Wszystko zaczęło się w Tarsie

Tutaj wszystko się zaczęło. I młodość, i szkoła, i pierwsze dyskusje z pogańskimi sąsiadami. I pierwsza gorliwość o dom Boży tutaj się zaczęła. Tylko miejsca, gdzie „Szaweł, zwany również Pawłem, chodził po maturze na kremówki, nie udało nam się w Tarsie znaleźć…

Reklama

Na turecką Riwierę przyjeżdżają co roku tysiące chrześcijan z Zachodu. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, że dzisiejsza Turcja, poza plażą, palmami i przezroczystą wodą, kryje także bezcenne pamiątki po człowieku, dla którego „żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk”. W Tarsie (tur. Tarsus) zaczął swój bieg wierny syn Izraela, z pokolenia Beniamina, później gorliwy prześladowca Drogi, w końcu szaleniec Miłości Ukrzyżowanej, pierwszy misjonarz i pierwszy teolog Kościoła. Pielgrzymów i miejscowych chrześcijan, niestety, niewielu. Także dlatego, że dźwięku kościelnych dzwonów już tutaj nie słychać.

Stopiony w tyglu

Nie mogło być lepszego miejsca na urodzenie Apostoła Narodów. Tars, stolica rzymskiej prowincji Cylicji, skrzyżowanie tradycji, języków i prężny ośrodek filozoficzny. Z jednej strony typowy klimat rzymskiego miasta, helleńskiej kultury, intelektualnych sporów i kultu pogańskich bożków. Z drugiej – żyjący w diasporze Żydzi, wierni przymierzu z Bogiem Jedynym. W takim tyglu kulturowym wychowywał się Szaweł, a właściwie – jak pisze Joachim Gnilka – Shaul. Niemiecki biblista dowodzi też, że drugie imię, Paweł, nie pojawiło się, jak często myślimy, dopiero po nawróceniu. Paweł to właściwie jego główne imię, traktowane niemal jak nazwisko.

Zetknięcie Shaula z tak różnymi tradycjami oraz znajomość greckiej kultury i filozofii przydały się, kiedy bez kompleksów stawał na ateńskim areopagu, dyskutował z wielkimi tego świata i używał języka i symboliki zrozumiałej dla pogan. A jednocześnie – pobożność wyniesiona z rodziny faryzeuszów i znajomość Prawa pozwoliły mu później przemawiać do współbraci w wierze językiem żydowskiej teologii, kiedy od Mojżesza, przez proroków wykładał im to, co było zapowiedzią Jezusa. José Prado Flores pisze, że Shaul „w wieku pięciu lat znał już na pamięć modlitwę Wielkiego Hallelu (Ps 138) oraz Szema (Pwt 5, 4–13). Mając 8 lat, odmawiał samodzielnie Psalmy. Znał 13 artykułów wiary Izraela. Spożywał tylko produkty koszerne. Punktualnie uczęszczał do synagogi i zachowywał ściśle sobotni odpoczynek. Wreszcie pokładał całą swą nadzieję w przykazaniach z Synaju, które były pewną drogą, aby otrzymać zbawienie”. Idealny materiał na apostoła. Posłanego zarazem do zagubionych z domu Izraela oraz do błądzących w świecie bałwanów i kultów pogańskich. Kto wie, jak długo chrześcijaństwo tkwiłoby w katakumbach, gdyby nie Paweł, tak wszechstronnie uformowany, głoszący z mocą trudną prawdę o Krzyżu – głupstwie dla jednych, zgorszeniu dla drugich. A dla niego samego przez długi czas przedmiocie nienawiści, później – źródle nadziei i chwały.

Nie wiadomo dokładnie, czy Paweł na pewno urodził się w Tarsie. Być może jego rodzice byli wcześniej w Jerozolimie, ale musieli wyemigrować, a Shaul „zdążył” jeszcze urodzić się w Świętym Mieście. Ale na pewno od najmłodszych lat wychowywał się w Tarsie. Także ucząc się szycia namiotów – każdy faryzeusz musiał mieć jeszcze jakiś inny zawód. Pewne jest również to, że odziedziczył po rodzicach obywatelstwo rzymskie. Nie wiadomo tylko, w jaki sposób oni je zdobyli – być może dzięki jakimś zasługom, być może byli wcześniej niewolnikami i zostali wykupieni, a prawo zakładało wtedy możliwość nadania im obywatelstwa rzymskiego.

Nadzieja ze studni

Do Tarsu przyjeżdżamy wczesnym popołudniem. Obiad leżący na stole odczytujemy symbolicznie – czekają na nas duże smażone ryby. To jedna z niewielu rzeczy, które w dzisiejszym Tarsie mogą kojarzyć się z chrześcijaństwem. Do 1922 r. było to jedno z głównych chrześcijańskich miast w muzułmańskiej Turcji. W czasie I wojny światowej połowę mieszkańców stanowili chrześcijanie. Później wyjechali wraz z wojskami francuskimi. Nowe rządy Mustafy Kemala Atatürka, ojca laickiej Turcji, doprowadziły do przejęcia kościołów. Niektóre z nich, jak np. Tarsuslu Pavlos Kilisesi (kościół św. Pawła w Tarsie) przerobiono na magazyny wojskowe. Inne jeszcze w czasach otomańskich stały się meczetami. Kościół św. Pawła w Tarsie dopiero niedawno odrestaurowano i oddano do użytku jako muzeum. Przyjeżdżający pielgrzymi mogą sprawować tutaj liturgię, ale najpierw trzeba napisać prośbę do władz.

W pobliskim Iskenderun spotykamy się z abp. Luigim Padovese, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Turcji. Od dawna stara się uzyskać od ministerstwa ds. religii pozwolenie na stałe odprawianie Mszy św. w Tarsie. I budowę centrum pielgrzymkowego. – Wysłałem w lutym kolejny list do ministra i dotąd mi nie odpowiedział – mówił nam w kwietniu. – Chcemy, żeby w Tarsie był prawdziwy kościół dla wszystkich chrześcijan, a nie tylko muzeum – tłumaczy. Dzisiaj wiemy już, że władze pozwoliły, aby w Roku św. Pawła „wyjątkowo” kościół był cały czas dostępny jako miejsce kultu.

Arcybiskup częstuje nas kawą w swojej skromnej rezydencji. Przyznaje, że chrześcijanie w Turcji nie mają najłatwiej. – Jeśli ktoś z tutejszych przyjmuje chrześcijaństwo, ma dwa wyjścia: albo się stąd wyprowadzić, albo pogodzić się z dyskryminacją w szkole, pracy itd. – mówi otwarcie. – Chociaż to bardziej kwestia kultury niż prawa państwowego – dodaje ostrożnie. To nie zmienia faktu, że władza nie uznaje oficjalnie istnienia Kościoła katolickiego w Turcji. Konsekwencje tego widać gołym okiem. – Nie możemy właściwie nauczać, głosić Ewangelii, bo by nas oskarżyli o nawracanie – dołącza się Leonora, sekretarka arcybiskupa. Od kraju, który aspiruje do członkowstwa w UE, trzeba wymagać zmiany podejścia do wolności religijnej. Dzisiaj Turcja nie spełnia żadnych warunków członkowskich pod tym względem.

Jednocześnie są znaki dobrego współżycia mieszkańców. Na Pasterkę do katedry przychodzą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. W Tarsie przy studni św. Pawła, w miejscu, gdzie prawdopodobnie znajdował się rodzinny dom Apostoła, spotykamy Yasara. Urodził się tutaj, sporo wie o św. Pawle, choć jest muzułmaninem. Nabiera wodę ze studni. Mieszkańcy wierzą, że ma ona cudowne właściwości. Może w takich otwartych na inne tradycje ludziach jest nadzieja, że w Turcji zapanuje wolność religijna?
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama