Prof. Karol Klauza, teolog, pracownik Wydziału Nauk Społecznych KUL, o charyzmacie komunikowania i sile wiary na niespokojnych falach współczesności.
Ks. Rafał Pastwa: Jest Pan Profesor teologiem.
Prof. Karol Klauza: Jestem profesorem teologii o specjalizacji dogmatycznej uzyskanej na Wydziale Teologii KUL. Od ponad dziesięciu lat pracuję na Wydziale Nauk Społecznych, gdzie moim zadaniem jest prowadzanie zajęć w ramach studiów dziennikarskich, które założył o. prof. Leon Dyczewski w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
Jak doszło do połączenia teologii i dziennikarstwa?
Dzięki mojej praktyce dziennikarskiej. Dlatego, że przez dłuższy okres na polach prasowych, radiowych, a nawet telewizyjnych byłem zaangażowany czynnie jako dziennikarz.
Także w „Gościu Niedzielnym”.
Byłem w nim gościem. Pierwszy tekst opublikowany w GN dotyczył aktualności charyzmatu św. Stanisława Kostki. To były lata 60. minionego stulecia. Pisał ten artykuł przecież młody człowiek (śmiech). Moje zaangażowanie w świat mediów wynikało z przekonania, że charyzmat chrześcijański jest charyzmatem komunikowania. Stosunkowo wcześnie, dzięki teolog dogmatykom, uświadomiłem sobie, że komunikacja międzyludzka jest odwzorowaniem komunikacji trynitarnej. A zatem cokolwiek robimy w tym zakresie – budujemy ową jedność, która powiela jedność Trójcy Świętej.
Punktem wyjścia działalności dziennikarskiej były relacje, a nie świadomość wymiaru indywidualnego osoby, która zdolna jest do relacji?
Wzajemne relacje są według mnie elementem budowania osoby. My nie głosimy siebie, ale doświadczenie daru, który otrzymaliśmy. Ewangelizacja nie jest przepowiadaniem siebie, to jest przepowiadanie chrystocentryczne. Ono może być dokonywane słowem, a dzisiaj także obrazem. Nowe media ze względu na szybkość i nieprawdopodobne możliwości przetwarzania informacji – w sensie indywidualnym – stwarzają nowy wymiar chrześcijańskiej infosfery otaczającej dzisiejszą cywilizację i kulturę świata.
A czy nie jest trochę tak, że również chrześcijanie dali się uwieść formom nietrwałym w kulturze, ciągłemu nienasyceniu, pośpiechowi?
Uważam, że jest nieco inaczej. Bo tak przebiega to, co Teilhard de Chardin nazywał kompleksyfikacją informacji. W momencie, gdy informacje nakładają się na siebie, tworząc zupełnie nową jakość, mogą sprawiać wrażenie pośpiechu. Ale tak naprawdę jest to nieustanny proces dojrzewania tożsamości chrześcijańskiej pod wpływem Ducha Świętego, a więc również odpowiadania na wyzwania współczesności. Nie należy przejmować się tym, że media są szybkie. Jednym z atrybutów Ducha Świętego jest wiatr, co dobrze ukazują freski w prezbiterium Kaplicy Trójcy Świętej na Zamku. Dlatego nie powinno się podchodzić do niektórych zjawisk katastroficznie. Bo gdy człowiek ma doświadczenie otrzymanego daru wiary, jest spokojny sam w sobie, nawet jeśli jest unoszony na niespokojnych falach współczesności.
W czym dostrzega Pan Profesor największe bogactwo owego połączenia teologii i dziennikarstwa?
Chrystus historii… tak bym to określił. On jest ciągle osią historii, która się dzieje. I odczytywanie znaków Jego obecności w naszej konkretnej historii: lubelskiej, polskiej, europejskiej – to z jednej strony zadanie teologów, a z drugiej pracowników mediów, aby ułatwić to odkrywanie ludziom.
Ostatnie lata pracy w Instytucie Teologii Dogmatycznej poświęcił Pan Profesor w znacznej mierze kategorii piękna.
Fascynacja pięknem przemawia dzisiaj mocniej niż logika argumentów racjonalnych, stąd też te wykłady miały trzy etapy: piękno Boga, piękno stworzonego świata i piękno człowieka. Także retoryka dziennikarska powinna być piękna, aby zwróciła uwagę i zafascynowała słuchacza, czytelnika, telewidza.
A czy odbiorców nie pociąga dziś, niestety, cwaniactwo, spryt, krzykliwa jednostronność i banał połączony z ironią?
Nie, zdecydowanie nie. To musi być piękno autentycznej retoryki. Trzeba patrzeć na świat jak na zbiór znaków piękna. Dlatego w drodze do zjednoczenia ze Źródłem piękna należy otaczać się pięknymi rzeczami, choćby drobnymi, niewielkimi, ale pięknymi. Także w mediach. Przecież każdy święty to człowiek piękny, na swój własny sposób nie do powtórzenia. Powinniśmy sobie uświadamiać, że każdy z nas jest odpowiedzialny za kształt swojej osobowości, aby ona była piękna.
To brzmi jak echo fragmentów adhortacji papieża Franciszka…
Tak jest. To również echo nauczania Jana Pawła II.
Niebawem jubileusz Pana Profesora. Czy to czas podsumowań, czy może moment koncentracji na rzeczach, które warto zrealizować właśnie teraz, na emeryturze?
Każde wydarzenie życiowe jest wyzwaniem. Także to związane z osiągnięciem 70 lat należy traktować jako szukanie drogi na lata aktywności emeryckiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.