Paciorki zalane łzami

O modlitwie różańcowej, która poskramia szatana, pomaga wytrwać w wierności, ratuje życie i uczy, jak być świętym – opowiadają nasi Czytelnicy.

Reklama

Publikujemy kolejne świadectwa osób, dla których Różaniec jest nie tylko ulubioną modlitwą, ale także odpowiedzią dla Maryi, „czerpakiem” wielu łask i przedmiotem, bez którego czują się jak bez ręki.

60 chłopa na kolanach

– Różaniec odmawiam od najwcześniejszych lat dzieciństwa – mówi Sylwester Laudy. – Tak zostałem wychowany. Każdego wieczoru z braćmi i rodzicami klękaliśmy i wzywaliśmy orędownictwa Maryi. Dziś kontynuuję tę modlitwę w mojej rodzinie – z żoną i dziećmi. Namawiam też do modlitwy różańcowej innych. Założyłem męskie koło Różańca, w którym są trzy róże. Stwierdziliśmy, że nie może być tak, że Różaniec kojarzy się tylko z kobietami, i to zazwyczaj wiekowymi. Zaangażowałem ministrantów, kolegów z byłej wspólnoty, braci zakonnych z Nowego Miasta i dziś 60 chłopa codziennie przesuwa paciorki różańca. Mamy nawet dwóch mężczyzn z zagranicy. Czym jest dla mnie Różaniec? Obowiązkiem, niekiedy trudem, ale też chwilą wytchnienia. W tajemnicach różańcowych spotykam się nie tylko z Jezusem, który się rodzi, dorasta, cierpi, ale odnajduję w nich moje narodziny, moje dorastanie i moje cierpienie. W Różaniec wpisane jest mojej życie. Nie mogę sobie wyobrazić, że można być świętym bez odmawiania Różańca. A ja bardzo chcę być święty – przyznaje pan Sylwester.

Wymodliliśmy cud

– Różaniec jest dla mniej najtrudniejszą modlitwą – przyznaje Wiola Biała. – Kiedy go odmawiam, czuję zniechęcenie i ciągle mnie coś od niego odciąga. Mimo to, każdego dnia modlę się dziesiątką w ramach naszej wspólnotowej róży. Kiedyś na pielgrzymkach modliłam się Różańcem, ale nie dostrzegałam mocy tej modlitwy. Kiedy miałam 16 lat, urodził się mój brat, który ważył 1,2 kg, leżał w inkubatorze i czekał na operację przepukliny. Po zabiegu zachorował na zapalenie płuc. Lekarze rozłożyli ręce i poinformowali nas, że Mateusz nie przeżyje. Wtedy zaczęliśmy całą rodziną modlić się na różańcu. Każdego wieczora klękaliśmy wokół łóżka i szturmowaliśmy niebo za wstawiennictwem Maryi. Potem okazało się, że respirator potrzebny Mateuszowi znajduje się w innym szpitalu. Wtedy też lekarze powiedzieli nam o dużym ryzyku związanym z jego podróżą. Byliśmy strzępkami nerwów. Jednak całą rodziną wymodliliśmy cud – Mateusz przeżył i dziś ma 19 lat. Od tego czasu wiem, że Różaniec to nie żarty. Kiedy posługujemy gdzieś z naszą wspólnotą, czy to podczas rekolekcji, czy modlitw o uzdrowienie, uwolnienie, modlę się na różańcu, bo wiem, że Maryja ma moc zwalczyć szatana – zapewnia Wiola.

Sposób na wierność

– Na różańcu modlę się od młodości – mówi Marianna Domińczak. – Do Żywego Różańca przystąpiłam, mając kilkanaście lat. Nasza zelatorka była bardzo surową osobą. Pamiętam, że krzyczała na nas, gdy zdarzyło się nam na modlitwie roześmiać. Potem wyszłam za mąż. Podczas ślubu mocno w serce zapadły mi słowa: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”. Były one ważne dlatego, że wychodziłam za mąż bardziej z rozsądku niż z miłości. Od pierwszego dnia wspólnego życia trwałam na Różańcu i miłość z tygodnia na tydzień zaczęła się rozwijać. W naszym małżeństwie bywało różnie. Niestety, po 14 latach mąż mnie zostawił. Na dodatek zabrał ze sobą syna. Kiedy to się stało, postanowiłam pieszo pójść do Częstochowy. Idąc, całą drogę przepłakałam, ściskając różaniec. Po powrocie nadal się modliłam, prosząc Maryję, aby pomogła mi dochować wierności i by uratowała moje małżeństwo. Nieraz moje paciorki zalane były łzami. Na wszelkie propozycje składane przez innych mężczyzn zawsze odpowiadałam, że nie spotkam się, bo mam męża, którego kocham. Chodziłam też odwiedzać syna. Różaniec dodawał mi sił. Po jednej ze spowiedzi poszłam do męża i poprosiłam go, aby do mnie wrócił. Byśmy spróbowali razem żyć po Bożemu. Zgodził się, ale długo nie wytrwał i znów odszedł. W sumie nie byliśmy razem 14 lat. Przez ten czas trzy razy wyciągałam do niego rękę. Dzięki modlitwie różańcowej nigdy w sercu nie czułam nienawiści. Przeciwnie, wiele razy potwierdzałam mu, że go kocham. Dziś mieszkamy w jednym podwórku. Rozmawiamy ze sobą. Mój mąż coraz częściej wychodzi mi naprzeciw, zaskakuje mnie. A ja ufam, że będzie jeszcze lepiej. Zawsze gdy jest i było mi ciężko, zamiast narzekać, coraz mocniej ściskam różaniec. Z Maryją udaje się wszystko – mówi z przekonaniem pani Marianna.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama