Laudacja dla męczennika

Był torturowany, a zamordowano go z niepojętą nienawiścią. Męczennik za wiarę, kandydat na ołtarze. W Bytomiu odbyła się uroczystość pośmiertnego wręczenia Krzyża Pamięci Ofiar Banderowskiego Ludobójstwa o. Ludwikowi Wrodarczykowi, oblatowi.

Reklama

Urodził się w 1907 roku w Radzionkowie, w rodzinie wielodzietnej, z górniczymi tradycjami. Od najmłodszych lat cechowała go niezwykła pobożność, wielka wiara i zawierzenie Bogu. Często "ginął" w ciągu dnia, po czym ktoś z rodziny odnajdował go skupionego na modlitwie w gospodarstwie albo pobliskim kościele św. Wojciecha. W rodzinie Wrodarczyków powołania kapłańskie czy zakonne nie należały do rzadkości. Ludwik wyróżniał się jednak ogromną pracowitością, talentami na różnych polach, a przy tym ogromnym poczuciem humoru.

"Żyję dzięki niemu"

Przygotowania do kapłaństwa rozpoczął w Małym Seminarium Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów w Krotoszynie. 10 czerwca 1933 roku przyjął święcenia kapłańskie, a od 17 sierpnia 1939 roku został mianowany proboszczem nowo utworzonej parafii w Okopach, w diecezji łuckiej na Wołyniu, na granicy polsko-rosyjskiej. Był tam pierwszym proboszczem i jednocześnie ostatnim. - Pamiętający jeszcze wujka ludzie podkreślali jego dobroć, więcej: świętość, a także silną wiarę i zaangażowanie duszpasterskie, z jakim nie spotkali się nigdzie indziej - opowiadał kiedyś ks. Ludwik Kieras, proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Piekarach Śląskich, siostrzeniec ojca Ludwika Wrodarczyka.

Ks. Kieras imię otrzymał na cześć wuja. Kiedyś zorganizował pielgrzymkę do miejsc związanych ze służbą i z tragiczną śmiercią o. Ludwika Wrodarczyka. Na Wołyniu poznał osoby, które znały ojca Ludwika, mieszkały wtedy gdzieś obok niego. Mówiły głównie o świętości oblata, rzucającej się w oczy. - Nikogo nie wyróżniał - mówi ks. Kieras. - Chętnie pomagał zarówno Polakom, Ukraińcom, Rusinom, Niemcom, jak i Żydom (za swoje zasługi pośmiertnie został odznaczony tytułem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" - przyp. aut.). To był taki kocioł narodowościowy. Te nacje zamieszkiwały obok siebie i początkowo nie były tak mocno zantagonizowane.

Ojciec Wrodarczyk troszczył się zwłaszcza o ubogich. Służył nie tylko jako duszpasterz, ale i powiernik ludzkich spraw, również tych powszednich. Uczył zasad higieny osobistej. Uprawiał zioła lecznicze, warzywa, zboże. Pochodził z rodziny, z której wyrosło kilku lekarzy, pielęgniarek. Znał podstawy medycyny, orientował się w ziołolecznictwie. - "Dzięki niemu żyję", mówiła mi mieszkanka tej wsi, w której pracował - opowiada ks. Kieras. - Była młodą dziewczyną, jedyną żywicielką rodziny. Dostała zapalenia płuc i byłaby umarła, gdyby nie medyczna pomoc ojca Ludwika.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama