Dzieci leczone w Prokocimiu dzielą się wrażeniami po wizycie papieża.
Wielu rodziców małych pacjentów miało łzy w oczach i trudno było im mówić po spotkaniu z papieżem Franciszkiem w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Ojciec Święty błogosławił dzieci, często bardzo chore i osłabione. Większość z nich leczy się onkologicznie. - To było więcej niż święto, to było głębokie przeżycie wiary - powiedział kapelan prokocimskiego szpitala ks. Lucjan Szczepaniak, sercanin.
Franciszek podszedł do każdego dziecka, błogosławił, czasem położył rękę na głowie. Następnie udał się na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie nawiedził tych najciężej chorych. Stamtąd poszedł do szpitalnej kaplicy. W jej przedsionku czekali na niego: Michał, Ola, dr Bożena Leszczyńska i kapelan szpitala. „Krótko przemówiłem do Ojca Świętego wyjaśniając, że w kaplicy jest serce Boga otwartego na cierpienie człowieka” - poinformował ks. Szczepaniak. Dzieci wręczyły Ojcu Świętemu kwiaty, które zostały potem złożone na ołtarzu, a dr Bożena przekazała wykonane przez dzieci prace, w tym także te pisane alfabetem Braille'a. - To dar serca - powiedział ks. Szczepaniak. Niektóre z dzieci, ze względu na chorobę, nie mogły wykonać tych pracy samodzielnie. Pomogli im ich opiekunowie.
Papież przed dłuższą chwilę modlił się w szpitalnej kaplicy przed wystawionym tam Najświętszym Sakramentem, bowiem w tej kaplicy trwa Wieczysta Adoracja.
Kapelan prokocimskiego szpitala podkreślił, że ta wizyta była czymś więcej niż świętem. „Święto to tylko emocje. To natomiast jest głębokie przeżycie wiary. Wielu, którzy nie mogli tutaj być, zostali w salach szpitalnych. Oni nawet nie oczekiwali tego spotkania, bo wiedzieli, że jest to niemożliwe” - powiedział ks. Szczepaniak.
7-letnia Wiktoria powiedziała, że papieskie błogosławieństwo pozwoli jej lepiej radzić sobie z chorobą. „Będę mocniejsza” - zapewniła. Na różańcu, który otrzymała od papieża będzie się modlić o zdrowie dla wszystkich z oddziału onkologii i w całym szpitalu. Natomiast jej mama, Aneta, przyznała, że to szczęście, że akurat w tym momencie jest z córką w szpitalu, mimo że leczenie jest poważne. Wiktora leczy się od kwietnia ubiegłego roku, cierpi na mięsaka, ma nawrót choroby. Wkrótce czeka ją operacja. „Wiktorii humor jednak dopisuje, a to papieskie błogosławieństwo jeszcze pomoże” - powiedział.
Sami rodzince po spotkaniu z papieżem byli tak wzruszeni, że trudno było im mówić. Jak sami przyznawali, słowa więzły w gardle. Mirosław, który był w placówce z rodziną i niepełnosprawną córeczką powiedział, że jego dziecko niejednokrotnie przebywało w tym szpitalu. Stąd nie mógł nie przyjść. „Moja obecność tutaj to wyraz podziwu i podziękowania dla papieża Franciszka, który jest papieżem na nasze czasy. To dla mnie dziejowa chwila. Ściska za serce” - mówił wyraźnie wzruszony.
Anna, matka Tomka przyznała, że choć nie było okazji, by porozmawiać z papieżem, to jednak Ojciec Święty uścisnął dłoń jej synka. „Jest nadzieja, że będzie lepiej” - powiedziała. Babcia jednego z małych pacjentów przyznała, że miała nadzieję, że papież podejdzie do każdego dziecka i tak się stało. „Modliłam się o zdrowie mojego wnuka i modlę się za wszystkie dzieci tutaj” - powiedziała.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.