Episkopat Francji ostrzega przed łamaniem konstytucyjnej wolności oświaty.
W imię walki z islamskim radykalizmem rząd wprowadził tam nowe normy dotyczące otwierania prywatnych placówek oświatowych. Do tej pory nowa szkoła jedynie rejestrowała swą działalność. Teraz, na mocy dekretu muzułmańskiej skądinąd minister edukacji Najat Vallaud-Belkacem, musi otrzymać uprzednie pozwolenie administracji publicznej.
Kard. Jean-Pierre Ricard, odpowiedzialny w episkopacie za oświatę katolicką, nie wierzy w dobre intencje pani mister. Przyznaje, że radykalizm islamskich środowisk we Francji jest realnym problemem. Jednakże rząd nie wykorzystuje istniejących już dziś środków, by walczyć z tą patologią. Nie interesuje go na przykład, kto finansuje te szkoły albo czy dziewczęta i kobiety są w nich traktowane o odpowiedni sposób.
Zdaniem metropolity Bordeaux nowe normy uderzą w szkolnictwo katolickie, które do tej pory dobrze się rozwijało dzięki oddolnym inicjatywom samych rodziców, zabiegających o powstawanie nowych placówek. To skandaliczne, że bez dyskusji w parlamencie, a jedynie na mocy dekretu rząd pozbawia ich konstytucyjnego prawa do decydowania o wychowaniu swych dzieci – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Ricard.
„Zapewnia się nas, co prawda, że wszystko będzie dobrze, że to nas bezpośrednio nie dotyczy. Ale wiemy, że sytuacja bardzo szybko może się zmienić i w administracji będzie ktoś, komu nie spodoba się po prostu otwarcie nowej szkoły. I z jakiegoś biurokratycznego powodu odłoży raz i drugi wydanie zezwolenia. Wiemy, jak to działa. Poprosi o nową dokumentację, będzie przeciągał procedurę, aż w końcu projekt zostanie pogrzebany. Ale w praktyce jest to naruszenie wolności oświaty we Francji. Dlatego episkopat reaguje tak stanowczo. Bo mówi się nam, że to tylko kwestia techniczna, a w rzeczywistości jest to zanegowanie jednej z podstawowych zasad konstytucji, mianowicie wolności oświaty, na której bardzo nam zależy”.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...