej intencji, tym modlitwa wybucha silniejszym strumieniem. Wieść o Kręgu Miłosierdzia dotarła niedawno na Białoruś. Powstała tam wspólnota 50 ludzi, którzy całe swe życie ofiarowali za kapłanów. Do Kręgu Miłosierdzia z dnia na dzień zapisuje się coraz więcej osób. Zobowiązują się każdego dnia odmawiać modlitwę św. Faustyny za kapłanów.
Czują ich oddech na plecach
Święty Dominik przez cały dzień chodził po mieście i rozmawiał z ludźmi. Ale gdy zapadł zmrok, bracia widzieli, jak zamykał się w rzymskiej bazylice św. Sabiny i płakał: Boże, co się stanie z grzesznikami? Siostry dominikanki powstały właśnie z tego współczucia. – W środku jest we mnie taki krzyk: Panie, to niemożliwe, aby oni wszyscy zginęli! Na samą myśl, że ktoś mógłby pójść do piekła, robi mi się słabo – opowiada zza krat s. Joanna z klasztoru w Świętej Annie. – Mniszki Zakonu Kaznodziejskiego zaczęły istnieć w chwili, gdy Dominik zgromadził we Francji kobiety nawrócone z herezji na wiarę katolicką.
Pierwszy klasztor w Prouilhe powstał ponad 800 lat temu. Co ciekawe, Dominik najpierw założył zgromadzenie dominikanek, a dopiero później zabrał się za mężczyzn – śmieją się siostry. – Myślał o nas jako o zapleczu modlitewnym dla swoich braci. I tak jest do dziś. – Każda z nas modli się za poszczególnych dominikanów. Od chwili ich nowicjatu. Przychodzi lista nowicjuszy i siostry się wpisują. A potem codziennie pamiętają o nich w modlitwach. Każda z nas ma kilkunastu „podopiecznych” – opowiada s. Joanna. Czujemy na plecach ich modlitwy – zapewniają dominikanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.