Eliza jest uczennicą drugiej klasy makowskiego liceum i chce połączyć swoje zainteresowania z wolontariatem. Wyjazd w wakacje do Tanzanii będzie dla niej prawdziwym egzaminem dojrzałości.
Coraz częściej zdarza się, że pośród młodych decydujących się na wolontariat misyjny oprócz studentów są także licealiści. Eliza Kilianek-Samsel pochodzi z Makowa Mazowieckiego. Jest uczennicą liceum ogólnokształcącego. Kocha podróże i chce dawać z siebie coś więcej. Właśnie zbiera pieniądze na kupno niezbędnych środków dla mieszkańców niewielkiej miejscowości Mwanza w Tanzanii.
Na własną rękę
Jak sama mówi, wyjazd na Czarny Ląd i pomoc innym będzie spełnieniem jej marzenia. – Od dawna chodziła za mną chęć wyjechania na wolontariat do Afryki. Szukałam organizacji i miejsc, gdzie mogłabym coś dobrego zrobić i zaangażować się w jakieś dzieło – mówi Eliza. – I nie szukałam czegoś już gotowego, wolałam bardziej zdać się na siebie. Czekałam, aż ukończę 18 lat, aby zapisać się na światowy wolontariat, bo od zawsze czułam, że nie chcę wyjeżdżać wyłącznie w celach turystycznym, ale z konkretną misją. – Już wcześniej ją to ciągnęło – przyznaje ks. Krzysztof Biernat, proboszcz parafii św. Brata Alberta. – Bardzo chętnie przystąpiła do akcji Caritas „Tak, pomagam!”, kiedy zbieraliśmy żywność dla biednych. Widać było, jak tym żyje i jak się w to wszystko angażuje całym sercem. Eliza szukała na własną rękę kogoś, kto by ją wsparł. Znalazła „Global Volunteer” – organizację skupiającą międzynarodowe projekty wolontariackie skierowane do młodych osób. Jedyną z przeszkód wyjazdu było wpisanie uczelni. – Niestety, liceum nie mogło zostać uznane jako uczelnia wyższa. Postanowiłam wpisać uczelnię docelową, jaką była Szkoła Główna Handlowa. Dostałam się w sumie na sześć wolontariatów: m.in. w Kambodży, Tajlandii, Indonezji i Tanzanii. Szukałam zajęcia, w którym najlepiej bym się odnalazła – opowiada Eliza. Przeszła wszelkie niezbędne wywiady z organizatorami. Jedyną przeszkodą, jak się okazało, było to, że nie studiuje, a takie wolontariaty są przeznaczone wyłącznie dla studentów.
Albinosi na Czarnym Lądzie
Czym będzie się zajmowała wolontariuszka z Makowa? – Moim głównym zadaniem będzie praca z dziećmi. Będę uczyła je języka angielskiego, matematyki i wiedzy o świecie. Przy okazji chciałabym opowiedzieć im o albinizmie. Tam jest to, niestety, duży problem. Albinosi są prześladowani, a nawet bywa, że mordowani. Niestety, w niektórych wierzeniach afrykańskich uważa się,że niektóre części ciała albinosów mają magiczną moc, przez co są okaleczani, a z części ich ciała robi się amulety. Grozi im więc niebezpieczeństwo. Dlatego chcę uświadamiać dzieci w tym temacie już od najmłodszych lat, aby potem łatwiej było im przekazać pewne wartości – podkreśla Eliza. Przygotowując się do wyjazdu, zorganizowała zbiórkę pieniędzy na zakup leków, ubrań i niezbędnych artykułów szkolnych dla dzieci, z którymi będzie pracować. – Kontaktuję się z osobami w Tanzanii na bieżąco i wiem, co jest tam potrzebne. Porównuję ceny, aby wiedzieć, co bardziej opłaca się kupić w Polsce, a co tam, na miejscu. Zawsze uważałam, że to, co potrafię i co wiem, nie jest tylko moje. Wszystko ma swój cel. Jeśli moge i potrafię, to chcę pomagać, bo jest jeszcze tyle do zrobienia – mówi Eliza. Od wyjazdu dzielą ją jeszcze dwa miesiące i, jak każdy, ma obawy. – Czeka mnie długa podróż samolotem z wieloma przesiadkami, na miejscu zaś niespotykane u nas choroby zakaźne i obca kultura. Te obawy są, ale jeżeli ktoś podróżuje i ma świadomość, jak to robić bezpiecznie, to nie ma aż tak wielkiego ryzyka. Wiadomo, że biała kobieta nie wychodzi po zmroku sama w Afryce – wymienia. Na Czarnym Lądzie spędzi sześć tygodni. Zostanie zakwaterowana niedaleko szkoły, w której będzie pracowała. – Lekcje tam nie wyglądają tak jak u nas. Będę starała się tak organizować czas wszystkim dzieciom, aby prócz nauki była także zabawa – mówi z uśmiechem Eliza. Dla niej wyjazd na wolontariat to nie sprawdzenie siebie, ale zdanie egzaminu z tego, co sobie założyła. – Chcę opowiedzieć dzieciom, jak wygląda świat poza granicami ich kraju – mówi Eliza.
Tu bardziej trzeba myśleć o innych
Jak zareagowali rówieśnicy Elizy na taką formę spędzenia wakacji? – Większość z nich była w szoku. A dziś, gdy wiedzą już o moim wyjeździe, pytają mnie, jak mogą pomóc. Cieszę się, że wiele osób z mojej szkoły pomaga mi w organizacji tego wyjazdu. Ostatnią akcją, jaką przeprowadziliśmy, była sprzedaż ciast – podkreśla. – Eliza jest ambitną dziewczyną, samowystarczalną na tyle, aby móc realizować swoje marzenia. Jest bardzo aktywna, jeżeli chodzi o pomoc bliźniemu, i wytrwale dąży do celu. Dużo robi dla innych, a przy tym spełnia siebie. Szuka swojego miejsca na świecie, swojej drogi – uważa ks. Paweł Szymański, katecheta Elizy. Rodzice bardzo jej kibicują. Zaszczepili w niej chęć podróżowania i odkrywania tego, co ukryte, a także okazywania bezinteresownej pomocy. – Jesteśmy świadomi, że sporą część świata już zobaczyła i zna miejsce, do którego jedzie. Zanim wybraliśmy miejsce wolontariatu, sprawdzaliśmy organizacje: od kiedy działają, co robią, itd. Mamy obawy, ale też świadomość tego, jak wiele osób poświęca się na rzecz wolontariatu, dlatego wierzymy, że jest to bardzo pozytywna inicjatywa. Widzę, jak ona tym żyje, ile radości sprawia jej pomaganie innym. Ten wolontariat będzie dla niej realizacją siebie – mówi Agnieszka Kilianek, mama Elizy.•
Od deklaracji do czynów
Chcemy podejmować się wolontariatu, na przykład służąc pomocą naszym koleżankom i kolegom przeżywającym osobiste dramaty i załamania, organizując – poprzez szkolne koła Caritas – koła korepetytorskie dla dzieci i młodzieży z problemami w nauce, szerząc mądry, ekologiczny styl życia. Tak, bądźmy „ambasadorami” polskiego Kościoła, naszego Kościoła płockiego, mazowieckiej „małej ojczyzny”, naszej tradycji i kultury, naszych rodzin i szkół. Z dokumentu Synodu Młodych Kościoła Płockiego włączonego do Księgi 43. Synodu Diecezji Płockiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).