– Moi drodzy, właśnie otrzymałem wiadomość, że w naszym kościele pojawił się ogień. Powstańmy i spokojnie wyjdźmy ze świątyni – takie słowa usłyszeli w minioną niedzielę wierni podczas ogłoszeń parafialnych w gdyńskim kościele pw. MB Częstochowskiej.
Świętość liturgii
Zapowiedzi akcji ukazały się na stronach kilku serwisów internetowych. Zaraz później pod artykułami pojawiły się komentarze. Niektóre były złośliwe. „Co jest ważniejsze? Msza czy ćwiczenia? Jak możecie przerywać Eucharystię?” – pisali internauci. – Msza św. była priorytetem. Nie przerwaliśmy jej – podkreśla ks. Radek. Ksiądz najpierw, po Komunii, udzielił błogosławieństwa, później dopiero zaczął odczytywać ogłoszenia parafialne, podczas których dał sygnał do ewakuacji. – Myślę, że takie ćwiczenia trzeba przeprowadzać. Niestety, czasem powstrzymuje nas przed nimi sakralność obiektów kościelnych. Niektórzy mają wątpliwości, że może po prostu nie wypada. Ale czy na pewno? – pyta ks. Michnowski. – Uważam, że jeżeli już dojdzie do nieszczęścia, trzeba móc stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, że zrobiło się wszystko – dodaje. – Myślę, że będziemy dobrym przykładem dla kościołów zabytkowych, gdzie przeważa drewno i są dzieła sztuki... – stwierdza. Martwi go jednak fakt, że niektóre media relacjonowały, że na Oksywiu ćwiczenia odbyły się podczas Mszy św.
Wystarczy spojrzeć na nagłówki
Działania przeciwpożarowe przeprowadzane z udziałem ludzi wymagają solidnego przygotowania. W czwartek poprzedzający planowany pożar na plebanii kościoła garnizonowego odbyło się spotkanie, podczas którego omówiono przebieg ćwiczeń. – Przeprowadziłem już kilkanaście alarmów. Nie przyszło mi jednak do głowy, że będę takie ćwiczenia robić w kościele – stwierdził wówczas Michał Bioch, inspektor ppoż. Komendy Portu Wojennego w Gdyni. – To będzie jeden z pierwszych w Polsce ćwiczebnych alarmów pożarowych w świątyni – podkreślał. Spotkanie było nie tylko okazją do omówienia planów akcji. Inspektor połączył je ze szkoleniem z zakresu pożarnictwa. – Mimo że szkół w Polsce mamy dużo więcej niż kościołów, znacząco więcej pożarów dotyka obiektów sakralnych – wyjaśniał. – Gdzie jest główna przyczyna? W kościołach różnie bywa z wymianą instalacji elektrycznych. Drugą przyczyną są dekoracje. Groby Pańskie, szopki, stawianie świec bezpośrednio na tkaninie – mówił. – Wystarczy przyjrzeć się tytułom doniesień prasowych: „Pożar spowodowało spięcie instalacji elektrycznej na ołtarzu”, „Zapaliła się szopka bożonarodzeniowa”, „Na grobie pańskim postawiono zapaloną świecę, spłonął zabytkowy ołtarz” – cytował Michał Bioch. Podkreślał, że nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć skutki podobnych zaniedbań. Trzeba też zwrócić szczególną uwagę na wykonywanie prac pożarowo niebezpiecznych. Jego zdaniem, warto też zwróci uwagę, by instalacje elektryczne, ich przeglądy oraz remonty wykonywane były w kościołach przez wykwalifikowanych pracowników. – Najczęstszą przyczyną pożarów w kościołach jest to, że przetargi wygrywają firmy, które oferują usługi za najniższą cenę – podkreślił Bioch. – Dlaczego nie uczyć wiernych, jak zachować się w sytuacji kryzysowej? Po co później płakać nad rozlanym mlekiem? – podsumowuje niedzielną akcję ks. Radosław Michnowski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).