Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy zasadniczo o tym, jak politycy i aparat państwowy uważają, że bezkarność należy im się jak psu zupa.
W Rzeczpospolitej zwracają dziś uwagę trzy tematy. Pierwszy z nich to informacja o tym, że wedle nowych wytycznych prezydent USA może wydać wojskowym informatykom rozkaz do uderzenia wyprzedzającego, jeśli dojdzie do wniosku, że istnieje zagrożenie atakiem ze strony innych państw. Zaraz nerwowo spojrzałem na swoją komórkę. Wiadomo, wirusy, trojany i nie wiadomo co jeszcze, mogą czaić się wszędzie. Kto wie czy Ameryka nie uzna mnie za swojego wroga, bo jakieś mocarstwo zrobiło sobie z mojego komputera czy telefonu zombie. Albo może i dlatego, że stosuję nie taki jak trzeba system operacyjny, nie takie jak trzeba oprogramowanie antywirusowe albo i ogniomurek mocno utrudniający służbom inwigilację moich poczynań, nie mówiąc już o takich bezeceństwach jak korzystanie z TORa. Paranoja? Pewnie tak. Tyle że nie mam wątpliwości iż dla władz USA w sytuacji zagrożenia własnych obywateli mieszkańcy innych krajów są jedynie bezosobową masą. Sami Amerykanie chętnie pokazują to w swoich filmach. Na wszelki wypadek sprawdzę, czy nie zapomniałem o jakiejś ważnej aktualizacji systemu z Redmond;)
Drugi ciekawy temat w Rzeczpospolitej to niszczenie firm przez urzędników. Wojciech Wybranowski opisuje sytuację kobiety, której firmę do upadku doprowadziła prokuratura do spółki z Urzędem Kontroli Skarbowej. Zdaniem autora tekstu sytuacja nie przypomina już nawet słynnych działań urzędników wobec Romana Kluski, a to, co wydarzyło się w Rosji z Michaiłem Chodorowskim. Mocna ocena, ale gdy UKS wspiera w działaniach oskarżycielskich prokuraturę, wycofując się z zarzutów, gdy ta sama musi się wycofać pytanie o jej bezstronność jest jak najbardziej zasadne. Jak ci ludzie patrzą rano w lustro?
Trzeci zaś wedle mnie ciekawy temat poruszany przez Rzeczpospolitą to afera z związkami partnerskimi. Kamila Baranowskia pisze o „zaginionej opinii o związkach”. Opinia została zamówiona w Biurze Analiz Sejmowych, ale przed głosowaniem nie ujrzała światła dziennego. Co pozwoliło posłowi Duninowi twierdzić, że jego projekt nie jest sprzeczny z konstytucją. Od strony formalnej – wszystko w porządku, bo druzgocąca dla posła opinia była niedokończona, brakowało podpisów. Tyle że trudno oprzeć się wrażeniu, ze taki los spotkał ją dlatego, że była niewygodna. Smutne to.
Przy okazji zamieszania w sprawie związków partnerskich warto jeszcze dodać dwa wątki, których w dyskusjach jakoś specjalnie się nie zauważa. Po pierwsze tego, że użalanie się nad żyjącymi w konkubinacie, gdy mogą zawrzeć zwyczajne małżeństwo to jak użalanie się nad człowiekiem, który nie ma prawa jazdy, bo nigdy nie przystąpił do egzaminu. Po drugie tego, ile takie związki będą kosztowały. Wiadomo, ZUS kocha konkubinaty. Odpadają świadczenia po zmarłym partnerze. Ale czy ktoś zastanowił się ile będziemy mieli fikcyjnych związków, które pozwolą nierobom bez problemów załapać się na emeryturę stojącego nad grobem emeryta?
Dwie ostatnie informacje – o traktowaniu prawa jako sposobu na wywalczenie swojego – są ciekawym tłem do artykuły Katarzyny Wiśniewskiej z Gazety Wyborczej pt. „Papierowy konkordat”. Powołując się na raport Instytutu Spraw Publicznych (w praktyce dr Pawła Boreckiego z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego) twierdzi, że obie strony nie respektują konkordatu. Episkopatowi zarzuca między innymi podważanie decyzji KRRiT o nieprzyznaniu Telewizji Trwam miejsca na multipleksie. W artykule wybito opinię dr Boreckiego: „Kościół ma prawo komentować wydarzenia publiczne z punktu widzenia doktryny i moralności katolickiej. Ale nie ma prawo wpływać bezpośrednio w procesy polityczne. Granica jest cienka”. Słusznie, słusznie. Bardzo cienka. Zwłaszcza gdy politycy, organy ścigania i urzędnicy robią sprawę polityczną ze zwykłej sprawiedliwości i przyzwoitości. To już nie można krytykować – jak to zrobiła Rzeczpospolita – urzędniczej bezkarności ani manipulowania opinią publiczną? Bardzo ciekawe pojmowanie autonomii państwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).