Łacina nie jest prosta i w dodatku mało używana, a rolę lingua franca przejmuje dziś angielski. Są jednak i tacy ministranci, którym „tertia” (czyt. tercja) nie kojarzy się wcale ze sportem, ani z muzyką.
Jak wytłumaczyć ministrantom wymowę niektórych łacińskich słów, np. zbitki „tia”, którą wymawia się „cja”, jak w słowie „tertia”? Może będą kojarzyli tercję muzyczną, a może hokejową? Tymczasem, na lekcji z podstaw ministranckiej łaciny, wstaje niepozorny młody człowiek i oznajmia: – To tak jak w liturgii godzin, prawda? Prawda, tylko że dzisiaj już nawet nie wszyscy księża używają słowa „tercja” na określenie brewiarzowej modlitwy przedpołudniowej, więc skąd on to wie?
Magnes
Jak przyciągnąć ministrantów do seminarium? Nie chodzi tylko o kwestię powołań, choć wiadomo, że z tej grupy jest ich zawsze sporo. Strzałem w dziesiątkę okazał się kurs dla ceremoniarzy. – Po dwóch latach, w których na nasze tradycyjne oferty, czyli adwentowy dzień skupienia i rekolekcje zimowe, było niezbyt wielu chętnych, przeżywamy boom zainteresowania tą propozycją – cieszy się ks. Jarosław Kwiecień, prefekt w seminarium, odpowiedzialny za kurs. Liturgia okazała się skutecznym magnesem. – Pan Bóg mówi do mnie najbardziej w liturgii, dlatego chcę się w tym zakresie rozwijać – przyznaje Trajan, licealista z Koszalina. – Potrzebni są ministranci, którzy potrafią coś więcej – dodaje Marcin, również koszalinianin. – W liturgii podoba mi się to, że wszystko jest w niej tak precyzyjnie ułożone, a każdy szczegół ma znaczenie. Jednak wielu rzeczy jeszcze nie umiem – przyznaje Maciek ze Słupska.
Jeśli już, to na serio
Seminarium podeszło do kursu bardzo poważnie. 50 młodych ludzi, którzy zdecydowali się wziąć udział w przedsięwzięciu, na samym początku musiało napisać niełatwy test przygotowany przez kleryków. Chodziło o to, aby stworzyć trzy grupy o różnym poziomie wiedzy liturgicznej. Okazało się, że poziom faktycznie jest zróżnicowany. Na przykład na pytanie o komendę oznaczającą wyjście z zakrystii do ołtarza („procedamus” – przyp. red.) ktoś napisał, pewnie z braku wiedzy, ale nie poczucia humoru: „let’s go”. Wśród stopni sakramentu święceń znalazł się także np. kleryk albo szafarz, a ministrancka sutanella zamieniła się w spódnicę. Byli jednak i tacy przyszli ceremoniarze, którzy już dzisiaj potrafili wymienić części mszału bez zaglądania do niego.
Po co?
– Kurs ma na celu przygotowanie dla parafii ludzi, którzy będą w stanie wziąć odpowiedzialność za uroczyste liturgie, np. podczas wizytacji biskupiej, bierzmowania, Bożego Ciała, czy uroczystej Mszy św. w niedzielę. Po zakończeniu kursu ceremoniarz powinien być w stanie przygotować ministrantów, teksty, sprzęty i przebieg liturgii – wymienia ks. Kwiecień. Z okazji postanowili skorzystać niektórzy księża, którzy przysłali na kurs chłopców z niewielkich miejscowości, którzy na co dzień służą w kościołach filialnych. Po kursie z pewnością będą potrafili zrobić o wiele więcej niż dotychczas. W ramach kursu ministranci, przynajmniej z ostatniej klasy gimnazjum i starsi, biorą udział w wykładach. – Najważniejszy z nich to duchowość liturgii. Chcemy, żeby przyszli ceremoniarze byli nie tylko świetnymi technikami, znali przepisy liturgiczne i praktycznie potrafili je zastosować, ale żeby czuli ducha liturgii, sami liturgią się modlili – mówi ks. Kwiecień. Oprócz tego przyszli ceremoniarze uczą się organizacji celebracji liturgicznych, formacji młodszych ministrantów, a także podstaw łaciny oraz wielu umiejętności praktycznych. Cały kurs został rozpisany na trzy zjazdy. Kolejne odbędą się w marcu i w czerwcu. Kandydaci będą musieli zdać egzamin dopuszczający, po którym wezmą udział w specjalnym obrzędzie ustanowienia ceremoniarza, któremu będzie przewodniczył biskup.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.