Chcesz doświadczać wylania Ducha, to stań przy krzyżu człowieka, którego Bóg stawia na twojej drodze. Tam doświadczysz Go na pewno.
W tym roku odbyły się pierwsze święcenia kapłańskie w Towarzystwie Ducha Świętego – zgromadzeniu odwołującym się do tradycji założonego w XII wieku Zakonu Ducha Świętego. Ich seminarium mieści się w Dąbrowie, na skraju Puszczy Niepołomickiej.
Stolica Małopolski była mocno związana z Zakonem Ducha Świętego. Świadczą o tym obowiązujące do dziś nazwy miejscowe – Wola Duchacka, Pogórze Duchackie czy wreszcie pl. Świętego Ducha. Teraz stoi na nim teatr Słowackiego, ale kiedyś cały plac wypełniały zabudowania duchaków. Nic więc dziwnego, że choć Towarzystwo Ducha Świętego powstało w Gdańsku, dziś jego klerycy formują się w Krakowie.
Początki przed wojną
Zakon Ducha Świętego powstał w drugiej połowie XII wieku – założył go bł. Gwidon z Montpellier. Do Polski duchacy dotarli niedługo później – w 1220 roku biskup krakowski Iwo Odrowąż sprowadził ich do Prądnika pod Krakowem, a w 1244 roku bp Jan Prandota przeniósł zakon do miasta, oddając mu kościół Świętego Krzyża. Polska prowincja braci istniała do 1783 roku, kiedy uległa kasacie. Ostatni polski duchak zmarł w 1820 roku w Krakowie. Do tej pory przetrwała jednak żeńska gałąź zakonu – Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia, którego dom generalny mieści się w Krakowie.
Historia współczesnych naśladowców Zakonu Ducha Świętego zaczyna się przed II wojną światową. Już wtedy marzył o jego odrodzeniu Kazimierz Krucz. Najpierw musiał jednak zostać kapłanem. Do idei wskrzeszenia Zakonu Ducha Świętego ks. Krucz powrócił dopiero w latach 80. XX wieku. Jego opowieści słuchał m.in. ks. Wiesław Wiśniewski, obecnie moderator Towarzystwa Ducha Świętego, a wtedy kleryk z gdańskiej parafii, w której pracował ks. Krucz. Na jej terenie znajdowało się maryjne sanktuarium – Matemblewo, które później stało się osobną parafią. – To są piękne tereny. Na wzgórzu figura w kapliczce, dookoła trzy piękne leśne polany, wszystko otoczone drzewami – opowiada dziś przełożony TDŚ. Do ks. Krucza w Gdańsku-Matemblewie dołączył jeszcze jako diakon. Później był wikarym nowej parafii, a następnie przez 18 lat jej proboszczem (ks. Krucz zmarł w roku 1998).
U Matki Bożej Brzemiennej
Ośrodek duszpasterski oraz Diecezjalny Dom Samotnej Matki im. Jana Pawła II w Matemblewie powstały jako wotum wdzięczności za papieską pielgrzymkę z roku 1987. Do leśnego sanktuarium MB Brzemiennej już wcześniej przybywały m.in. kobiety spodziewające się dziecka, samotne matki oraz pary modlące się o dar poczęcia. Księża wprowadzili się do mającego kilka pokoi niewielkiego budynku w środku lasu w czerwcu 1989 roku, a już w listopadzie – jeszcze zanim powstał właściwy dom – do ich drzwi zapukała pierwsza podopieczna z dzieckiem. – Moim zadaniem było przygotowanie na poddaszu tej naszej pierwszej plebanii miejsca dla nich – wspomina o. Wiesław.
W takich prowizorycznych warunkach, także dzięki wsparciu organizacji „Gaudium Vitae”, z pomocy skorzystało ponad 30 matek z dziećmi. Do końca pracy o. Wiesława w Matemblewie przez ośrodek przeszło ich ok. 2,5 tysiąca. Choć od 2012 roku działający tam ośrodek prowadzi Caritas, o. Wiesław nie kryje, że początki współczesnych duchaków to właśnie to leśne sanktuarium. – Można powiedzieć, że rodziliśmy się pod sercem MB Brzemiennej – mówi. Do dziś w Matemblewie pracują zresztą siostry duchaczki.
Przez Australię do Gdańska
Równocześnie trwały starania o formalne odnowienie Zakonu Ducha Świętego. W 1986 roku watykańska Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego uznała, że nie jest możliwa reaktywacja dawnego zakonu (od śmierci ostatniego z jego członków upłynęło ponad 100 lat) i doradziła, by powołać nowe zgromadzenie nawiązujące do duchowości i charyzmatu ZDŚ. W roku 2003 metropolita gdański zatwierdził publiczne kleryckie stowarzyszenie wiernych pod nazwą Towarzystwo Ducha Świętego. W 2009 roku abp Sławoj Leszek Głódź zatwierdził natomiast regułę wspólnoty. To pozwoliło na przyjęcie pierwszych postulantów. Kandydaci przybyli z różnych polskich diecezji, a także z Australii i Niemiec. – Okazało się, że dzieje się coś niezwykłego – powstaje nowa wspólnota i to nie są koledzy z podwórka, ale ludzie wezwani przez Ducha z różnych stron świata – wspomina o. Wiśniewski.
Z Niemiec do duchackiego postulatu przyjechał br. Tadeusz Biela, jeden z tegorocznych neoprezbiterów. Z jednym z księży pracujących w Matemblewie zetknął się podczas ŚDM w Sydney. Potem odwiedził Gdańsk, ale wciąż myśl o wstąpieniu do TDŚ wydawała mu się odległa. – Po pierwsze – nie myślałem wtedy o kapłaństwie, a po drugie – nie wierzyłem, że zakony jeszcze dzisiaj powstają – przyznaje br. Tadeusz. Myśl o drodze kapłańskiej jednak kiełkowała. Do duchaków przekonał go m.in. nacisk kładziony na obronę życia. – Widziałem, jak duży jest z tym problem w Niemczech – opowiada. Poza tym znał już kilku przyszłych postulantów. Kłopot był jednak z wytłumaczeniem – rodzinie, proboszczowi – do jakiej wspólnoty wstępuję, dlaczego i „co będzie dalej”. – Czułem, że to jest to, choć nie potrafiłem tego wyjaśnić – przyznaje br. Tadeusz. Podobny problem miał br. Piotr Loose, także tegoroczny neoprezbiter. – Mój brat nawet mnie zapytał: „A to nie mogłeś iść do jakiegoś prawdziwego zakonu?” – opowiada dziś ze śmiechem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.