Któż z nas nie słyszał o królu Arturze, zamku Camelot, Graalu i poszukujących go rycerzach okrągłego stołu. A święty Armel? Czy wiemy kim był ten patron? I co robi on wśród tych wszystkich wątków i postaci z kręgu legend arturiańskich?
Cóż, pojawia się tu nieprzypadkowo. Albowiem istnieje teoria zgodnie z którą św. Armel to nie kto inny, a właśnie… król Artur.
O życiu świętego, którego 16 sierpnia wspominamy w Kościele katolickim, wiemy niewiele. Żył na przełomie V i VI wieku. Był opatem i współzałożycielem wielu francuskich klasztorów, a zakładać miał je razem z królem Childebertem I - synem św. Klotyldy.
Urodził się jednak Armel na Wyspach Brytyjskich, a konkretnie w Walii, skąd - wraz z grupką mnichów – przybył do Bretanii, by tam nawracać i głosić Ewangelię.
Na północy Francji założył pierwszy klasztor, ale niestety musiał stamtąd uciekać. Doszło bowiem do rozlewu krwi (zginął wódz pogańskiego plemienia), a winą za zabójstwo obarczono walijskich mnichów.
Armel uciekł więc do Paryża, na dwór Childeberta z dynastii Merowingów. Zaprzyjaźnił się z monarchą i, o czym była już mowa, wspólnie rozpoczęli swoje święte dzieło.
Zmarł w drugiej połowie VI wieku. Być może w klasztorze w Ploërmel (który miał założyć), lub w St. Armel des Boschaux, gdzie ma się znajdować… grób króla Artura. Postaci może nawet jeszcze bardziej zagadkowej niż św. Armel. Mitycznej, czy historycznej? Już tu pojawia się problem.
Jedni badacze widzą w nim zbuntowanego rzymskiego legionistę, inni celtyckiego herosa. Jeszcze inni postrzegają go jako ideał władcy chrześcijańskiego. Kim był? I czy w ogóle istniał? Tego pewnie nie dowiemy się nigdy.
Jego barwne przygody przed wiekami opiewały jednak romanse rycerskie, później niezliczone powieści przygodowo-historyczne, a ostatnio gry komputerowe, filmy i literatura z gatunku fantasy.
Końcem panowania Artura miała być bitwa pod Camlann. Co wydarzyło się po tej potyczce? W legendach mowa o tym, że Artur zmarł lub udał się na mityczną, celtycką wyspę Avalon. Ale czasem można natknąć się także na wzmianki o tym, że zrzekł się korony i postanowił poświęcić resztę swojego życia na głoszenie Słowa Bożego. I tu „na scenę wkracza” św. Armel. W ikonografii ukazywany jest zazwyczaj w rycerskiej „zbroi, w mnisim płaszczu z kapturem, ze smokiem (który ma na szyi stułę” – jak czytamy w wydanym nakładem Jedności „Ilustrowanym leksykonie świętych”.
Zbroja zamieniona na habit? To by się zgadzało. Nawet smok wydaje się być na miejscu (wszak do dziś widnieje on na walijskiej fladze).
Oj, od tych wszystkich arturiańsko-armelowskich tropów i niuansów może rozboleć głowa. Ale to nam raczej nie grozi, bo przecież św. Armel jest patronem szczególnie chroniącym od gorączki i bólu głowy. Jak również od kolki, reumatyzm i artretyzmu.
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.