Wynik negocjacji nie jest jeszcze przesądzony. Dlatego potrzeba wielkiej modlitwy, by politycy umieli podjąć właściwe decyzje.
Chrześcijanie w Etiopii i Erytrei modlą się o powodzenie rozpoczętych w ubiegłym tygodniu pokojowych rozmów między dwoma krajami. 26 czerwca po raz pierwszy od 20 lat wysoka delegacja erytrejskich władz przybyła do etiopskiej stolicy. Oba kraje od 1993 r. nie utrzymują ze sobą relacji dyplomatycznych. Od 1998 r. trwa konflikt o granicę między dwoma państwami. W tym kontekście ponowne nawiązanie kontaktów zostało przyjęte przez Etiopczyków i Erytrejczyków z wielką nadzieją – mówi abp Menghesteab Tesfamariam, metropolita Asmary, stolicy Erytrei.
"Już samo przysłanie erytrejskiej delegacji do Adisabeby było postrzegane jako cud. Przez dwadzieścia lat żyliśmy w sytuacji, w której nie było ani pokoju, ani wojny, a my byliśmy zakładnikami tej sytuacji – powiedział Radiu Watykańskiemu metropolita Asmary. – Więc, kiedy ludzie w Etiopii i Erytrei dowiedzieli się, że pierwszy krok został zrobiony, napełniła ich wielka radość. Już sama wiadomość wystarczyła, by wzbudzić w nas wielki entuzjazm. Są wielkie nadzieje i oczekiwania. Ale moją pierwszą reakcją na tę wiadomość były słowa: pomódlmy się! Bo wszystko jest jeszcze bardzo niepewne. Trzeba się modlić, by Duch Święty oświecił przywódców politycznych, dał im mądrość, odwagę i męstwo. Potrzeba bowiem podjąć decyzje, które będą służyły dobru naszych narodów. Poprosiłem o modlitwę nasza diasporę w Stanach Zjednoczonych. A w mojej archidiecezji Asmary ustanowiłem cały tydzień modlitwy w tej intencji. Bo to jest ten wkład, który my jako ludzie wierzący możemy wnieść w ten proces. Wiemy, że Bóg może pokierować naszymi przywódcami, by podjęli takie decyzje, które najlepiej będą służyć dobru ich narodów".
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).