Nie ma przypadków. I nie było przypadku w tym, że kilka lat po wojnie ks. Kazimierz Filipiak trafił do Gdańska. Nad Motławą brakowało kapłanów, a on miał już dość tułaczki, która zaczęła się w Stanisławowie.
Jako repatriant wyruszył na Zachód i dotarł nad Motławę. Przyjazd ks. Filipiaka do Gdańska to początek powojennej wspólnoty Ormian na Wybrzeżu. On sam Ormianinem nie był nawet z pochodzenia, ale na Kresach pracował w parafii ormiańskiej. I obrządek ormiańskokatolicki był mu najbliższy. Po przyjeździe do Gdańska objął parafię i zrujnowany kościół pw. Świętych Piotra i Pawła. Ks. Filipowicz wprowadził do gdańskiego kościoła niezwykły obraz, który udało mu się schować przed Rosjanami i wywieźć do Polski, a który stanowił przed wojną wyposażenie stanisławowskiego kościoła. To kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, słynącej łaskami i z tego powodu otaczanej szczególnym kultem. Początki nie były łatwe, trzeba było świątynię odgruzować. Do odprawiania Mszy nadawało się tylko małe pomieszczenie, które było także zakrystią. Ale to właśnie tam zaczęli gromadzić się nie tylko Polacy ze Wschodu, ale także Ormianie, repatrianci z Kresów.
Kościół dla wszystkich
– Do tej świątyni przyjeżdżali Ormianie z północnej Polski – opowiada ks. prałat Cezary Annusewicz, dzisiejszy proboszcz parafii pw. Świętych Piotra i Pawła. – I tak ksiądz Filipowicz znów zaczął odprawiać Msze w obrządku ormiańskim. A są to Msze niezwykłe. Trwają po dwie godziny i dłużej. Kapłan odwrócony jest tyłem do wiernych, a porządek liturgii jest nieco inny niż ten, który my znamy z niedzielnych Eucharystii. Przeistoczenie poprzedza modlitwę „Ojcze nasz”, po niej następują podniesienie i Komunia święta. Ilu jest Ormian w parafii księdza Annusewicza? – Trudno powiedzieć dokładnie, bo mamy najczęściej małżeństwa mieszane, polsko-ormiańskie – mówi kapłan. – Ale na Msze przychodzi od kilkudziesięciu do kilkuset Ormian. Msze ormiańskie odprawiane są kilka razy do roku. Najważniejsze to te z okazji Epifanii, w rocznicę rzezi Ormian dokonanej przez Turków 24 kwietnia oraz w rocznicę koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej. Poza tym oczywiście odbywają się zwykłe Msze, bo kościół służy przecież wszystkim parafianom niezależnie od narodowości.
Chaczkar, kwitnący krzyż
Kościół w Zaułku Ormiańskim niemal od pierwszych dni posługi ks. Filipiaka w 1958 r. do dziś jest remontowany, odnawiany, restaurowany. W ostatnich latach odnowiono wszystkie nawy i sklepienie, postawiono ołtarz, w centralnym punkcie umieszczono cudowny obraz. Trwają właśnie prace nad instalacją organów bocznych. Przebywając we wnętrzu, trudno nie ulec niezwykłej atmosferze tego miejsca, naznaczonego historią, ale i trwającego dzięki wierze i ciężkiej pracy ludzi zaangażowanych w jego odbudowę. – Jakiś czas temu mieliśmy tu niezwykłą uroczystość – opowiada ks. Annusewicz. – Odbyło się posadowienie i poświęcenie chaczkaru. To taki ormiański krzyż z ornamentyką roślinną ze specyficznego rodzaju miękkiego, powulkanicznego kamienia. Ormianie stawiają takie krzyże i są one dla nich szczególnie ważne. Stanowią element kultury materialnej, ale i przejaw głębokiej wiary. Dziś najmłodsze pokolenie Ormian uczy się języka przodków. Proboszcz gdańskiej parafii Świętych Piotra i Pawła robi wszystko, by ci młodzi ludzie nie zapomnieli także o tradycji i wierze jednoczących Ormian w ich ojczyźnie i na całym świecie.
Ważne informacje:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.