Zdaniem s. Małgorzaty Chmielewskiej przełożonej wspólnoty "Chleb Życia" system rodzinny w Polsce wymaga reorganizacji, bo wiele jest przepisów, które dobrze wyglądają jedynie w Dzienniku Ustaw. Najpierw trzeba się przyjrzeć przepisom, które już obowiązują.
- Nie znam ani jednego przypadku, w którym zdarzyłoby się, by sąd odebrał rodzicom dzieci tylko ze względu na złą sytuację materialną - mówi w komentarzu dla KAI s. Małgorzata Chmielewska. Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" dodaje, że jej zdaniem uchwalone w sejmie w czwartek zmiany w Kodeksie rodzinnym i ustawa 500+ są jedynie propagandą.
Komentując zmiany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, które zostały przegłosowane w sejmie w czwartek zakonnica podkreśliła, że przyczyny odebrania praw rodzicielskich są różne, a sprawy są zwykle złożone. - Powodem, dla którego rodzicom odbierane są dzieci, nie jest tylko bieda, są to zwykle problemy rodzinne, zaniedbanie, niemożność sprawowania opieki z powodu chorób lub zaburzeń, np. alkoholizmu - wymienia s. Chmielewska.
- Nieraz sama miałam wątpliwości czy niektóre dzieci powinny zostać z rodzicami. I nie chodziło tu o biedę materialną, ale o to, co się dzieje w domu, na kompletny brak zainteresowania dziećmi - wspomniała siostra. Wyraziła obawę, że zmiana w ustawie będzie mogła przyczynić się do tego, że dzieci pozostawiane w rodzinie będą przechodzić koszmar. - A są, niestety, takie sytuacje, kiedy odebranie dziecka jest konieczne - powiedziała s. Chmielewska.
Jak mówi przełożona wspólnoty "Chleb Życia", spotyka się na co dzień z bardzo dużą liczbą rodzin żyjących w ogromnej biedzie i nikt im z tego powodu dzieci nie odbiera. Podkreśla, że jest wiele organizacji, które ubogie rodziny wspierają w trudnej sytuacji. - Albo mamy zaufanie do sądów, albo go nie mamy. Sądy rodzinne, z mojej obserwacji, robią wszystko, aby tam, gdzie to nie jest konieczne, dzieci rodzicom nie odbierać - podkreśliła s. Chmielewska. Zwróciła uwagę, że wiele zależy od samych pracowników socjalnych i kuratorów. - Problem tkwi często w ludziach, a nie w treści ustawy - powiedziała.
Zdaniem zakonnicy wprowadzenie zakazu odbierania dzieci rodzicom wyłącznie ze względu na złe warunki ekonomiczne i bytowe rodziny jest jedynie propagandą. Proponowane zmiany są pozorne, a w ich miejsce warto byłoby zająć się bardziej palącymi problemami. - Warto zwrócić uwagę na przykład na procedury dotyczące rodzin zastępczych. Absurdem jest, że ktoś, kto chce przyjąć dziecko, sam musi zapłacić za proces sądowy. Absurdem jest też to, że duża część pieniędzy przekazywanych przez państwo na wychowanie dziecka w rodzinie zastępczej idzie na biurokrację. To są realne problemy - stwierdziła zakonnica.
S. Małgorzata Chmielewska odniosła się również do przegłosowanej w czwartek przez sejm ustawy dotyczącej programu 500+. Jej zdaniem proponowany przez polityków sposób pomocy rodzinie wielodzietnej nie jest odpowiedni, ponieważ nie wiadomo, czy będzie on pomocny tym, którym pomoc jest rzeczywiście bardzo potrzebna.
Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" dodała, że zgadza się z pomysłem, aby pomóc finansowo rodzinom, które takiej pomocy potrzebują, jednak nie należy dokładać tym, którzy pieniędzy mają pod dostatkiem. - Nie można też oczekiwać, że skoro ustawa daje komuś możliwość otrzymania pieniędzy, to będzie on dobrowolnie z nich rezygnował. Trzeba skonstruować jasne kryteria, aby pomagały tym, którzy tej pomocy rzeczywiście potrzebują - uważa siostra.
Jej zdaniem dużo prościej byłoby podwyższyć zasiłki rodzinne i podwyższyć kryterium dochodowe do zasiłków z ponad 50 do np. 250 złotych. Przestrzegła też, że ta ustawa może zrujnować budżet państwa. - Wszyscy za nią zapłacimy, a skorzystają z niej nie ci, którym to jest bardzo potrzebne - powiedziała zakonnica.
Wśród słabych punktów rządowego projektu s. Chmielewska wymieniła m.in. brak wsparcia dla matek samotnie wychowujących dzieci oraz ograniczenie wieku dzieci objętych programem do 18. roku życia. - Utrzymanie osiemnastolatka w średniej szkole, a później na studiach kosztuje majątek. O ile zasiłki są wypłacane do zakończenia edukacji, to te pieniądze skończą się wraz z ukończeniem 18 lat. To absurd - oceniła zakonnica.
Zdaniem przełożonej wspólnoty "Chleb Życia" system rodzinny w Polsce wymaga reorganizacji, bo wiele jest przepisów, które dobrze wyglądają jedynie w Dzienniku Ustaw. - Co z tego, że kilka lat temu ustanowiono w gminach asystentów rodzin, którzy mieliby monitorować sytuację potrzebujących, skoro małych gmin, gdzie problem ubóstwa pojawia się najczęściej, nie stać na opłacenie pensji pracowników. Najpierw trzeba się przyjrzeć przepisom, które już obowiązują - podsumowała siostra Małgorzata Chmielewska.
Doprecyzowanie s. Chmielewskiej zamieszczone na FB:
Wyjaśniam: Słowa "to propaganda" były przez mnie użyte w odniesieniu do poprawek w kodeksie rodzinnym dotyczącym odbierania dzieci tylko z powodu biedy. Podkreślam: ja nie spotkałam się z takim przypadkiem, a jeśli gdzieś były, to są marginalne, co nie oznacza, że być powinny i nie stała się komuś krzywda. A mam kontakt od lat z ubogimi rodzinami i samotnymi matkami. Skutek wprowadzonych poprawek może być jednak odwrotny do zamierzonego. Sędziowie opierają się na pracy kuratorów, pracowników socjalnych itd. To ich należy szkolić i uczulać na problemy rodzin. Natomiast ustawa 500+ z samej definicji nie może być propagandą, lecz spełnieniem obietnic wyborczych. Podtrzymuję swoje do niej zastrzeżenia oraz przekonanie, że należy wspierać dzieci i że w części powinno to robić państwo. Ustawa w obecnym kształcie nie jest, moim zdaniem, sprawiedliwa i może niezbyt dobrze przemyślana i przedyskutowana ze specjalistami z różnych dziedzin. A szkoda, bo można by było zrobić coś fajnego i skutecznego. Mam wrażenie, że co do tego, nie jestem, również w Kościele odosobniona. Ci, którzy na co dzień pracują z rodzinami, zwłaszcza najuboższymi i zmarginalizowanymi też-przynajmniej w części, myślą podobnie.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.