Gdy mężczyźni śpiewają nieszpory, w sercach słuchających dzieją się cuda.
Co jest w tym wyjątkowego?
Dlaczego wybór ostatecznie padł na nieszpory? – Większość z nas pracuje zawodowo. Dlatego godzina 18.00–18.30 to czas, kiedy jesteśmy w stanie dotrzeć do kościoła. Wobec tego wybór modlitwy wieczornej wydał się całkowicie naturalny – wyjaśnia pan Paweł. Mężczyźni i młodzieńcy z obu pasłęckich parafii spotykają się regularnie co wtorek. Jak zwracają uwagę uczestnicy tych spotkań, kiedyś nieszpory były śpiewane zawsze w niedzielę, przynajmniej w bardziej eksponowanych parafiach. Niestety, z biegiem lat zwyczaj ten zanikł. – Dlatego warto do niego powracać i przywracać go parafiom i ludziom – mówi ks. Piotr.
Jak mówi, w naszych kościołach – jako forma – króluje Msza Święta. – I to dobrze, bo jest ona sercem całej liturgii. Ale nie jest jedyną formą liturgicznej modlitwy, dlatego trzeba o innych formach mówić ludziom i tych form uczyć – dodaje. Kapłan wskazuje tutaj na liturgię godzin, czyli brewiarz. – Modlitwa tekstami hymnów, psalmów i kantyków zawiera w sobie największe dobro i zdrowie duchowe – stwierdza. A co jest takiego wyjątkowego w modlitwie wyłącznie w męskim gronie, że tak ją sobie chwalą uczestnicy męskich nieszporów? – Wydźwięk psalmodii w wykonaniu samych męskich głosów brzmi po prostu bardzo oryginalnie – zwraca uwagę Jarek. Dzięki temu, jak mówi, podczas nabożeństwa można się poczuć niczym w klasztorze, gdzie mury wypełnia tylko i wyłącznie męski głos.
Z kolei ks. Piotr wskazuje, że odpowiedź na to pytanie można znaleźć w Biblii. Kapłan wskazuje tu na przykłady Mojżesza wznoszącego ręce do modlitwy podczas bitwy z Amalekitami czy postaci św. Józefa, który był potrzebny Jezusowi jako ziemski ojciec, żeby być autorytetem, nauczycielem wiary i modlitwy. – Modlący się mężczyzna budzi respekt, zastanawia, prowokuje do stawiania pytań. Wskazuje na Boga Ojca – wyjaśnia ks. Towarek. Jak dodaje, od praktycznej strony chodzi po prostu o to, aby i mężczyźni mieli w parafii jakąś swoją formę wyrażania wiary, wypowiedzenia modlitwy. – Nie mówiąc już o śpiewie. Śpiew męskich chórów od początku towarzyszył Kościołowi. Są w nim jakaś niezwykła siła i moc. Gdy mężczyźni śpiewają, w sercach słuchających dzieją się cuda – zauważa kapłan.
Nie wypada nie śpiewać
Głównym motywem udziału w nieszporach jest wśród większości uczestników chęć spotkania się z Bogiem. – Na początku jest to pewnym haczykiem, że tu spotykają się sami panowie – zauważa Paweł Chomnicki. Później, jak dodaje, wśród zebranych przeradza się to w chęć wspólnotowej modlitwy. – Po nabożeństwie jeszcze ze sobą rozmawiamy, co także jest ważną częścią spotkania. Ale nigdy tego czasu nie można uznać za stracony – uważa Andrzej Filaszkiewicz. – Każdy ma jakieś swoje doświadczenia, którymi się dzielimy, co również jest bardzo budujące – dodaje Jarek. – No i atmosfera jest niepowtarzalna – wtrąca jeszcze Andrzej. W tej grupie nikt nie czuje się samotny. Zupełnie naturalnym zwyczajem stało się to, że uczestnicy spotkań sami wprowadzają kolejnych chętnych. Ojcowie przyprowadzają synów, synowie ojców. – W tej grupie z jednej rodziny jest nas sześciu. Trzech szwagrów, teść i dwóch synów – śmieje się Jarek. W ten sposób, jak mówi, dają też świadectwo swoim rodzinom, dzieciom i żonom.
Stanisław Rapacki uczestniczy w męskich nieszporach po raz pierwszy. – Bardzo spodobało mi się, kiedy w czasie Wielkanocy mogłem uczestniczyć w tzw. ciemnych jutrzniach – mówi. Nabożeństwo to odprawia męska grupa nieszporowa, lecz już wraz z parafiankami. – Wywarło to na mnie na tyle duże wrażenie, że postanowiłem dołączyć do tej grupy – mówi. Z drugiej strony, twierdzi, nie miał wyboru. – Jak mogę sam siedzieć w domu, kiedy w nabożeństwie uczestniczy dwóch zięciów i syn? To po prostu nie wypada – śmieje się pan Stanisław.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).