O promowanie kultury solidarności zaapelował papież Franciszek odwiedzając ubogie osiedle (fawelę) Varginha w dzielnicy Manguinhos w Rio de Janeiro. Wskazał, że miarą wielkości społeczeństwa jest to, jak traktuje ono najbardziej potrzebujących.
Wezwał też do obrony życia ludzkiego, rodziny, zapewnienia edukacji integralnej, opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa. Osoby rozczarowane korupcją zachęcił, by jako pierwsze niosły dobro i nie przyzwyczajały się do zła. Do Manguinhos Franciszek dotarł samochodem. Cały czas było w nim otwarte okno, widać było przez nie było, jak papież prowadzi ożywioną rozmowę ze swym sekretarzem, prał. Alfredem Xuerebem. Na ulicy Leopolda Bulhõesa Ojciec Święty przesiadł się do białego dżipa Mercedes-Benz, zaadaptowanego na papamobile, bez ścian bocznych, a jedynie zadaszone szybą.
Kolejne 850 metrów przejechał tą właśnie ulicą, która rozdziela kilka okolicznych fawelami, m.in. Vila Arara i Mandela de Pedra. Pozdrawiał też stojących na trasie przejazdu ludzi, których spora grupa w pewnym momencie podbiegła do papamobile, podając ręce papieżowi. Całował dzieci, podawane mu przez ochronę.
Gdy Franciszek dojechał do ulicy Carlosa Chagasa, głównego wjazdu do faweli Varginha, wysiadł z papamobile i przeszedł do znajdującego się kilka metrów dalej niewielkiego kościoła św. Hieronima Emilianiego. Siostry misjonarki miłości, które pracują wśród mieszkańców osiedla, nałożyły papieżowi na szyję wieniec z kwiatów. Ojciec Święty witał się z dziećmi, stojącymi przed kaplicą. W jej wnętrzu pomodlił się chwilę, a następnie odmówił modlitwę błogosławieństwa ołtarza, który pokropił wodą święconą. Wręczył też miejscowemu proboszczowi prezent dla parafii: kielich mszalny.
Wychodząc z kaplicy papież otrzymał od dzieci szalik jego ulubionego klubu San Lorenzo z Buenos Aires, po czym pobłogosławił dzieci. Następnie poszedł uliczkami faweli na boisko sportowe. Przez chwilę towarzyszyło mu kilkoro uczestników Światowego Dnia Młodzieży. Co chwilę przy kimś się zatrzymywał i rozmawiał, pozował do fotografii, odbierał podawane mu prezenty. Okrzykom radości i łzom nie było końca.
Po drodze wszedł do jednego z domów, aby odwiedzić jego mieszkańców. Spotkanie odbyło się bez udziału kamer telewizyjnych. Trwało około ośmiu minut. Po wyjściu z domu pomodlił się przed uliczną kapliczką, a potem szedł dalej pozdrawiając i błogosławiąc zebranych.
Na boisku przywitano papieża śpiewem. W imieniu mieszkańców przemówili małżonkowie: Rangler dos Santos Irineu i Joana Alves de Souza Carvalho. Zaznaczyli, że jest to historyczny dzień dla tego skromnego osiedla, który na zawsze naznaczy życie jego mieszkańców. W przekonaniu, że papież nosi ich w swoim sercu jak ojciec, poprosili o pozwolenie, by złamać protokół i zwracać się do niego: „Ojcze Franciszku”, na co papież z uśmiechem przystał. Podziękowali mu za to, że przez całe życie wychodzi na spotkanie ludzi zepchniętych na margines i odrzuconych przez społeczeństwo.
Poinformowali papieża, że Varginha zaczęła powstawać w 1940 r. Było tu wysypisko śmieci. Osiedlali się głównie przybysze z najbiedniejszego regionu Brazylii - Nordeste i ze stanu Minas Gerais,, którzy szukali w Rio de Janeiro lepszego życia. Z wielkim wysiłkiem budowali swe domy, lecz nadal wielu nie udaje się żyć w warunkach godnych człowieka.
Jednak od czasu, gdy ogłoszono wizytę papieża, ulice faweli są asfaltowane i oświetlane, regularnie sprzątane. Poprawia to jakość życia mieszkańców, którzy mają nadzieję, że tak będzie nadal. - Twoja wizyta, Ojcze Franciszku, wyniosła nas na poziom krajowy i międzynarodowy – cieszyli się przedstawiciele mieszkańców, tłumacząc, że zazwyczaj nie robi się o nich reportaży w gazetach, ale pisze jedynie, gdy dochodzi do tragedii: zbrojnej przemocy na ulicach albo wylewu rzeki.
- Ale Bóg jest zawsze obecny i umacnia swój lud, dając nadzieję na nowy poranek – mówił Irineu. Od 1971 r. jest tam kaplica pw. św. Hieronima Emilianiego, którego Pius Xi ogłosił patronem sierot i opuszczonej młodzieży. Choć jesteśmy biedni, „pozostajemy wierni Bogu, prości, pokorni i zjednoczeni”. – Ta wspólnota, tak jak tyle innych w Rio de Janeiro i, ośmielamy się powiedzieć, na całym świecie czuje się dziś odwiedzona i wspomniana prze tego, który jest „słodkim Chrystusem na Ziemi”. Wszystkie peryferie patrzą i utożsamiają się posługą, jaką Ojciec Franciszek wciąż pełni, idąc na spotkanie tych, którzy są „niewidzialni” dla społeczeństwa, Dziękujemy za to świadectwo miłości – mówił mieszkaniec faweli.
W swoim przemówieniu papież Franciszek podkreślił znaczenie gościnności, którą okazują także osoby najuboższe. Zauważył, że Brazylijczycy, w szczególności zaś ludzie najprostsi, mogą dać światu cenną lekcję solidarności. Nikt nie może bowiem pozostać obojętny na nierówności, które wciąż istnieją na świecie. - To nie kultura egoizmu, indywidualizmu, która często panuje w naszym społeczeństwie, buduje świat bardziej ludzki, i do niego prowadzi, ale kultura solidarności. Trzeba w drugim człowieku widzieć nie konkurenta lub numer, ale brata - stwierdził Ojciec Święty. Dodał, że dopiero wtedy, gdy jesteśmy zdolni do dzielenia się, wzbogacamy się naprawdę, zaś miara wielkości społeczeństwa zależy od sposobu, w jaki traktuje ono najbardziej potrzebujących.
Papież zaznaczył, że oprócz głodu chleba, istnieje także taki głód szczęścia, który może zaspokoić tylko Bóg. - Nie ma prawdziwej promocji dobra wspólnego ani prawdziwego rozwoju człowieka, gdy nie uwzględnia się podstawowych filarów, na których opiera się państwo – jego dóbr niematerialnych: życia, które jest darem Bożym, wartością, którą zawsze należy chronić i promować; rodziny, będącej podstawą współistnienia społecznego i środkiem zapobiegającym dezintegracji społeczeństwa; integralnej edukacji, która nie sprowadza się jedynie do przekazywania informacji w celu osiągnięcia zysku; zdrowia, które musi oznaczać integralny dobrobyt osoby, obejmujący wymiar duchowy, niezbędny do równowagi człowieka i zdrowego współistnienia; bezpieczeństwa, w przekonaniu, że przemoc można pokonać jedynie zaczynając od przemiany ludzkiego serca - powiedział Ojciec Święty.
Skierował też słowa do młodych rozczarowanych faktami mówiącymi o korupcji, ludziach, którzy zamiast dążenia do dobra wspólnego, szukają własnego interesu. - Nigdy się nie zniechęcajcie, nigdy nie traćcie ufności, nie pozwólcie, by zgasła nadzieja. Rzeczywistość może się zmienić, człowiek może się zmienić. Starajcie się jako pierwsi nieść dobro, nie przyzwyczajać się do zła, ale je pokonywać – zaapelował papież. Gdy skończył mówić, otrzymał na pamiątkę żółtą koszulkę ze swym portretem.
Mieszkańcy faweli Varginha wręczyli mu też inny, wyjątkowy prezent – mozaikę, przedstawiającą herb papieski, zrobioną z surowców wtórnych. Tarczę herbu zrobiono z kamieni koloru niebieskiego i morskiego reprezentujących kamienie brazylijskie. Mitra i klucze św. Piotra to dary od społeczności, która chciała ofiarować coś papieżowi, nawet jeśli miałoby to być bardzo proste, podarowała więc klucze do swoich domów i poświęcone medaliki. Słońce zrobiono z puszek, gwiazdę i krzyże z wieczka od opakowania od ciastek, płatki kwiatów –z trawy cytrynowej, węzły i frędzle –z kabli telefonicznych, litery IHS i krzyż – z opakowania po czekoladzie, zaś oprawę – z brązowego materiału, symbolizującego habit św. Franciszka z Asyżu. Niewykorzystane medaliki od wspólnoty społeczności zostały ukryte w „piaskach Copacabany”, tworzących tło mozaiki. Pod mozaiką umieszczono list od młodych do papieża, którzy życzą mu błogosławieństwa na czas pontyfikatu.
Po spotkaniu na boisku, papież wsiadł do samochodu i odjechał do katedry św. Sebastiana na spotkanie z młodymi Argentyńczykami.
Pierwsze fawele zaczęły powstawać na zboczach wzgórz okalających Rio de Janeiro pod koniec XIX w. Obecnie jest ich 750 z 2 mln mieszkańców. W całej Brazylii w takich ubogich osiedlach, otaczających wielkie miasta, mieszka ponad 11 mln obywateli, czyli około 6 proc. ludności.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.