– Nie mamy zamiaru nikogo okładać Biblią. To nasze czyny mają pokazać, że chrześcijanie są fajnymi ludźmi – mówi Magdalena Westa, liderka wyprawy.
Potem rwą się do działania
Marcin do DA należy od niedawna. – Przeprowadziłem się do Gdańska i szukałem wspólnoty, która aktywnie działa. Ktoś polecił mi właśnie tę. Zgłosiłem się i niedługo potem usłyszałem o możliwości wolontariatu – opowiada. Nie zastanawiał się długo. – Bo nie było nad czym. Skoro Bóg chciał, żebym wybrał to duszpasterstwo, a następnie dowiedział się o wyjeździe, to dla mnie oczywiste, że zachęca mnie do podjęcia tego trudu – mówi Marcin. To właśnie na powołaniu opiera się cała inicjatywa. – Naszą rolą jest odczytać wolę Boga, to On prowadzi w życiu. Jasne, zdajemy sobie sprawę z tego, że 15 ludzi nie zmieni panującej w Kairze sytuacji, ale nie zwalania nas to z obowiązku starania się na 100 proc. – podkreśla o. Kowalski.
Monika Naumczyk czynnie zaangażowała się w przygotowania do ŚDM w Gdańsku. Teraz przyszedł czas na nowe wyzwanie. – Medialne przekazy dotyczące tamtego miejsca nie napawają optymizmem. Stąd moje pragnienie, aby móc po powrocie dać świadectwo z faktycznej sytuacji. Oczywiście, mam obawy, choćby dlatego, że ksiądz opowiadający nam o tamtym regionie potwierdził, że chrześcijanie są prześladowani, nie jest im tam łatwo żyć. Mam nadzieję, że nasza obecność, choć krótka, będzie dla nich wsparciem – mówi dziewczyna. Magda Westa na chwilę się zamyśla. – Dla mnie najbardziej nurtującą kwestią tego wyjazdu jest, co bym odpowiedziała, gdyby ktoś zadał mi pytanie, czy jestem w stanie umrzeć za swoją wiarę. Naprawdę nie wiem, bo w Polsce mamy komfort, o którym wielu może zapomniało, otwartej wiary w Boga. Tam chrześcijanie są w mniejszości – podkreśla.
Magdalena Elmanowska jest weteranką wyjazdów wolontariackich, organizowanych przez DA „Winnica”. – W tym roku miałam pewne wątpliwości, czy faktycznie ten nasz wyjazd ma sens. Wtedy dotarła do mnie informacja o śmierci Heleny Kmieć, która do końca się nie poddała, bo wierzyła w to, co robi – wierzyła w Boga. To popchnęło mnie w kierunku Kairu, bo czuję, że tam jestem potrzebna – mówi M. Elmanowska. Sama nieraz przekonała się, że z Bożym konceptem nie ma co walczyć – trzeba zaufać i czasami rzucić się na głęboką wodę. – Studiowałam prywatnie i każde wakacje poświęcałam na pracę, aby zarobić na kolejny rok. W momencie, kiedy dowiedziałam się o wyjeździe do Kazachstanu, pomyślałam” „Świetna sprawa! Szkoda, że nie dla mnie, bo muszę pracować” – wspomina. Ostatecznie jednak postanowiła zaryzykować i, zamiast do sezonowej pracy, pojechała na wolontariat. – To było totalne szaleństwo, ale Bóg działa tak, że jeśli budzi w człowieku pragnienie, to daje również rozwiązanie. Po powrocie z Kazachstanu w domu spędziłam zaledwie 13 godzin, bo dostałam pracę w Anglii, gdzie mogłam zarobić brakującą kwotę na studia – dodaje.
Obie Magdy przyznają, że podczas poprzednich edycji projektu zetknęły się ze skrajną biedą. – Na Syberii dzieci biegały samopas, bo rodzice to w większości alkoholicy. Wódka kosztuje tyle, ile lepsza czekolada, a bezrobocie jest ogromne. Natomiast pracujący rodzice nie mają dla swoich pociech czasu, bo najczęściej ciągną trzy etaty, żeby zapewnić jakiś podstawowy standard życia – mówi M. Westa. – W Kazachstanie panuje ogromna bieda emocjonalna. Rodziny są najczęściej rozbite, a dzieci potrzebują najprostszych gestów – przytulenia czy pogłaskania po głowie. Lgnęły do nas niesamowicie, bo ktoś po raz pierwszy od długiego czasu się nimi zainteresował i chciał spędzić z nimi czas. Najbardziej uderzyło mnie to, że dzieci był strasznie zaniedbane – brudne, ze skołtunionymi włosami. Takie obrazy towarzyszyły nam na co dzień – wspomina M. Elmanowska.
Ojciec Paweł wyjaśnia, że paradoksalnie pierwszymi, którzy skorzystają na tym wyjeździe, są wolontariusze. – Będzie to dla nich czas duchowej formacji liderów, czyli ludzi, którzy powrócą po bardzo mocnym doświadczeniu i którzy będą później aktywnymi chrześcijanami tutaj, na miejscu – mówi. Bo program nie kończy się po powrocie. Potem trwa kolejny rok, by wolontariusze mieli okazję zaangażować się w działania na rzecz potrzebujących w Polsce. – Możliwości jest mnóstwo – można pomóc seniorom w codziennych obowiązkach, skupić się na dzieciach, które potrzebują wsparcia w odrabianiu lekcji, czy zaangażować się w akcje ewangelizacyjne. Jedno jest pewne – każdy, kto wraca z takiego wolontariatu, aż rwie się do działania – mówi M. Elmanowska.
Aby młodzi mieli szansę wyjechać do Kairu, potrzebują pieniędzy. Rozpoczęli już zbiórkę w parafiach archidiecezji gdańskiej. Można ich także wesprzeć poprzez platformę crowdfundingową PolakPomaga.pl oraz Jezuickie Centrum Społeczne „W akcji”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.
Uroczysta gala, transmitowana przez TVP2, odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie.