"Sakrament" eutanazji

Czy pacjent ma prawo do opieki duszpasterskiej w chwili, w której... chce odebrać sobie życie?

Reklama

Podobne pytanie pojawiło się w związku z informacją medialną dotyczącą zgody kanadyjskich biskupów Regionu Atlantyckiego, którzy stwierdzili, że obowiązkiem kapłana jest towarzyszenie wiernemu w momencie, w którym zamierza odebrać on sobie życie w drodze eutanazji. Jak zaznaczają hierarchowie „nie możemy wypowiadać się na temat odpowiedzialności i winy innych ludzi” (…) Chcemy zaznaczyć, że duszpasterstwo nie może być zredukowane do norm dotyczących przyjmowania sakramentów lub celebracji pogrzebowych”. W depeszach medialnych dodano, że kanadyjscy biskupi w sposób pozytywny wypowiedzieli się na temat nie tylko możliwości sakramentalnego towarzyszenia osobie, która rozważa eutanazję, ale również wskazali na możliwe odnalezienie odpowiedniej formuły pogrzebu dla podobnych osób. 

Pomysł

Informacja ta z całą pewnością mogła zaskoczyć wiele osób. W sposób wyraźny odnosi się ona do postawy, w której kapłan przyjmuje z jednej strony pozycję obserwatora rzeczywistości, w której uczestniczy. Z drugiej zaś perspektywy wychodzi naprzeciw cierpieniu, którego doświadcza np. śmiertelnie chory pacjent. Głosy krytyki w podobnym ujęciu są całkowicie naturalne. Przecież Kościół katolicki bardzo jasno wypowiada się na temat biernej oraz czynnej eutanazji. W tym miejscu jednak warto podjąć pewną dyskusję.

Przecież kapłani obecni są przed momentem dokonania egzekucji, choć – pomimo nadal licznych dyskusji – Kościół nie pochwala stosowania kary śmierci. Więcej, kapłani, jak np. ks. Marek Poryzała, pracują z ludźmi, którzy zamierzają popełnić grzech. W tym ostatnim przypadku chodzi o prostytutki, którym kapłan pomaga, z którymi rozmawia, wielokrotnie wpiera, a nierzadko również spowiada. Zabicie człowieka oraz uprawianie nierządu to przecież takie same grzechy, jak i eutanazja. We wszystkich tych przypadkach dostrzec można ewidentny gwałt na godności człowieka. W pewnych jednak sytuacjach księża są przy ofiarach egzekucji lub prostytucji. Czemu zatem mają nie być przy człowieku, który chce się zabić?

Nie jest łatwe

Dyskusja o cierpieniu i umieraniu zawsze dotyczy konkretu. Wszelkie teoretyzowanie może być skazane na porażkę. Jak oceniać człowieka, który wyje z bólu, u którego leki nie działają? Jak ocenić osobę, która widzi cierpienie syna, córki, którzy nie jedzą, bo owo jedzenie powoduje konkretne cierpienie? Ocena jest tutaj niewskazana i niepotrzebna. To są sytuacje graniczne, które wymagają skupienia i zatrzymania się na człowieku. Nieco inaczej należy jednak spojrzeć na postać kapłana. Kim on jest w tej sytuacji? W momencie, w którym towarzyszy skazańcowi, jest jego ostatnią nadzieją. Genialnie ukazuje to scena w filmie o św. Janie Bosko, który krzyczy do skazanego na śmierć swojego wychowanka „Bądź dzielny!”. Po czym pada na kolana i wyje. Kara śmierci wywołuje dyskusje, których tutaj nie rozstrzygniemy. Ksiądz jest jednak tym, który przed śmiercią daje szansę, by człowiek stał się niczym „dobry łotr”. Podobnie w przypadku prostytucji. Owszem, kapłan spowiada dziewczyny. Wspomniany ks. Marek stwierdza jednak wprost: tutaj jest spowiedź, ale rzadko jest rozgrzeszenie. Te dziewczyny potrzebują pomocy, potrzebują kogoś, kto wreszcie ich przedmiotowo nie traktuje. One jednak wielokrotnie – z różnych przyczyn – nadal trwają w swoich działaniach. Ksiądz do nich idzie, ale nie po to, by usprawiedliwić ich działania.

A w eutanazji? Jaki ma tutaj pojawić się sakrament, skoro w każdym z nich musi wystąpić element odpuszczenia grzechów? Jak kapłan ma odpuścić grzech, skoro dana osoba jest przekonana, że chce go popełnić?

Obecność

Kapłan jest świadkiem, bywa w różnych miejscach, w których ludzie popełniają grzechy. Nie jestem księdzem. Nie wiem, jak postąpiłbym w sytuacji, w której ktoś poprosiłby mnie, bym był obecny w momencie dokonywania na nim eutanazji. Intuicyjnie myślę, że kapłan w podobnej sytuacji może pojawić się w tym miejscu. Może nadal walczyć, próbować wesprzeć, stać i modlić się, błagając Boga o pomoc, o cud. Nie można oczekiwać jednak, by działał niezgodnie z własną wiarą oraz powołaniem. Jego obecność nie może być akceptacją grzechu, ale ma być wołaniem o życie, które eutanazja kończy z mocno dyskusyjnym „szacunkiem”. 

Autor jest doktorem socjologii prawa, bioetykiem oraz pedagogiem specjalnym. Koordynuje prace centrum Bioetyki Instytutu Ordo Iuris, prowadzi także blog na stronie gosc.pl

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama