O „pospolitym ruszeniu” w sieci, prowokacyjnych hasłach i wymaganiach, które pomagają dorosnąć, z Markiem Staroniem, współorganizatorem Spotkań Młodych Diecezji Legnickiej, rozmawia Roman Tomczak.
Roman Tomczak: Mówią, że jesteś weteranem Spotkań Młodych.
Marek Staroń: (Uśmiech) Można tak powiedzieć, bo dla mnie będzie to już jedenaste Spotkanie, i to z rzędu. Zacząłem kiedy miałem 16 lat. I zawsze w jakimś stopniu włączałem się w organizację Spotkań Młodych. Dzisiaj ciężko o taki wynik, bo życie młodych ludzi jest dynamiczne, często wyjeżdżają na studia, do pracy. Mam głęboką satysfakcję, że mi się jednak udało i mogę od tylu lat działać. W tym sensie jestem weteranem.
Jako weteran masz więcej luzu na spotkaniach czy raczej więcej obowiązków?
Każde spotkanie jest inne, bo na każde chcemy mieć inny pomysł. Każde też chcemy ulepszać. Aczkolwiek prawda jest taka, że coraz mniej może mnie z rzeczy organizacyjnych zaskoczyć. Pracując przez tyle lat przy organizacji mam stale kontakt z młodymi ludźmi, znam więc ich potrzeby i to pomaga mi w ulepszaniu kolejnych spotkań.
A co konkretnie należało do Twoich zadań w tym roku?
Generalnie można sparafrazować, że kiedy kończy się jedno Spotkanie Młodych, zaraz następnego dnia zaczyna się następne. Po prostu od następnego dnia zaczynamy przygotowywać się do kolejnego spotkania. Jak? Choćby przez odbywające się w ciągu roku Małe Spotkania Młodych. Dodatkowo jestem w stałym kontakcie z młodymi ludźmi, którzy chcą się przyłączyć do przygotowań. Ukierunkowuję ich na Spotkania Młodych, a także promuję ich cel w sieci.
Tych młodych, nie tylko jeżdżących do Legnickiego Pola, ale także angażujących się w przygotowania, przybywa?
Każdego roku w spotkaniach bierze udział kilkaset osób. W tym roku ma być nas około 500. Na kilka dni przed rozpoczęciem imprezy w sieci było wielkie „pospolite ruszenie” i tam swój przyjazd zadeklarowało dużo więcej osób. Pamiętam takie Spotkanie Młodych w Krzeszowie, kiedy było nas około tysiąca. To był rekord, którego nie udało się po raz drugi osiągnąć. Ale na pierwszym spotkaniu w Legnickim Polu było tylko dwieście osób. W ubiegłym – już czterysta.
Te liczby cieszą, ale przecież nie o liczby i nie o statystyki chodzi.
Ja mam taką obserwację na podstawie kilku ostatnich lat: młodzi ludzie przyjeżdżają na spotkanie tym chętniej, im trudniejsze i ambitniejsze rzeczy im się zaproponuje. My im nie oferujemy tej łatwizny, jaką mają na co dzień. Młody człowiek widzi, że jeśli się od niego wymaga, to traktuje się go poważnie. Im częściej rozmawia się z nim jak z dojrzałym człowiekiem, tym chętniej przyjeżdża na Spotkania Młodych. Dostanie tu porządną dawkę modlitwy, ambitne konferencje, sporą dawkę muzyki, ale przede wszystkim okazję do spotkania się z Bogiem i swoimi rówieśnikami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.