To my budowaliśmy Niniwę, a potem pierwsze kościoły i klasztory. Daliśmy nazwę dzisiejszej Syrii, tworzyliśmy jej kulturę i zabytki. Dziś opuszczeni, giniemy na oczach świata. Tak mówią o sobie Asyryjczycy, rdzenni mieszkańcy Bliskiego Wschodu, jedni z najstarszych chrześcijan, o których świat nie chce pamiętać.
Holokaust
To o tyle smutne, że dawniej Asyryjczycy dominowali liczebnie, oni też zakładali największe ośrodki nauki i kultury. Ich wpływy zaczęły się kurczyć w miarę wzrastania potęgi islamu. Uniwersytety chrześcijańskie musiały redukować swoją działalność i ograniczyć nauczanie do klasztorów i kościołów. Ich rola społeczna została zmniejszona. W niektórych regionach liczba Asyryjczyków zredukowała się nawet do połowy w ciągu 10 lat z powodu narzuconego przez muzułmanów podatku. Jednak prawdziwy holokaust przeżywają teraz w Syrii. 23 lutego w wioskach nad rzeką Chabur doszło do kolejnej tragedii. Asyryjskie wioski (jest ich w tym regionie 35) zostały zaatakowane przez islamistów, część mieszkańców wypędzono, część, w tym dzieci, mordowano, palono kościoły... Jeden z największych w historii aktów ludobójstwa na Asyryjczykach miał miejsce 26 sierpnia 1933 r. w Iraku. W rzezi dokonanej rękami Turków, Kurdów i, niestety, Anglików zginęło ok. 3000 Asyryjczyków. Prof. Abdalla przytacza nawet artykuły z polskiej prasy międzywojennej, która o tej zbrodni pisała. Dziś ten niewygodny „epizod” jest pomijany przez wielu orientalistów piszących o Iraku. – To jest dla mnie bolesne, że ludzie znający fakty nie chcą podkreślić tragedii tej ludności, jak gdyby postawili na nas krzyżyk – mówi. Dzisiaj, kiedy 35 asyryjskich wiosek zostało niemal całkowicie „wyczyszczonych”, świat również niewiele robi, by zainteresować się problemem. – Oni uciekają do dużych miast, gdzie jest jeszcze sporo chrześcijan. W Kamishli mam krewnych. Podobnie jak ich sąsiedzi, przyjmują uciekinierów do swoich domów. Nie ma tam obozów, namiotów. Chowają się w domach lub kościołach. To są tysiące ludzi. Mam straszne zdjęcia trupów rozłożonych w kościołach, mam też zdjęcia, jak 8-letnie muzułmańskie dzieci noszą w rękach ścięte głowy, bawiąc się nimi – mówi Michael Abdalla.
Kogo obchodzą chrześcijanie
Coraz bardziej dwuznaczna w tej sytuacji wydaje się rola Turcji, która zamknęła granice przed uciekającymi Asyryjczykami, podczas gdy bez przeszkód przekraczają ją dżihadyści z Państwa Islamskiego, siejącego terror w Syrii i Iraku. Jeden z biskupów żalił się niedawno, że nie wpuszczają tych, którzy szukają schronienia w pobliżu miejsca urodzenia św. Efrema. Tam są jeszcze liczne wioski asyryjskie i ogromne czynne klasztory. Rola Turków w całym konflikcie syryjskim wydaje się w ogóle mało ciekawa. – Wszystkie zakłady w Aleppo zostały przez nich opróżnione. To było miasto przemysłowe, mój siostrzeniec miał tam zakład tekstylny, wszystkie maszyny zabrali Turcy. Zakłady stoją całkiem puste. Jednego z właścicieli spotkałem w Poznaniu, płakał, że stracił majątek wielu pokoleń – mówi Michael Abdalla. Turcy mają na sumieniu rzeź Asyryjczyków, o której, podobnie jak o rzezi na Ormiana, wolą nie pamiętać. I robią wszystko, by zatrzeć ślady. – Turcja zapłaciła Bractwu Muzułmańskiemu w Egipcie milion dolarów za spalenie księgozbioru w bibliotece narodowej w Kairze, w którym zbierano dokumentację oskarżającą Turków o ludobójstwo. Podawały to gazety arabskie i amerykańskie. Turcja przekupuje Europejczyków, żeby tylko o tym holokauście nie pisali – dodaje polski Asyryjczyk. – Nasi bracia o nas zapomnieli. Pamiętam, jakie były akcje pomocy dla Czeczeńców. A teraz największymi oprawcami chrześcijan w Syrii są właśnie Czeczeńcy. Oni ścinają głowy, oni mordują, oni porwali naszych dwóch arcybiskupów – jeden z nich był kiedyś w Krakowie na konferencji zorganizowanej przez kard. Dziwisza.
Biskup Aleppo to był tzw. minister spraw zagranicznych naszego Kościoła, zawsze jeździł na konferencje. Został porwany wraz z arcybiskupem Kościoła melchickiego ponad 2 lata temu i słuch o nich zaginął. Ich wielkie fotografie są na ołtarzach w kościołach w Syrii różnych wyznań – opowiada Asyryjczyk. Asyryjczycy reprezentują różne wyznania chrześcijańskie. Wszystkie – zarówno ortodoksyjne, jak i te, które trwają w łączności z Rzymem lub w ciągu wieków taką łączność nawiązały – są potomkami pierwszych chrześcijan, z czego zdają sobie dobrze sprawę. Język aramejski, którym się posługują, w wersji pisanej, wykorzystywanej np. w kościołach, jest tym samym, którym posługiwano się w czasach Jezusa. Mówiony aramejski oczywiście mocno odbiega od starożytnej wersji, ma też wiele odmian. Ale i to łączy Asyryjczyków rozproszonych po różnych krajach arabskich. Wszyscy też czują się jednakowo opuszczeni przez Zachód.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).